Reklama

Kultura

Film dla zagubionych

O spowiedzi powiedziano i napisano już wiele, ale takiego filmu jeszcze nie było. Czy Spowiedź Marcina Kwaśnego ma szanse zatrzymać młodych w Kościele?

Niedziela Ogólnopolska 7/2022, str. 32-33

[ TEMATY ]

film

spowiedź

Kadr z filmu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Damian Krawczykowski: Dlaczego znany aktor na swój debiut reżyserski wziął temat spowiedzi?

Marcin Kwaśny: Złożyło się na to wiele czynników. Pierwszym z nich była informacja o tym, że w Polsce największa laicyzacja jest wśród młodzieży i że coraz więcej odnotowuje się akty apostazji. Drugim czynnikiem była rozmowa – zapytałem pewną młodą osobę w mojej rodzinie, dlaczego nie przystępuje do spowiedzi. W odpowiedzi usłyszałem, że nie robi tego, „bo nie ma grzechów”. Trzecim czynnikiem było to, że od kolegi dostałem scenariusz filmu właśnie o spowiedzi, ale w zupełnie innym klimacie. Pewien człowiek chodził do spowiedzi, widział jakieś straszne obrazy w kościele, jakieś diabły. Jak się wyspowiadał i wyszedł, to uśmiechały się do niego anioły. To było takie banalne. Powiedziałem wtedy, że ja się tego nie podejmę, jednak mogę napisać coś innego. Pomodliłem się do Ducha Świętego i w pół godziny napisałem aktualny scenariusz.

Nie ukrywam, że decyzja o tym filmie była przemodlona. Na adoracji w głębi serca usłyszałem wyraźnie, że mam to zrobić, że znajdą się na to pieniądze. I rzeczywiście, znalazły się fundusze i do projektu dołączyli niesamowici ludzie. Pan Bóg dał mi najlepszą ekipę aktorów i realizatorów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zawsze był Pan gorliwym katolikiem czy nastąpił jakiś moment przełomowy?

Przez 18 lat byłem poza Kościołem, „poza” Panem Bogiem. Byłem antykatolikiem, antyklerykałem. W 2013 r. powiedziałem jedno zdanie: Panie Jezu, jeśli istniejesz, to mi pomóż, bo sobie nie radzę. Podobne zdanie pada w filmie. To była łaska wiary. Do spowiedzi poszedłem dopiero pół roku później. Spowiedź uwolniła mnie od kolejnych zniewoleń. Sam doświadczyłem jej niesamowitego działania, wręcz egzorcyzmującego.

Nie bał się Pan, że film Spowiedź może zostać odebrany jako kontrowersyjny? Nie brakuje w nim mocnych scen i słów...

Nie bałem się, dlatego że Jezus sam mówi, iż przyszedł nie do zdrowych, tylko do chorych – do tych, którzy mają się źle. Gdy kręciłem ten film, myślałem o ludziach, którzy są daleko od Boga, którzy Go nie znają, nie są dotknięci Jego łaską.

Reklama

Jak wiadomo, młodzież jest bardzo czuła na wszelkiego rodzaju fałsz. Nie chciałem, żeby ten film to była tzw. katolipa. Bardziej wyraziste dialogi mają szansę mocniej do niej przemówić.

Czy uważa Pan, że jako Kościół powinniśmy wychodzić właśnie do tych, którzy są daleko od Boga?

Tak. Uważam, że to nie owce mają prowadzić pasterza, tylko pasterz musi do nich wychodzić. Zostawić nawet te dziewięćdziesiąt dziewięć sprawiedliwych i iść do tych zagubionych. Wzruszyłem się ostatnio, gdy przeczytałem o księdzu, który chodzi po agencjach towarzyskich i tam się modli z tymi kobietami. Zastanawiam się: gdyby Jezus był teraz na ziemi, to dokąd by poszedł? Do kogo? Do tych, którzy mają się dobrze, czy do tych, którzy mają się źle?

Myślę, że to jest zadanie dla Kościoła w dobie, kiedy jest ewidentnie w kryzysie. W czasie, gdy panują tak postępujące laicyzacja i apostazja, jest wielkie pole do działania właśnie dla nas. Musimy pokazywać, że ten Jezus, który uzdrawiał 2 tys. lat temu, wciąż jest żywy i obecny; że to nie jest jakiś mit, tylko prawdziwa rzeczywistość.

Myślę, że dużo zależy także od formy przekazu. W jaki sposób – Pana zdaniem – księża, ale i my, świeccy, powinniśmy dziś ewangelizować?

Ktoś kiedyś pięknie powiedział: nie mów o Bogu, jeśli cię ktoś nie pyta, tylko działaj tak, żeby sam zaczął pytać. To szalenie trafne. Nie ma nic gorszego niż to, gdy ktoś mówi o Bogu, a sam jest z Nim w kolizji. To taki faryzeizm, jeśli słowa nie pokrywają się z czynami.

Reklama

Myślę, że dla nas, katolików, ważne jest, aby dzielić się swoim doświadczeniem spotkania z żywym Bogiem. Tak naprawdę człowiek może sam się chwytać wielu rzeczy – jestem na to idealnym przykładem – ale nic mu nie da szczęścia. „Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu” – napisał św. Augustyn. Ja sam tego doświadczyłem. Spokój zagościł w moim sercu dopiero wtedy, gdy zacząłem nawiązywać relację z Panem Bogiem.

Widzę jeszcze jedną niebezpieczną rzecz, która jest często obecna w Kościele. Młodzież przystępuje do sakramentów, ale nie jest uczona przez rodziców osobistej relacji z Jezusem. Bardzo często Jezus jest „spożywany na kilogramy”, jednak nie ma przy tym tej relacji. Również np. mechaniczne przystępowanie do spowiedzi, bo „inaczej pójdę do piekła”. Wtedy sakramenty chyba nie działają. Ich waga jest całkiem inna. Jeśli się kocha Boga, to chce się oczyszczać, mieć z Nim dobrą relację, być w stanie łaski uświęcającej.

Problemem staje się chyba także rutyna. Zaraz po nawróceniu o wiele łatwiej jest utrzymywać żywy kontakt z Jezusem; z biegiem lat staje się to trudniejsze. Czy cały czas doświadcza Pan żywej wiary w sakramentach?

Najbardziej żywo doświadczam Boga w sakramencie Eucharystii. Od momentu nawrócenia otrzymałem dar łez po przyjęciu Komunii św. Każde przyjęcie Jezusa w sakramencie jest dla mnie niezwykle wzruszającym momentem. Na początku było to dla mnie wręcz wstydliwe, ale dziś już do tego przywykłem.

Nie ma nic gorszego niż odklepywanie paciorków i przyjęcie postawy: „to będzie nam dane już raz na zawsze, ta łaska”. To tak nie działa. Trzeba się nawracać każdego dnia. Boga prosić na kolanach o to, żeby przymnożył nam wiary, bo jesteśmy tylko słabymi ludźmi. To jest normalne. Widzę jednak, że jeśli człowiek potrafi się przyznać do własnych słabości, to wtedy daje pole do działania mocy Bożej.

Reklama

Jest Pan znanym aktorem, gra w wielu popularnych filmach, a jednocześnie odważnie przyznaje się do bycia katolikiem. W filmie Spowiedź również widzimy znanych aktorów. Nie było z ich strony problemu, że film jest tak mocno katolicki?

Nie, żadnego problemu z tym nie było. Zdumiał mnie sam Karol Strasburger. Gdy powiedziałem mu, że to nieduża rólka, w zasadzie z jednym tekstem, bez problemów to przyjął.

Wiem, że sam w niektórych produkcjach ze względu na głoszone wartości nie zagram. Ale to może i dobrze. To Pan Bóg wie najlepiej, w czym mam zagrać. On jest moim najlepszym Agentem.

Docierają już do Pana jakieś głosy, świadectwa od widzów, którzy obejrzeli Spowiedź?

Tak – i jestem w szoku. Nie spodziewałem się aż takiego odzewu. Mamy przeszło 200 komentarzy pod filmem, w zasadzie wszystkie są dobre. Docierają też do mnie głosy, że ktoś z młodych ludzi po tym filmie poszedł do spowiedzi. Powiedziałem to mojej żonie: „Słuchaj, jeżeli po tym filmie chociaż jedna osoba pójdzie do spowiedzi albo chociaż jedna osoba nie wystąpi z Kościoła, to cel filmu już będzie osiągnięty”.

Dlaczego warto obejrzeć film Spowiedź i gdzie go można znaleźć?

Można go obejrzeć w serwisie YouTube, wystarczy w wyszukiwarkę wpisać: „Spowiedź Marcin Kwaśny”. Dlaczego warto? Zrobiłem ten film nie tyle dla dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, ile dla tej jednej zagubionej owcy. Jeżeli ktokolwiek z czytelników ma w rodzinie taką zagubioną „czarną owcę”, to można jej wysłać link odsyłający do filmu. Kto wie, może to zasieje jakieś ziarno do refleksji...

Marcin Kwaśny, aktor teatralny, telewizyjny i filmowy, scenarzysta. Znany z roli weterynarza Julka Lubczyka w serialu Na kocią łapę, a także z roli Rafała Kocója w serialu Szpilki na Giewoncie.

2022-02-08 12:01

Ocena: +15 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Fighterka z Zabawy

Niedziela toruńska 7/2017, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

film

bł. Karolina

Anna Głos

26 stycznia w Warszawie odbył pokaz filmu „Zerwany kłos”, w którym mogli uczestniczyć przedstawiciele mediów.

26 stycznia w Warszawie odbył pokaz filmu „Zerwany kłos”, w którym mogli uczestniczyć przedstawiciele mediów.

W najbliższym tygodniu 17 lutego na ekrany kin wchodzi film „Zerwany kłos” opowiadający historię bł. Karoliny Kózkówny. O pracy nad filmem, postaci i wartościach bł. Karoliny oraz ich znaczeniu w życiu współczesnego młodego człowieka z aktorami odgrywającymi główne role w filmie: Aleksandrą Hejdą, Magdaleną Michalik i Piotrem Zajączkowskim, studentami i absolwentami Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Marianna Mucha

MARIANNA MUCHA: – „Warto jest wciąż walczyć, by nie legł w gruzach nasz piękny świat”, śpiewa w utworze promującym film „Zerwany kłos” Zofia Nowakowska. Jak rozumiecie te słowa, co one dla Was znaczą?

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Płock

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Milewski na podstawie Ewangelii Janowej (J 6,44-51) podkreślił, że „Jezus jest chlebem żywym”: - Za każdym razem, kiedy spożywamy ten chleb, zagłębiamy się w istotę miłości Boga. Już nie żyjemy dla nas samych - zauważał biskup pomocniczy diecezji płockiej.

CZYTAJ DALEJ

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01

[ TEMATY ]

Kościół

Francja

ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Jak informuje tygodnik „Famille Chrétienne”, pielgrzymi przybywający do Saint-Étienne-du-Rouvray adorują krzyż zbezczeszczony podczas ataku i całują prosty drewniany ołtarz, na którym wciąż widnieją ślady zadanych nożem ciosów. O życiu kapłana męczennika opowiada s. Danièle, która 26 lipca 2016 r. uczestniczyła we Mszy, podczas której do kościoła wtargnęli terroryści. Jej udało się uciec przez zakrystię i powiadomić policję. Dziś niechętnie wraca do tamtych wydarzeń. Woli opowiadać o niespodziewanych owocach tego męczeństwa również w lokalnej społeczności muzułmańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję