Ks. Jarosław Grabowski:
Kiedy przed 10 laty, 2 lutego, wchodził Ksiądz Arcybiskup do bazyliki archikatedralnej, miał w sobie więcej radości czy obaw?Abp Wacław Depo: Było wcześniejsze wejście. 2 stycznia (2012 r. – przyp. red.), przyjechałem do Częstochowy z decyzją Ojca Świętego Benedykta XVI, by spotkać się z abp. Stanisławem Nowakiem. Wówczas przekroczyłem próg zarówno katedry, jak i tego domu, w którym się teraz znajdujemy (Domu Arcybiskupiego – przyp. red.), i seminarium duchownego. Byłem również w redakcji Niedzieli! To było zatem moje pierwsze wejście w tę nową dla mnie rzeczywistość. Oczywiście, po miesiącu, kiedy wchodziłem do katedry już ze świadomością objęcia diecezji przez ingres, ciężar i świadomość obowiązków, które mnie czekają, a których jeszcze nie znam, na pewno były przedmiotem mojej modlitwy. Dziękowałem Bogu, że pomimo trudnej pogody i przejmującego zimna w katedrze była przy mnie wspólnota Kościoła – Kościoła lokalnego, ale i tych wspólnot, które mi do tej pory towarzyszyły, czyli z Radomia, Sandomierza, Zamościa, Lubaczowa. Obecność tych wszystkich osób była dla mnie znakiem nadziei, że nie jestem sam.
Reklama
Zawołanie Księdza Arcybiskupa: „Ad Christum Redemptorem hominis” – Ku Chrystusowi Odkupicielowi człowieka, nawiązuje do pierwszej encykliki św. Jana Pawła II Redemptor hominis. Dlaczego akurat te słowa, ta dewiza?
Moje wejście w kapłaństwo było silnie związane z pontyfikatem Jana Pawła II. To był rok 1978. Oczywiście, jako kapłan byłem święcony jeszcze za Pawła VI, dzisiaj już świętego, następnie był krótki pontyfikat Jana Pawła I. A później na Stolicę Piotrową wybrano kardynała z Polski. Chłonąłem wszelkie doniesienia z Watykanu i czytałem, co tylko się dało; pewne teksty są ze mną już tak ściśle powiązane, że kiedy otrzymałem nominację na biskupa, wiedziałem, że kierunkiem w mojej posłudze będzie ten wyznaczony przez pierwszą encyklikę Jana Pawła II – ku Chrystusowi Odkupicielowi człowieka i świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ostatnia dekada mocno zmieniła świat, w tym także Kościół. Jak przez te ostatnie 10 lat, zdaniem Księdza Arcybiskupa, zmienił się Kościół częstochowski?
Kiedy myślimy o zmianach w Kościele częstochowskim czy Kościele polskim, musimy dotknąć zmian w Kościele powszechnym. Wpływ na to miał na pewno niezwykły pontyfikat Jana Pawła II, później było kilka lat pontyfikatu Benedykta XVI – w swoim charakterze bardzo oryginalnego, ale to była pewna kontynuacja tego, co mieliśmy za papieża Polaka. Pontyfikat Franciszka natomiast jest już inny – on nadał nowy wymiar pracy Kościoła. Nie tak dawno przeżywaliśmy Rok Miłosierdzia; Ojciec Święty zwrócił uwagę na sprawy imigrantów i w ogóle sprawy społeczne, które dotykały i dotykają świat. To wszystko zmienia Kościół. Dlatego że Kościół musi, tak jak to papież bardzo często powtarza, zejść z kanapy i pójść do ludzi, dotrzeć na peryferie; trzeba pójść do tych, których Kościół w jakiś sposób może nie tyle oddalił, ile oni sami nigdy nie spotkali się z dobrym świadectwem Kościoła. Dlatego te zmiany, które dzisiaj następują, wymagają rzeczywistego nawrócenia.
Reklama
Posługa biskupa to nie tylko kazania, homilie; to nie tylko oficjalne przemówienia, ale to także podejmowanie trudnych, często bardzo stanowczych decyzji, np. w kwestii dyscyplinowania księży. Jaka była najtrudniejsza decyzja Księdza Arcybiskupa w minionych latach?
Myślę, że do podejmowania trudnych decyzji zostałem przygotowany w swojej przeszło 20-letniej posłudze jako rektor seminarium w Radomiu i wcześniej w Sandomierzu. Dlaczego? Dlatego że odejścia kleryków dużo mnie kosztowały jako rektora. Zostało to teraz przełożone na sytuację kapłanów. Odejścia z kapłaństwa są najboleśniejszą raną dla biskupa. Dlatego że biskup ma obowiązek pewnego strzeżenia i pewnej odpowiedzialności, oczywiście, w wyznaczonych granicach, a z kolei roszczenia i pretensje do biskupa czy do wspólnoty Kościoła są coraz większe, zwłaszcza że obecne czasy bardzo temu służą. Z koniecznością podjęcia trudnej decyzji zderzyłem się już na początku mojej posługi, kiedy musiałem zasuspendować ośmiu księży, którzy od wielu lat nie byli już związani z posługą kapłańską. Dlatego każde odejście kapłana było i jest dla mnie bardzo bolesną raną.
„Ten, kto głosi prawdę, głosi Chrystusa” – to słowa św. Antoniego z Padwy. Ksiądz Arcybiskup bardzo często używa słowa „prawda”. Jak mówić dziś o prawdzie, skoro powszechnie mówi się, że każdy ma swoją prawdę...?
Dla mnie jako kapłana, dzisiaj biskupa, sprawą podstawową jest spełniony dar Ducha Świętego, Ducha Prawdy i Miłości dla misji Kościoła. Tu chodzi o osobowe związanie z Jezusem, który jest dla nas jedyną drogą, jedyną prawdą, której trzeba uwierzyć, bo dopiero w taki sposób uzyskujemy już dzisiaj – tutaj, na ziemi – życie, które jest życiem zakorzenionym w Bogu na wieczność...
...ale ludzie odrzucają Chrystusa, często bardzo świadomie.
Powiem wprost: oni chyba nie proszą Ducha Świętego o rozeznawanie danej prawdy. Przychodzą i twierdzą, że mają tę swoją prawdę. To tak, jakby powiedzieli: „Ja nie uznaję głosu Boga w sobie”, chociażby w takim imperatywie: czyń dobro, unikaj zła. Mówią, że mają swoje odniesienia do jakiejś sytuacji, swój styl, pragnienia – i uważają to za prawdę. Podobnie jest w środkach społecznego przekazu. Często w tych czy innych sieciach chodzi nie o to, by przekazywać prawdę, tylko o to, żeby informacja miała swoją moc uderzeniową. Żeby news miał wpływ na ludzi, by nimi manipulować. Takimi przekazami „prawdy” manipuluje się ludźmi, a nie ukazuje się prawdy.
Reklama
Jak Ksiądz Arcybiskup odbiera komentarze, które pojawiają się po Jego niektórych wypowiedziach? Boli przydomek: „skrajny konserwatysta”?
Ten epitet niewątpliwie zabolał – mam na myśli konkretnego dziennikarza, który użył tych słów, mówiąc o mnie i o abp. Marku Jędraszewskim. Ale jednocześnie jestem wdzięczny...
Wdzięczny? Za co?
Świętemu Janowi Pawłowi II, który był atakowany w podobny sposób. W jednej z jego rozmów z André Frossardem, już po kilkunastu latach od rozpoczęcia jego pontyfikatu, poruszyli temat, że zarzuca mu się, jakoby nie spełnił oczekiwań zwłaszcza ludzi młodych, w rozmaitym zakresie, w tym także o etyce seksualnej i wszystkich tzw. wolnościowych sprawach. I Ojciec Święty wtedy powiedział: to słowo „konserwatysta” mnie nie obraża bo łacińskie słowo conservare znaczy: zachowywać, a nie: roztrwonić. Patrzę na te epitety w podobnym duchu. Na tych, którzy nie rozumieją mojego przesłania, albo nie chcą go zrozumieć – i przez to mnie atakują, patrzę przez pryzmat tego, że mam być stróżem prawdy, nie po to, żeby zyskać poklask i mieć oglądalność w telewizji.
Reklama
Niemal codziennie widzimy Księdza Arcybiskupa w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze. Zapytam: czy biskup częstochowski jest automatycznie biskupem jasnogórskim?
Przypomina mi się piękne wyznanie bp. Teodora Kubiny, pierwszego biskupa częstochowskiego, który na miejsce swojej konsekracji wybrał właśnie Jasną Górę. Wtedy, 2 lutego 1926 r., powiedział, że on jest „ministrem u Królowej Polski”. I tego rodzaju droga jest wyznaczona nie tylko przez niego, ale też przez Opatrzność, bo Częstochowa bez Jasnej Góry nie zaistniałaby w takim wymiarze, jak to ma miejsce dziś. Maryja kształtuje nasze role i ja dlatego przychodzę do Niej codziennie na audiencję, żeby uczyć się od Niej tej drogi ku Chrystusowi. To Ona najbardziej bezpiecznie prowadzi nas do Jezusa.
Sporo mówi się dziś o spadku liczby powołań, o odchodzeniu młodych ludzi od Kościoła. Na ile to zjawisko dotyka naszą archidiecezję?
Młodzież, jeśli będzie szukała rzeczywistej drogi, kontaktu i więzi z Bogiem, a nie będzie się gorszyła zachowaniem pojedynczego człowieka Kościoła, odnajdzie swoje miejsce we wspólnocie. Co do katechezy, to gdy pytam o powody rezygnacji często słyszę, że chodzi o to, że lekcje religii wyznacza się albo na samym początku zajęć, np. o 7.15 rano, albo po zakończeniu wszystkich innych, gdy uczniowie chcą już wracać do domu. Jednak problem jest głębszy i odzyskanie młodzieży staje się naszym priorytetowym zadaniem na najbliższe czasy. Przyznaję, że bardzo trudnym zadaniem i bez pomocy Ducha Świętego nie do przezwyciężenia.
Nie wystarczy zatem stwierdzić: nie jest jeszcze u nas tak źle, bo gdzie indziej jest gorzej, tylko właśnie trzeba robić wszystko, żeby młodzież zatrzymywać, a część na nowo pozyskać.
...i to osobistym świadectwem nas, kapłanów. Chodzi o to, by zarówno młodzież, jak i ludzie dorośli, mogli powiedzieć: może ten czy inny ksiądz nie spełniają swojego zadania na miarę oczekiwań, ale z kolei nasz proboszcz, czy nasz wikariusz jest człowiekiem oddanym sprawie Bożej i ze strony misji Kościoła jest świadkiem.
Reklama
Czy trwający synod o synodalności coś tutaj zmieni?
Synod na pewno obudził pewne grupy, które w Kościele już są. Sobór Watykański II nazywał ich „śpiącym olbrzymem”. W moim przekonaniu, ten „olbrzym” jest szansą ożywienia struktur osobowych i życia Kościoła.
Reklama
Jeśli nie uda się go obudzić, to jak będzie wyglądać, zdaniem Księdza Arcybiskupa, następna dekada Kościoła częstochowskiego?
Posłużę się tutaj słowami kard. Josepha Ratzingera, który niegdyś powiedział, że Kościół nie może być traktowany jako supermarket, który handluje towarem po zaniżonej cenie, żeby tylko mieć jak najwięcej klientów. Kościół musi być wspólnotą, nawet małą, ale prawdziwie ewangelizującą się i ewangelizowaną. To znaczy, że my musimy czerpać ze źródeł: z Pisma Świętego, zarówno Starego, jak i przede wszystkim, Nowego Testamentu. Ale i Tradycja Kościoła – co, przyznajmy, w ostatnich latach w Kościele zaniedbaliśmy. Ta wierność – Pismu Świętemu i Tradycji jest dla nas bardzo jasnym sygnałem, że my, jako Kościół, nie możemy się skupić tylko na jednym skrzydle, bo wtedy nie polecimy do góry. Dlatego trzeba czerpać także z Tradycji Kościoła. A czy Kościół będzie tak masowy jak do tej pory? – Uważam, że nie. Gdyż lansowane dziś wolnościowe postawy, wcześniej czy później stają się ateizujące i doprowadzają do tego, by wykluczyć religię z przestrzeni publicznej. Te postulaty będą coraz silniejsze. Pewne ośrodki władzy albo systemy finansowania zmuszają ludzi do posłuszeństwa, do akceptacji. Z tych powodów Kościół będzie się opierał na małych wspólnotach, te z kolei będą się charakteryzowały żywą więzią z Bogiem, życiem sakramentalnym i świadectwem – aż do świadectwa nawet życia.
Sprawdzi się proroctwo kardynała Ratzingera...?
Potwierdzam, bo sądzę, że Pan Bóg zachowuje nam Benedykta XVI, ponieważ jego głos dotyczy nie tylko naszego czasu, ale też tego, który przyjdzie. Wydaje mi się, że jego przesłania, nawet te z lat 70. XX wieku, nie tracą aktualności; że jeszcze doczekamy się z jego strony pewnych podpowiedzi, jaką drogą Kościół ma iść do ludzi i z ludźmi ku przyszłości.
Wracając do pierwszego pytania – Ksiądz Arcybiskup przyznał, że przed 10 laty, gdy wchodził do częstochowskiej archikatedry, towarzyszyła mu radość. A dzisiaj – jest więcej radości czy obaw?
Dołożę tutaj słowo: „wdzięczność”. Wdzięczność za dobro, które jest w tym Kościele od pokoleń. Zbliżamy się do 100-lecia istnienia naszej diecezji częstochowskiej i chciałbym w związku z tym wskazać na pewien punkt. Nie jest przypadkiem, że akurat na progu tego 100-lecia będziemy się przygotowywać przez misje w każdej parafii, żeby później, na przełomie 2024 i 2025 r., przeżyć peregrynację Ikony Jasnogórskiej w każdej parafii, w każdej wspólnocie. Dopiero ta peregrynacja będzie zamknięciem tego drugiego, ogólnopolskiego etapu. Już dzisiaj słyszę sugestie biskupów, że nie zamkniemy tej drogi. Ma być tak, jak prosił nas błogosławiony Stefan kard. Wyszyński – niech ta peregrynacja trwa. Bo to jest szczególne obdarowanie Narodu polskiego, nie tylko naszej diecezji czy naszego miasta, rzeczywistą obecnością Matki Bożej. To nie jest tylko obraz! To nie jest tylko jakiś środek pośredniczący, to jest Osoba Matki Chrystusa i Kościoła. Wydaje mi się, że dzisiaj w duszpasterstwie musimy zwrócić szczególną uwagę na to, iż religia nie jest zbiorem dogmatów, które skądinąd są konieczne, ale przede wszystkim osobistą więzią z Bogiem, a w tym wypadku ta więź jest „zapośredniczona” przez Maryję.
Patrzymy więc w przyszłość z radością, nadzieją i... bez obaw.
Tak. Idziemy z nadzieją, bo Maryja jest Matką nadziei, i to niezawodnej!
Materiał wideo jest dostępny na: www.tv.niedziela.pl