Tak rozpoczęła się realizacja ważnego dzieła – tzw. bursy dla chłopców obok kościoła Księży Saletynów. Ksiądz Julian Łukaszkiewicz był wielkim dobrodziejem miasta. Na sercu leżało mu wychowanie i kształcenie ubogich dzieci. Ksiądz Łukaszkiewicz urodził się w Rzeszowie, pochodził z rodziny szewskiej. Ukończył cesarsko-królewskie gimnazjum. W latach posługi kapłańskiej pełnił m.in. funkcję kapelana książąt Sapiehów w Krasiczynie, bywał we Włoszech i Niemczech wspierając środowiska polonijne. Jak opisywano go w jednym z dzienników: „Postać wysoka, poważna, przyprószona siwizną, zapatrzona od lat w nurtującą go wizję (…), kołacząca o datki”.
Dzieło życia
Do miasta nad Wisłokiem wrócił już w starszym wieku. Jak pisał Franciszek Kotula w Tamtym Rzeszowie: „Ksiądz Łukaszkiewicz wrócił do Rzeszowa już po siedemdziesiątce i zamieszkał we własnej kamienicy przy ul. Sokoła. Jego charakterystyczną postać można było spotkać na ulicy, posuwającą się gdzieś powoli”. We wspomnieniach mieszkańców zachował się jako postać nieprzeciętna – barwna i głośna. Wydawał słynne kalendarze o ogromnej poczytności, dzięki czemu zgromadził spory majątek, obracając go m.in. na cele charytatywne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W swoich zapiskach ks. Łukaszkiewicz pisał: „W 1931 r. Komitet Budowy nabył plac dwumorgowy wartości 25 tysięcy złotych. (…) Zakład obmyślony jest na 200 łóżek...Chodzi teraz o urządzenie surowego wnętrza, bo potrzeba 120 okien, 50 drzwi, podłogi, piece. Każdy datek, choćby blankiet czekowy na 5 groszy, oznaczony jest w Księdze Dobrodziejów”.
Już 11 września 1932 r. odbyła się w murach sierocińca uroczystość poświęcenia kamienia węgielnego i dzwonu ofiarowanego przez bielską firmę Schwabe. Budynek powstał na tzw. Wygnańcu przy ul. Dąbrowskiego, a celem księdza było ratowanie od zagłady młodego pokolenia, wyrwanie ich z „brudu moralnego, a przysporzenie kraju obywatela-rękodzielnika”.
Z troską i miłością
W wystrojonej sali odbył się uroczysty akt, odśpiewano hymn i kilka pieśni, przemówił ksiądz prałat Tokarski oraz przedstawiciel Saletynów – ks. Świerc z Warszawy, przedstawiając zasługi ks. Łukaszkiewicza. Obecni byli: starościna Friedrichowa, prezydent sądu Kubiczek, pułkownik Elgas. Następnie ksiądz prałat odczytał akt erekcyjny, a wszyscy obecni podpisali dokument, który wmurowany został następnie w róg budynku. Jak goście przekonywali – przetrwa on wieki. Prasa relacjonowała: „Pozbawione ciepła rodzinnego sieroty, pozbawione matki, o których uszy obiło się może requiem pogrzebowe ojca, bezdomni z suteren, zapadlisk, dna społecznego, wychowani przez ulicę, chude ciałka sieroce będące ciężarem dla krewnych, z krwawą łzą biorące na plecy chrzest twardej ręki jakiegoś tam terminu, znajdą w sierocińcu ciepło rodzinne, możność nauczenia się rzemiosła, aby chleb im przyniosło i ciepły kąt”.
Nie tylko bursa
Zakład ten za parę miesięcy mieli objąć przybywszy do Rzeszowa Ojcowie Saletyni, których sława w kierunku opieki nad sierotami jest gwarancją, że rozwój jego pójdzie drogą, w której czyn miłosierdzia z pracą się połączy. Dodajmy, że ks. prał. Łukaszkiewicz był również inicjatorem archiwum i muzeum regionalnego – dzięki posiadanym i zgromadzonym przez lata licznym dokumentom historycznym. Był także wielkim pasjonatem podróży – odbył wycieczki do Egiptu i Palestyny. Zmarł w 1937 r.
Niestety, II wojna światowa przerwała kontynuację nauki chłopców i funkcjonowania bursy.