Reklama

Obserwator

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

PAPIESKI APEL
Pomoc dla Libanu

O konkretną pomoc w odbudowie Libanu zwrócił się do wspólnoty międzynarodowej papież Franciszek. Prosił, by pomogła Libanowi wejść na drogę zmartwychwstania przez konkretne czyny, a nie słowa. O wstrząsającej tragedii sprzed roku Ojciec Święty powiedział na zakończenie audiencji ogólnej w Watykanie, upamiętniając ofiary straszliwej eksplozji, do której przed rokiem doszło w porcie w Bejrucie. Wspomniał rannych oraz tych, którzy utracili domy i pracę. Jak podkreślił, wielu straciło wówczas iluzję życia. O pomoc dla mieszkańców Bejrutu – swoje domy straciło tam prawie 300 tys. mieszkańców – zaapelowała też Caritas Polska. Organizuje ona transporty humanitarne, które dostarczyły już m.in. ponad 20 ton żywności i środków czystości. Według Banku Światowego, funt libański w ostatnim roku stracił 90% wartości. Pensja nie wystarcza na zakup najpotrzebniejszych produktów, m.in. lekarstw i żywności. Aż trzy czwarte libańskich rodzin skarży się na brak środków na wyżywienie, a 60% pożycza pieniądze na jedzenie albo kupuje na kredyt. Ceny żywności wzrosły o 400%. Przekazanie prawie 100 mln dolarów dla tego kraju obiecał prezydent USA Joe Biden. Podkreślił zarazem, że żadna pomoc finansowa nie wystarczy, jeśli Liban nie zreformuje gospodarki i nie będzie zwalczał korupcji.
w.d.

RZYM
Boży robotnik

Ponad 2,5 tys. rzymian, którzy stracili źródło dochodów w wyniku pandemii, wsparł dotychczas utworzony przed rokiem przez papieża Franciszka fundusz solidarności „Jezus Boży Robotnik”. Ojciec Święty przeznaczył na pomoc dla nich milion euro, władze Rzymu i prywatne fundacje dołożyły pół miliona, a indywidualni darczyńcy – ponad 200 tys. Burmistrz Rzymu Virginia Raggi zaznaczyła, że w ten sposób ocalono wielu ludzi, a fundusz stał się również skutecznym sposobem na uchronienie wielu przed konsekwencjami lichwy i przestępczości, która w takich przypadkach żeruje na ubogich. Efektem działania funduszu jest także obudzenie wrażliwości rzymian na potrzeby innych – podkreślił bp Benoni Ambarus, delegat diecezji rzymskiej ds. działalności charytatywnej. Wsparcie mogły otrzymać osoby, których dochody nie przekraczały miesięcznie 600 euro, oraz bezrobotni, którzy mieli wyraźną wolę znalezienia zatrudnienia i wyjścia z kryzysu.
j.k.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

KAZIMIERSKI KRZYŻ MIŁOŚCI
Do przyszłych pokoleń

W Kazimierzy Małej 14 sierpnia poświęcono Kazimierski Krzyż Miłości. Uroczystościom przewodniczył biskup kielecki Jan Piotrowski. 17-metrowy krzyż, będący kopią krzyża z Giewontu, został wzniesiony pod koniec kwietnia na cmentarzu parafialnym. Jest on wyrazem wdzięczności parafian Bogu za dar życia i pontyfikat św. Jana Pawła II. Nazwa krzyża jest nawiązaniem do słów, które wypowiedział Ojciec Święty w Kielcach w 1991 r.: „Krzyż jest wam drogi. O ten krzyż walczyliście przez lata. Czyniliście wszystko, aby był on obecny w waszych domach, szkołach i zakładach pracy, aby był obecny przede wszystkim w waszych sercach. Jako hasło spotkania z papieżem wybraliście słowa: «W krzyżu miłości nauka». Patrząc na krzyż i kontemplując go, uczmy się miłości – tej społecznej, tej rodzinnej i tej małżeńskiej”. Przy krzyżu została zamontowana kapsuła czasu, w której są m.in. egzemplarze Niedzieli. Kapsułę będzie można otworzyć za 100 lat.
Ks. Tomasz Siemieniec

PAPIEŻ W KOREI PŁN.?
Jest duża szansa

Arcybiskup Lazarus You Heung-sik rozpoczął swą misję w Watykanie – papież Franciszek mianował go prefektem Kongregacji ds. Duchowieństwa. Jest on Koreańczykiem od lat zaangażowanym w dialog pokojowy między obiema Koreami. Arcybiskup wyznał, że pragnie poświęcić wszystkie swe siły, by wspierać Ojca Świętego w jego misji. Pytany o szansę na ewentualną wizytę papieża Franciszka we wrogiej Kościołowi Korei Północnej odpowiedział, że jeszcze nigdy nie była ona tak duża jak obecnie i że pozytywny rezultat można osiągnąć, zaczynając od małych kroków, spotkań oraz rozmów. Jak stwierdził, pomoc w doprowadzeniu do takiej podróży Ojca Świętego byłaby dla niego największym zaszczytem.
j.k.

Reklama

ROSJA
Bez obserwatorów

Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie nie wyśle swoich obserwatorów na zbliżające się wybory parlamentarne w Rosji (odbędą się w dniach 17-19 września). Zamierzała tam wysłać 500 swoich obserwatorów, a Rosja chce przyjąć jedynie 60, wskazując na zagrożenia związane z pandemią COVID-19. Według OBWE, skoro nie ma ograniczeń wjazdu czy w przemieszczaniu się, samodzielne określenie liczby obserwatorów jest możliwe i niezbędne dla misji o takim charakterze. W OBWE najwyraźniej nie rozumieją, że żadna władza nie lubi, jak jej się patrzy na ręce. A rosyjska szczególnie.
j.k.

SPRAWA CIMANOUSKIEJ
Azyl w Polsce

Dwóm białoruskim działaczom sportowym, którzy starali się zastraszyć Kryscinę Cimanouską, cofnięto akredytacje i nakazano opuszczenie wioski olimpijskiej. Białoruski komitet olimpijski utrzymywał, że odsunął Cimanouską od udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio z powodu jej stanu emocjonalnego. Ona sama twierdziła, że próbowano ją zmusić do powrotu na Białoruś i grożono represjami za publiczną krytykę trenerów. Po przyznaniu jej wizy humanitarnej przez polską ambasadę biegaczka udała się do Warszawy. Dołączył do niej mąż.
j.k.

TOKIO
Nasi medaliści

Polacy wrócili z Tokio z 14 medalami – (4 złote, 5 srebrnych i 5 brązowych) – z czego aż 9 zdobyli w lekkiej atletyce. Pierwszy raz do rywalizacji w jednym konkursie stanęli tu obok siebie mężczyźni i kobiety. W sztafecie 4 x 400 – Polacy wywalczyli złoto. Zachwyciły nas wielki sukces Anity Włodarczyk, ale także jej hart ducha i determinacja. Niewątpliwą sensacją było zwycięstwo Dawida Tomali w chodzie na 50 km oraz brązowy medal w biegu na 800 m Patryka Dobka. Dużym sukcesem okazał się występ naszych kajakarek. Dość niespodziewanie brązowy medal wywalczył też Tadeusz Michalik, który startował w zapasach.

Igrzyska olimpijskie w Tokio są dla nas najlepsze od czasów Sydney w 2000 r.
j.k.

2021-08-10 14:01

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wierność i miłość braterska dają moc wspólnocie

2024-04-23 13:00

Marzena Cyfert

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Ostatnie rejonowe spotkanie presynodalne dla rejonów Wrocław-Katedra i Wrocław-Sępolno odbyło się w katedrze wrocławskiej. Katechezę na temat Listu do Kościoła w Filadelfii wygłosił ks. Adam Łuźniak.

Na początku nakreślił kontekst rozważanego listu. Niewielkie, lecz bogate miasteczko Filadelfia zbudowane zostało na przełęczy, która stanowiła bramę do głębi półwyspu. Było również bramą i punktem odniesienia dla hellenizacji znajdujących się dalej terenów. Mieszkańcy Filadelfii mieli więc poczucie, że są bramą i mają misję wobec tych, którzy mieszkają dalej.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję