Reklama

Niedziela Kielecka

Dla Boga liczy się człowiek

Parafianie z Morawicy świętowali czterdziestolecie poświęcenia kościoła Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Niedziela kielecka 29/2021, str. I

[ TEMATY ]

Jubileusz parafii

TER

Dziękowali Bogu za czterdzieści lat parafii

Dziękowali Bogu za czterdzieści lat parafii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatnią niedzielę czerwca uroczystej Eucharystii przewodniczył bp Jan Piotrowski. Przy ołtarzu wraz z nim modlili się kapłani, którzy związani byli z morawicką parafią. Witając biskupa Jana, przedstawiciel parafii przypomniał historię powstania kościoła i trud, z jakim wznoszono jego mury.

W homilii biskup Piotrowski stwierdził, że nie jest ważne jak długą historię ma parafia, dla Boga liczy się tylko człowiek. Bóg, który jest miłością, dał wam najlepszy czas, mimo iż obiektywnie był to okres konającego komunizmu, a właśnie w tym momencie przyszło wam tworzyć parafialną wspólnotę wiary – mówił. W ten sposób nawiązał do słów biskupa Szymeckiego wypowiedzianych czterdzieści lat temu podczas poświęcenia kościoła: „Ten kościół wzniesiony trudem waszych rąk jest wyrazem, symbolem innego jeszcze kościoła, Kościoła, którym, moi drodzy, wy jesteście”. Biskup Jan, zwracając się do zebranych, powiedział: – Moi drodzy, nie zapominajcie, że dla człowieka wierzącego nie ma bardziej przyjaznego miejsca, jak kościół parafialny, gdzie Pan Jezus zawsze czeka, a Jego Boskie serce szepcze nam z miłością: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście a Ja was pokrzepię”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podczas Mszy św. biskup Jan poświęcił obrazy przedstawiające św. Jana Pawła II, które proboszcz Jan Ciszek wręczył kilkunastu parafianom, dziękując im za trud i bezinteresowną pomoc na rzecz parafii. Z kolei burmistrz Morawicy Marian Buras, dziękując proboszczowi Ciszkowi za pracę na rzecz parafii, wręczył mu obraz, przedstawiający Świętą Rodzinę. Na zakończenie Eucharystii odbyła się procesja z Najświętszym Sakramentem wokół kościoła.

Budowę kościoła w Morawicy rozpoczął w 1975 r. ks. Stanisław Kornecki. Prace budowlane trwały do 1979 r. Kościół Matki Bożej Nieustającej Pomocy poświęcił 21 czerwca 1981 r. bp Stanisław Szymecki. Architekturę morawickiej świątyni projektował arch. Ludomił Gyuerkaovich; konstruktorem był Bogdan Ciok, wykonawcami – Józef Abratański i Edward Sędzielewski. Wystrój wnętrza projektował i wykonał art. plastyk Władysław Markiewicz oraz art. plastyk Izabela Borowska. W następnych latach wybudowano plebanię, dzwonnicę i utworzono cmentarz. Niestrudzony ks. Stanisław Kornecki doprowadził do utworzenia obok świątyni Kalwarii Świętokrzyskiej, jako „wotum wdzięczności Bogu za dar Papieża Jana Pawła II”. Poświęcił ją 14 września 1997 r. bp Kazimierz Ryczan. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat przybyło wielu wiernych w parafii. Kilka lat temu, 12 listopada 2015 r. ks. proboszcz Jan Ciszek rozpoczął rozbudowę nowego kościoła. Świątynia została powiększona o zachodnią nawę, w której wybudowany został ołtarz Pana Jezusa Miłosiernego, gruntownie odrestaurowano również ołtarz główny, ponadto została odnowiona cała polichromia kościoła.

2021-07-14 12:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Złoty jubileusz parafii

Niedziela legnicka 36/2020, str. I

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Jubileusz parafii

50 lecie

Ks. Piotr Nowosielski

Biskup legnicki z młodzieżą, która przyjęła sakrament bierzmowania

Biskup legnicki z młodzieżą, która przyjęła sakrament bierzmowania

W niedzielę 16 sierpnia, par. Wniebowzięcia NMP w Wojanowie obchodziła swoje święto. Czczono 50-lecie jej istnienia a także odbywała się wizytacja kanoniczna, odpust oraz udzielenie sakramentu bierzmowania. Uroczystości przewodniczył bp Zbigniew Kiernikowski.

Uczestników uroczystości powitał proboszcz parafii, ks. Andrzej Spelak. W powitaniu zawarł informacje sprawozdawcze, związane z działalnością parafii, które przedstawia się zwyczajowo wizytującemu parafię biskupowi.

CZYTAJ DALEJ

Sekundy, które zmieniają życie

Dariusz Kowaluk zdobył złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w lekkoatletyce, w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów. Czytelnikom Niedzieli opowiada o swoim życiu, wierze, codziennych treningach, nauce i planach na przyszłość.

Krzysztof Tadej: Jak się żyje po zdobyciu olimpijskiego złota?

Dariusz Kowaluk: Radośnie, interesująco. Jestem rozchwytywany przez dziennikarzy i fotoreporterów – to bardzo miłe. Studiowałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przygotowywałem się do wykonywania zawodu dziennikarza, a teraz mogę zobaczyć, jak to wygląda z drugiej strony, gdy odpowiadam na różne pytania.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję