W 40. rocznicę zamachu na Jana Pawła II w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Polanicy-Zdroju Sokołówce abp Stanisław Gądecki sprawował Mszę św. dziękczynną za cudowne ocalenie od śmierci papieża Polaka.
Zanim rozpoczęła się uroczysta, polowa Eucharystia w ogrodach przed sanktuarium, którym opiekują się ojcowie sercanie biali, głos zabrał biskup świdnicki: – Przybywamy do tego szczególnego miejsca w diecezji, aby w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej pod przewodnictwem abp. Stanisława Gądeckiego, metropolity poznańskiego, przewodniczącego KEP, dziękować Bożej Opatrzności za dar ocalenia Jana Pawła II. Dzisiaj, gdy świat wraca pamięcią do tych dramatycznych wydarzeń, trzeba nam na nowo przypomnieć sobie o dziedzictwie, które pozostawił nam papież Polak – mówił w powitaniu bp Marek Mendyk.
Owoce zamachu
Kontynuując pasterz diecezji podkreślił, że doświadczenie dramatycznego zamachu przyniosło za sobą konkretne owoce: papież zapoznał się z tajemnicami fatimskimi, odbył pielgrzymkę do Fatimy i zawierzył Europę oraz Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Jan Paweł II później skomentował to bardzo prosto: „Nie wiem, kto włożył pistolet w rękę strzelca, wiem jednak, kto zmienił lot kuli”. Biskup także zaapelował: – Niech nasza wspólnotowa modlitwa w tym świętym miejscu i tych, którzy łączą się z nami poprzez różnorakie środki społecznego przekazu, będzie uwielbieniem Boga, który dał naszemu pokoleniu św. Jana Pawła II. Niech stanie się ona także naszym hołdem dla Matki Najświętszej za dar ocalenia papieża, dla nas Polaków i dla całego Kościoła.
W homilii abp Stanisław Gądecki pytał, do czego ostatecznie wzywa nas orędzie fatimskie? Jego zdaniem, istotę tego wezwania można streścić w czterech słowach: nawrócenie, różaniec, zawierzenie i pokuta.
Arcybiskup wskazał, że Fatima jest wezwaniem do radykalnego pójścia drogą wytyczoną przez Chrystusa. Jest to wezwanie, aby w duchu fatimskim podchodzić do wszystkich trudnych chwil, przykrości, cierpień, które dotykają nas każdego dnia, aby przyjmować je z miłością, pokorą i modlitwą, bo tylko wtedy nie poranimy siebie, ani innych drugich ludzi. – Wielka fatimska przestroga winna zmobilizować nas do codziennej, wytrwałej modlitwy, do umacniania więzi z Chrystusem w sakramentach pokuty i Eucharystii. Tylko w ten sposób możemy zapobiec wojnom, nienawiści, przelewowi krwi, degradacji moralnej i biologicznej także naszego narodu – mówił arcybiskup.
– Fatima nie jest orędziem tragedii, ale jest orędziem nadziei! Jest to krzyk, który pragnie poruszyć sumienia i serca ludzi. To morze światła, które przerywa ciemności antykultury, grzechu i śmierci, próbującej zdominować nasz świat. To przypomnienie, że Pan Bóg nigdy się od nas nie odwraca, wręcz przeciwnie, On puka do serca świata i upomina się o każde ze swoich dzieci, bo chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. W tym sensie kluczem do tzw. tajemnicy fatimskiej jest przede wszystkim zbawienie dusz – podkreślił metropolita.
Koncert
W ramach polanickich uroczystości zorganizowano także koncert zespołu Gennesaret z Piskorzowa, a o godz. 21.37 wszyscy zaśpiewali ulubioną przez Ojca Świętego Barkę. Całość uwieńczyło nabożeństwo Drogi Światła z modlitwą różańcową.
Modlitwa na zakopiańskich Krzeptówkach – na Skalnym Podhalu, jak lubił to podkreślać twórca polskiej Fatimy śp. ks. Mirosław Drozdek – była spełnieniem pragnień nie tylko wielkiej rzeszy czcicieli Pani Fatimskiej, ale także samej Matki Jezusa, która z radością otwierała swoje Niepokalane Serce na głos ufnej modlitwy pasterzy Kościoła, prezydenta RP, pani premier i wielu przedstawicieli polskiego rządu oraz rzeszy Polaków i reprezentantów innych narodowości. Dobrze, że nastąpiło też swoiste złączenie Polski i Portugalii przez kazanie portugalskiego biskupa, ongiś rektora fatimskiego sanktuarium. Była to więc modlitwa nie tylko Polski, ale i Europy, a w jakimś sensie także całego globu.
Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia.
Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka.
Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
– W każdej Eucharystii Jezus oddaje swoje życie za nas. To nie jest teatr, to jest zaproszenie – powiedział abp Wacław Depo. W Wielki Piątek metropolita częstochowski przewodniczył Liturgii Męki Pańskiej w bazylice Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu.
W homilii hierarcha przypomniał, że „Chrystus zbawił nas nie za cenę czegoś przemijającego – złota czy srebra, ale za cenę swojej Krwi, męki i śmierci, abyśmy mieli życie wbrew prawu śmierci”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.