Reklama

Historia

Pamiętajmy o Wrześni!

Czasem drobne i, wydawałoby się, nic nieznaczące wydarzenia nabierają historycznej symboliki. 120 lat temu w wielkopolskiej Wrześni grupa polskich dzieci została ukarana za nieposłuszeństwo. W ten sposób trafiła do szkolnych podręczników.

Niedziela Ogólnopolska 20/2021, str. 60-61

[ TEMATY ]

historia

Września

Szymon Furmanek/ źródło: Proces szkolny we Wrześni, Kraków 1902

Grupa dzieci z Wrześni (1901 r.)

Grupa dzieci z Wrześni (1901 r.)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po zjednoczeniu Niemiec w 1870 r. i utworzeniu II Rzeszy kanclerz Otto von Bismarck zerwał z dotychczasową polityką względnej tolerancji wobec mniejszości narodowych i religijnych. Po kilku latach walki z Kościołem katolickim musiał z niej zrezygnować; nie udała mu się także masowa germanizacja Polaków w Wielkim Księstwie Poznańskim. Skarżył się w Reichstagu: „Polacy jedną ręką chętnie przyjmują każde ustępstwo. W drugiej jednak trzymają miecz, z determinacją, by uderzyć nim Niemców, gdy nadarzy się okazja”.

Z Bogiem rozmawiam w języku matki

Polskość, niestety, rugowano na wielu innych polach, szczególnie w szkolnictwie, także po ustąpieniu Bismarcka z urzędu. Stopniowo ograniczano liczbę przedmiotów wykładanych w języku polskim. Ostatecznie została tylko religia, ale wyłącznie w szkołach elementarnych, ludowych. W końcu postanowiono odebrać i ten przywilej. Administracja pruska w 1900 r. wprowadziła obowiązkowy język niemiecki na lekcjach religii w wyższych klasach szkół ludowych w Poznaniu, a w kolejnym roku w innych regionach prowincji pruskiej. Nie zważano na słowa niemieckiego arcybiskupa Wrocławia Heinricha Förstera, wypowiedziane kilkanaście lat wcześniej: „Nauka religii udzielana dzieciom polskiej narodowości w niemieckim języku musi, jako dla nich niezrozumiała, na ich serce i umysł być bez wszelkiego wpływu i młodzież ta wzrastałaby bez błogiego wpływu religii”. Nie pamiętano także słów samego Bismarcka, który wyznał, że z Bogiem rozmawia wyłącznie w języku swojej matki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Religia jest całą pociechą

Kiedy na wiosnę 1901 r. w Katolickiej Szkole Ludowej we Wrześni nauczyciel religii chciał rozdać uczniom niemieckie katechizmy, wiele dzieci ich nie przyjęło, a inne oddały je z powrotem lub zostawiły na ławkach. Dwoje z nich zostało za to ukarane chłostą. W niższych klasach dyrektor szkoły Bernhard Fedtke kazał uczniom odmawiać pacierz po niemiecku. Rodzice byli oburzeni ingerencją władz w religię. Szkolna sprzątaczka Gadzińska wyraziła opinię większości: „Dzieci w niemieckim języku nie rozumieją religii, jak się to sama na własnych dzieciach przekonałam – religia jest dla nas, biednego ludu, całą pociechą, całą nadzieją w lepszą przyszłość, całym majątkiem! Gdy religii udzielano w języku polskim, to wiedziałam, czego się dzieci moje uczą i cieszyłam się z tego, gdy na wieczór mogłam z dziećmi usiąść przy stole i razem z niemi i katechizm, i historyą świętą przechodzić. Serce mi rosło, bo i sama rozumiałam, a dziś ani ja, ani dzieci nie rozumiemy tego, co uczą!”.

Reklama

Po stronie rodziców stanął także młody wikary ks. Jan Laskowski, wcześniej karany za prywatne nauczanie dzieci języka polskiego, zorganizowanie biblioteki i rozdawanie polskich książek. Radził on dzieciom, by prosiły nauczycieli o polski wykład religii. Na niewiele się to jednak zdało.

Egzekucja

20 maja 1901 r. dzieci w starszych klasach się zbuntowały. Na lekcji religii nie chciały odpowiadać po niemiecku ani powtarzać słów wypowiadanych przez nauczyciela. Przybyły na miejsce inspektor szkolny Winter zdecydował, że zostaną po lekcjach i nauczą się na pamięć po niemiecku pieśni: Kto się w opiekę odda Panu swemu. Po południu zwolnił do domu te dzieci, które wypowiedziały chociaż kilka słów – zostało czternaścioro upartych. Niektóre z nich odpowiadały, że nigdy nie będą się uczyć religii po niemiecku. Z rozkazu Wintera dostały osiem uderzeń kijem, mniej harde – po cztery, a pozostałe po dwa.

Bicie dzieci w szkole nie było w tamtych czasach niczym wyjątkowym, ale w państwie tak uporządkowanym jak Prusy także tu były ścisłe reguły. Prawo nakazywało bić „po ojcowsku”, „umiarkowanie”, a nawet „czule”. Tak, żeby nie spowodować obrażeń ciała. Nie wolno było używać przy tym pięści, tylko specjalnego metrowego, cienkiego kija. Dziewczęta bito po plecach lub w rękę, chłopców także po pośladkach. We Wrześni jednak przesadzono. Nie dość, że karaniem dzieci zajął się nauczyciel obdarzony wyjątkowo dużą siłą, który tej siły nie żałował, to jeszcze znęcano się nad prawie całą klasą. Krzyki bitych ściągnęły przed szkołę rodziców. Żeby ich nie drażnić, przeniesiono egzekucję do pokoju od strony podwórza i ściągnięto policjanta dla ochrony – ale już było za późno. Grupa rodziców wtargnęła do budynku i zażądała wyjaśnień. Wprawdzie szybko wyszli, ale tłum na zewnątrz rzucił w kierunku szkoły kilka kamieni. Gwałtowny deszcz rozproszył zebranych – pochowali się w bramach i wejściach do domów. Tutaj spisali ich policjanci i żandarmi.

Reklama

W końcu ze szkoły wyszły dzieci. Niektóre płakały, wszystkie miały sine pręgi na rękach. Ich dłonie były tak opuchnięte, że nie mogły zgiąć palców. Kilku chłopców bitych w pośladki drżało z bólu. Jeden z nich został tak silnie uderzony, że skóra na palcach jego ręki była zupełnie zdarta.

Po kilku dniach władze aresztowały kilkadziesiąt osób protestujących 20 maja przed szkołą. W listopadzie postawiono ich przed sądem i szybko wydano wyrok. Za udział w publicznym zbiegowisku, w czasie którego usiłowali zmusić nauczycieli do zaniechania czynności urzędowych, wtargnięcie do budynku szkolnego i znieważenie nauczycieli 20 osób dostało drakońskie wyroki – od kilku miesięcy do 2,5 roku więzienia.

Sławić ich będą poeci

Sprawa stała się głośna, m.in. dzięki miejscowemu fotografowi, który uwiecznił protestującą grupę i rozesłał zdjęcia, gdzie się tylko dało. Reprodukowano je w prasie niemieckiej, polskiej, rosyjskiej, później nawet w amerykańskiej. Polacy we wszystkich zaborach się zjednoczyli. Przeciw brutalnej germanizacji polskich dzieci protestowali Maria Konopnicka oraz Henryk Sienkiewicz. Protestowali nawet niektórzy posłowie w niemieckim i austriackim parlamencie.

Mimo szykan uczniowie nie ustąpili. Przesunięto ich do niższej, karnej klasy, trzymano w osobnych pomieszczeniach. Ostatni ustąpili dopiero w 1904 r. Ale moralnie zwyciężyli, co dostrzegli nawet niektórzy niemieccy dziennikarze, na ogół niechętni Polakom. We wrocławskiej Breslauer Grenzzeitung napisano: „Czoła uchylić musimy przed mężnymi dziećmi szkolnymi, które raczej gotowe były zawlec się na rusztowanie niż sprzeniewierzyć się swym świętym dziecięcym przekonaniom. (...) Małych męczenników wrzesińskich sławić będą niewątpliwie w pieśni polscy poeci, a płomień tych poezji rozpali serca młodzieży do dalszego oporu przeciw wynarodowieniu”.

2021-05-11 13:39

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Żale pana wojewody

Niedziela rzeszowska 31/2018, str. VI

[ TEMATY ]

historia

Sandomierz

Arkadiusz Bednarczyk

Kościół Reformatów w Sandomierzu, w którym spoczywają Morsztynowie

Kościół Reformatów w Sandomierzu, w którym spoczywają Morsztynowie

Skromny kościółek Ojców Reformatów tuż za Bramą Opatowską w Sandomierzu, postawiony ku uczczeniu wyboru na króla Rzeczypospolitej – Michała Korybuta Wiśniowieckiego, skrywa w sobie szczątki pewnej świątobliwej panienki, którą otacza aura cudowności... Jej ojciec zaś był jednym z bardziej znanych poetów czasów króla Jana Sobieskiego...

Niezrównany pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek, opisując zamęt w kraju po abdykacji króla Jana Kazimierza, wspominał: „Nie trzeba daleko szukać nam króla; mamy go pomiędzy sobą; alboż niegodzień książę Michał korony? Wówczas jeden z posłów z ziemi sandomierskiej podkomorzy Michał Dębicki pierwszy krzyknął, rzucając czapkę do góry: „Wiwat Piast; wiwat król Michał”. Wtedy też postanowiono w głównym grodzie ziemi sandomierskiej wznieść kościółek Reformatów na polu ofiarowanym przez księcia Aleksandra Lubomirskiego. Wybudowano go z rozebranych cegieł zamku zawichojskiego.

CZYTAJ DALEJ

Świeccy w obronie kapłanów

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 14-16

[ TEMATY ]

kapłan

kapłan

Archiwum organizatorów

"Dziękuję księżom za ich posługę". Plakaty z takim napisem można spotkać w wielu hiszpańskich miastach

„Jedno upadające drzewo czyni więcej hałasu niż las, który rośnie. Dziękujemy za wierną posługę”. Na początku maja mieszkańcy Torunia ujrzą na ulicach miasta kilka wielkich billboardów, stanowiących element kampanii społecznej, której celem jest obrona dobrego imienia polskich księży.

Pomysł został zaczerpnięty z Hiszpanii. Narodził się wśród świeckich działaczy Asociación Católica de Propagandistas – stowarzyszenia zajmującego się krzewieniem wiary na Półwyspie Iberyjskim. „Tą kampanią chcemy uczcić codzienną pracę dla Boga i innych ponad 15,6 tys. hiszpańskich księży. Dziękujemy wam wszystkim za zaangażowanie i lojalność w trudnym czasie, przy nieprzychylnej opinii publicznej, która kładzie nacisk na skandale nielicznych, a nie na codzienne i ciche poświęcenie większości” – czytamy na stronie internetowej ACdP.

CZYTAJ DALEJ

Wiosennie w Stacji Dialog

2024-04-26 14:08

Magdalena Lewandowska

Podczas wernisażu brat Andrzej, sercanin, wykonał z dziećmi piosenkę o wiośnie.

Podczas wernisażu brat Andrzej, sercanin, wykonał z dziećmi piosenkę o wiośnie.

W Stacji Dialog na Dworcu Głównym PKP we Wrocławiu obył się wernisaż wystawy „Wiosenny Dolny Śląsk”.

To kolejna inicjatywa Stowarzyszenia od Serca „Faustynka”. Ponad 100 prac pochodzi z terenu Gminy Wrocław, Powiatu Legnickiego, ale też np. z Konstantynowa Łódzkiego. – Wiele z nich to dzieła przedszkolaków, ale są też prace młodzieży i dorosłych, np. z Centrum Kultury w Polkowicach. Mamy prace malowane, rysowane, wydzierane, wyklejane, wykonane na papierze, płótnie czy desce. Wystawę będzie można oglądać w Stacji Dialog do 25 maja – opowiadała o wydarzeniu Monika Skrobiewska, prezes Stowarzyszenia od Serca „Faustynka”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję