W tym celu Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą kieruje do pracy polskich nauczycieli. Misją ORPEG jest kształtowanie i podtrzymywanie poczucia tożsamości narodowej wśród Polonii i Polaków żyjących poza granicami kraju poprzez nauczanie dzieci i młodzieży języka polskiego, historii i kultury w języku polskim, a także krzewienie kultury polskiej.
Jedną z takich nauczycieli, z wyjątkowo długim stażem pracy na Ukrainie, jest Barbara Bodziechowska, nauczycielka nauczania początkowego i polonistka z Kielecczyzny, niegdyś dyrektorka i założycielka Stowarzyszenia Szkół Papieskich przy nieistniejącej już Szkole Podstawowej w Lipnie. Od 12 lat nie tylko uczy języka polskiego, ale popularyzuje dzieło św. Jana Pawła II.
Obecnie pracuje we Lwowie, w polskiej szkole nr 10 im. św. Marii Magdaleny. Liczy ona 265 uczniów. – Po raz pierwszy uczę w szkole z przewagą polskich dzieci i z językiem wykładowym polskim. To wielki komfort i przyjemność – bo i oni i ja tęsknimy za polskością – mówi. Opowiada o 87-letniej nauczycielce, mistrzyni w operowaniu językiem polskim, o dobrym językowym przygotowaniu dzieci, co jest zasługą sióstr prowadzących przedszkola przy parafiach. Na co dzień napawa się pięknem architektury Lwowa. Zauważa niezbyt przychylny stosunek do Polaków i całkowite lekceważenie zasad pandemii, przy chaosie informacyjnym. – Ponieważ odkażam ręce i chodzę w maseczce – jestem uważana za dziwoląga. Tutaj jakby pandemii nie było! Ale ludzi kładzie się po dwoje do szpitalnych łóżek, zupełnie brakuje sprzętu medycznego. Respiratory – jakie respiratory? – opowiada. Do przerwy świątecznej na Wielkanoc zajęcia odbywały się stacjonarnie, tylko sporadycznie – hybrydowo. Jak mówi, wszelkie niedostatki pobytu rekompensuje język polski, którym większość uczniów i nauczycieli posługuje się także na przerwach.
Polskość to także Jan Paweł II
– Gdy wyruszyłam na Ukrainę, uznałam, że Jan Paweł II jest ambasadorem polskości i ucząc języka polskiego muszę także mówić o polskim papieżu, człowieku który zmienił świat, ale i o poecie, poloniście – tłumaczy.
Na Ukrainie B. Bodziechowska pracuje od 2009 r., kolejno w: Stanisławowie, Szepetówce, Smydze k. Krzemieńca, Charkowie, Melitopolu i obecnie we Lwowie.
Zazwyczaj uczyła języka polskiego w szkołach ukraińskich, w tym dzieci o polskich korzeniach i dzieci ukraińskie; przygotowywała do egzaminów językowych studentów, kandydatów na studia w Polsce, osoby dorosłe. Zainteresowanie językiem polskim łączy się z możliwościami wyjazdu do Polski i rynkiem pracy, atrakcyjnym dla Ukraińców.
Praca dodatkowa – popularyzowanie nauczania Jana Pawła II jest ograniczona ze względu na pandemię, ale udało się w każdej klasie licealnej i podstawowej zorganizować obchody stulecia urodzin Karola Wojtyły. Przez cały rok Bodziechowska prezentowała uczniom m.in. wypowiedzi papieża, filmy dokumentalne o nim, organizowała konkursy. – Powołaliśmy coś w rodzaju Kręgu Papieskiego. Nawet Ukraińcy byli zainteresowani wystawami prac – opowiada. Współpracuje z polskimi parafiami, organizowała świąteczne spotkania z abp. Mieczysławem Mokrzyckim, stara się podtrzymywać polską tradycję. Wraz z uczniami porządkuje polskie groby na Cmentarzu Łyczkowskim. Jej uczniowie z powodzeniem biorą udział w olimpiadach (literatury polskiej, historii Polski), np. jeden z nich zdobył I miejsce w olimpiadzie z języka polskiego, której finał odbył się w Kijowie. Ostatnio nagrywali spektakl oparty na poezji Asnyka, Mickiewicza, Norwida.
A w planach? – Kazachstan, jak opanujemy pandemię.
"Sytuacja duchownych katolickich na Krymie znajduje się w stanie zawieszenia - mówi w rozmowie z KAI o. Mariusz Woźniak OP. Do końca roku wszystkie parafie na zaanektowanym przez Rosję Półwyspie Krymskim muszą zarejestrować się według zasad prawa rosyjskiego. Dominikanin z Polski jest proboszczem parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Jałcie.
"W marcu br. nowa władza dała nam możliwość pozostania na Krymie tak długo, jak długo ważne są nasze wizy pobytowe, wydane przez władze ukraińskie. Po upływie ważności tych dokumentów trzeba się starać o możliwość pobytu na nowych warunkach" - zaznacza o. Woźniak. Kościół i plac, na którym on stoi został w 1992 r. oddany katolikom w dzierżawę przez władze ukraińskie na 90 lat. Teraz muszą oni przerejestrować parafię na zasadach prawa rosyjskiego. "Nikt nie wie jak to będzie wyglądało" - mówi polski dominikanin. W ogóle przed wszystkimi Kościołami chrześcijańskimi obecnymi na Krymie stoi taki sam dylemat - dodaje. "Jak dotychczas nikt nas nie prześladuje i nam nie przeszkadza. Przyjechaliśmy służyć ludziom, miejscowym katolikom. Jeśli dostaniemy polecenie opuszczenia parafii to nie będziemy mieli innego wyjścia i będziemy musieli wyjechać" - powiedział o. Woźniak. Księża z Polski dostali zapewnienie władz, że będą mogli tam pozostać. "Jak na razie, podobnie jak duchowieństwo innych Kościołów możemy tam przebywać, ale tak długo jak ważne są nasze wizy pobytowe. Jak będzie dalej, nie wiadomo" - zaznacza dominikanin. Z naszego kościoła korzystają też miejscowi grekokatolicy, którymi opiekuje się o. Grigorij. Przed dużym problemem stoi teraz Stolica Apostolska jak potraktować aneksję Krymu i status kościelno-prawny parafii tam się znajdujących. "Może rozwiązaniem byłoby utworzenie administratury apostolskiej" - zastanawia się o. Woźniak. Jak na razie dekanat krymski należy do ukraińskiej diecezji odesko-symferopolskiej. Jej ordynariuszem jest bp Bronisław Biernacki a odpowiedzialnym za Krym jest biskup pomocniczy Jacek Pyl, który rezyduje w Symferopolu. W ciągu tygodnia na Msze św. w parafii przychodzi kilkanaście osób. W niedzielę ok. 150 wiernych. Ponad połowa wiernych to Ukraińcy, reszta to Polacy, Litwini, Rosjanie, Białorusini. Średnia wieku parafian to 40-50 lat. Wielu młodych ludzi wyjechało na studia a także do pracy. "Sytuacja ekonomiczna jest też nie najlepsza stąd emigracja" - zwraca uwagę dominikanin. O. Woźniak pracuje w parafii od grudnia 2012 r. Na Wschodzie pracuje od ponad 21 lat. "Nigdy nie pytam ludzi o narodowość. Jeśli sami tego nie chcą, nie pytam. Miło jest oczywiście, gdy ktoś mówi o swoich polskich korzeniach a nawet chce porozmawiać po polsku" - dodaje. "Od początku Majdanu w Kijowie, od grudnia 2013 r. cały czas modlimy się o pokój na Ukrainie, na Krymie. Za tymi, którzy zginęli, płaczą zarówno matki Ukrainki jak i matki Rosjanki. Jest to ból Ukraińców i Rosjan" - zaznacza dominikanin. Dominikanie na Wschodzie działają jako Generalny Wikariat Rosji i Ukrainy. Pracuje tam 34 zakonników, z których ponad 20 jest na Ukrainie, w Kijowie, Fastowie , Czortkowie, Lwowie i w Jałcie oraz w Rosji gdzie prowadzą parafię w Sankt Petersburgu.
Prawdziwym grzechem jest żyć przekonaniem, że gdzie indziej żyje się lepiej, wygodniej, przyjemniej. Przekonanie, jakoby „wszędzie było dobrze tylko nie we własnym domu”.
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
Ks. prałat Władysław Jagustyn uhonorowany statuetką „Miłosiernego Samarytanina”
2025-03-30 17:35
s. Joanna Smagacz
Archiwum Caritas Diecezji Rzeszowskiej
Ks. Władysław Jagustyn z bp. Janem Wątrobą
Prosząc Księdza Biskupa o wręczenie statuetki – dyrektor Caritas Diecezji Rzeszowskiej ks. Piotr Potyrała przytoczył słowa śp. ks. prof. Andrzeja Garbarza, który z okazji 20-lecia rzeszowskiej Caritas – wspominając ks. Władysława Jagustyna – tak napisał: „Ksiądz prałat Władysław Jagustyn jest osobą powszechnie znaną w Rzeszowie i diecezji. Ten niezwykle aktywny i gorliwy kapłan od lat, można powiedzieć od zawsze, zajmuje się działalnością charytatywną” („Świadectwo mocy miłości”, Rzeszów 2012). Rozwijając tę myśl – ks. Potyrała powiedział: „Ks. prałat Władysław Jagustyn od 1992 r. był wicedyrektorem Caritas Diecezji Rzeszowskiej. Współpracując z ks. prał. Stanisławem Słowikiem od początku był zatroskany o ewangeliczny profil działalności Caritas, o formację pracowników i wolontariuszy; o rekolekcje, spotkania formacyjne. Brał też udział w codziennych działaniach Caritas. W szczególny sposób angażował się w pomoc dzieciom polonijnym, zwłaszcza na Ukrainie, w organizację zimowisk i kolonii wakacyjnych dla dzieci z ubogich rodzin; dla ofiar kataklizmów w Polsce i za granicą, zwłaszcza podczas powodzi. Będąc duszpasterzem rzemieślników – włączał także ich w służbę i pomoc biednym, głodnym, bezdomnym, potrzebującym… Czy to jako ojciec duchowny kleryków w Wyższym Seminarium Duchownym w Rzeszowie, czy podczas Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę, czy w duszpasterstwie parafialnym – zawsze przypominał, że trzeba mieć miłosierne oczy, uszy, ręce, serce… Nigdy nie brał za to wynagrodzenia; czynił to wszystko jako wolontariusz – z serca, dla biednych…
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.