Reklama

Wiara

Manufaktura błogosławieństwa

Czy można dzisiaj, w zeświecczałym świecie, utrzymać się z ewangelizacji? Po ludzku to niemożliwe. Oni jednak przeczą prawom bezwzględnego rynku, a potwierdzają prawa Ewangelii.

Niedziela Ogólnopolska 14/2021, str. 48-50

[ TEMATY ]

wiara

Archiwum rodzinne

Z ich domowego warsztatu wychodzą dzieła nie tylko rąk, ale też duszy i umysłu

Z ich domowego warsztatu wychodzą dzieła nie tylko rąk, ale też duszy i umysłu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Testy psychologiczne i 10 lat wspólnego życia udowodniły, że są swoim zupełnym przeciwieństwem. Mogą się albo kochać, albo nienawidzić. Innej drogi nie ma. Szczęśliwie dla nich nie tylko postanowili wytrwać ze sobą, ale też razem pracować i uczynić ze swojej pracy coś na kształt ewangelizacji.

Justyna i Marcin mogliby pewnie napisać książkę o tym, jak Bóg przeprowadza ich przez życie małżeńskie, zawodowe i wspólnotowe. Ponieważ nie mają czasu na obszerne pisanie albo zwyczajnie wolą krótsze formy, prowadzą bloga i nagrywają krótkie świadectwa, dzieląc się swoim życiem na autorskim kanale wideo. Dzielą się też wytworami swoich rąk. Oboje mają artystyczne dusze i to jest jedna z dwóch cech, które mają wspólne. Drugą cechą jest stosunek do ludzi – ciepły, otwarty, pełen zainteresowania i sympatycznej ciekawości. Być może właśnie dlatego mają wyłącznie zadowolonych klientów. Oprócz tego, co wytworzą, dają bowiem gratisowo dużo wrażliwości, empatii i uśmiechu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Justyna i Marcin są małżeństwem od 10 lat...

...i ze zdziwieniem odkryli, że ten kawał(ek) czasu przybrał szacowne miano jubileuszu. W kwietniu będzie to chyba pierwszy ich tak poważny jubileusz, który spadł na nich niespodziewanie, i być może wiele im uświadomi. Na pewno będzie okazją do żywej dyskusji, w której, oczywiście, zdania będą skrajnie podzielone. Na szczęście jedno jest pewne: kochają się na zabój, a kto nie wierzy, niech tylko na nich spojrzy. Mają to wymalowane na twarzach.

Generalnie nie odróżniają się niczym od większości chrześcijańskich małżonków. Często niemiłosiernie się kłócą, by potem sobie przebaczyć i wrócić do swojej miłości. Mniej więcej 5 lat po ślubie zdecydowali się na „desperacki” krok – postanowili pracować zawodowo razem. Ponieważ oboje są artystami, pierwszy rok wspólnej pracy, której efektem są prześliczne wyroby ręczne, był dla nich wielką przygodą. On – kochający ciągłe zmiany, tworzył i wymyślał bez końca. Ona – wytrwale i sumiennie dziergająca różne cuda wianki, uśmiechała się, gdy to, co wyszło spod jej ręki, cieszyło oczy innych. Byli szczęśliwi, gdy ktoś zechciał powiedzieć coś dobrego o ich dziełach, a tym bardziej je kupić i jeszcze za nie zapłacić. Krok po kroku zdobywali coraz więcej klientów, rozbudowywali warsztat, inwestowali we wspólne miejsce pracy.

Reklama

Po roku odezwały się przeciwności

Nie tyle zewnętrzne, obiektywne, ile wewnętrzne. Różnice charakterów i temperamentów zaczęły ich męczyć i stawały się codziennym ciężarem. Marcin nie znosił monotonii, a Justyna nie lubiła zmian. On chciał czegoś nowego, ona lubiła żmudne prace. Współpraca stała się udręką. Wtedy właśnie, dzięki uczciwej rozmowie w towarzystwie zaufanych przyjaciół, odkryli, że mają jednak wspólne cechy, które mogą im pomóc. Zauważyli, że podobnie odnoszą się do innych ludzi oraz że wrodzona (czyli otrzymana od Boga) wrażliwość to ich cecha wspólna. To właśnie stało się przyczółkiem, na którym zaczęli budować wspólną pracę.

Fundamentem ich jedności jest jednak wiara. To ona, wyniesiona jeszcze z czasów przedmałżeńskich z oazowej wspólnoty, trzymała ich razem i pozwoliła przetrwać niemałe emocjonalne burze, trudności, rozczarowania czy zwykłe życiowe ciężary. Oboje, jako gorliwi oazowicze, wnieśli do swojego małżeństwa ewangelizacyjny zapał. Gdy stali się mężem i żoną, nie mogli porzucić przyzwyczajenia, że Dobrą Nowiną należy się dzielić, bo tak przykazał sam Pan Jezus. Dlatego właśnie nadal, mimo zmiany stanu i gwałtownego przyrostu obowiązków, dzielili się swoim życiem wiary, także w pracy.

Podjęli śmiałą decyzję, by utrzymywać się z wytworów własnych rąk – w sensie dosłownym – od początku do końca. Sami wymyślają, projektują, wykonują i sprzedają swoje produkty. Jest to artystyczne rękodzieło o charakterze chrześcijańskim – dla nich nie tyle produkt sprzedażowy, ile narzędzie ewangelizacji. Na każdym etapie swojej pracy myślą o końcowym odbiorcy, który powinien być nie tylko zadowolony, ale także wewnętrznie poruszony – by mógł się zamyślić, podjąć jakąś refleksję, może ucieszyć się albo wzruszyć. Bóg, jako doskonałe źródło piękna, porusza nas na wiele sposobów lub – mówiąc słowami św. Tomasza z Akwinu – obcując z pięknem, poznajemy Boga. Dla Justyny i Marcina ta prosta prawda stała się formułą ewangelizacji i wypełniła całe ich zawodowe życie.

Reklama

Jako rodzice słodkiej Ali dużo myślą o katolickim wychowaniu. Mając do zaproponowania coś nietuzinkowego, postanowili tworzyć różnego rodzaju pomoce, które by służyły innym rodzicom w realizacji katechumenatu rodzinnego, a prościej mówiąc: mogły pomóc w katolickim wychowaniu dzieci. Dziś, gdy trudno znaleźć czas na tworzenie rzeczy ważnych, tym bardziej na życie głęboką wiarą i pielęgnowanie roku liturgicznego w domu, propozycje Justyny i Marcina robią furorę. Znajdzie się coś na Adwent i na Boże Narodzenie. W Wielkim Poście hitem stały się kolorowanki i stacje Drogi Krzyżowej, a na Niedzielę Palmową – piękne palmy.

Justyna lubi pisać. Marcin to typ wojownika

Ona prowadzi bloga ze znaczącym adresem: blogoslawienstwa.pl . Żeby zrozumieć jej wrażliwość, warto zajrzeć tam i poczytać np. „Rozmyślania znad prania, czyli o różnicach między nami”. Choć nie są to jeszcze Wyznania św. Augustyna czy Dzieje duszy św. Teresy od Dzieciątka Jezus, to jednak tchnie z nich dziecięce zauroczenie ojcowską miłością Boga, który hojnie obdarzył autorkę bloga licznymi talentami. Z niebanalnych myśli wyłania się obraz dziecka bawiącego się na kolanach ukochanego ojca, obdarzonego drogocennym prezentem na całe życie – uroczym mężczyzną, towarzyszem życia i opiekunem rodziny.

On – to typ wojownika szukającego u wybranki życia spełnienia swojej męskości. Jak sam przyznaje, w Justynie zobaczył kobietę silną i zdecydowaną, a jednocześnie delikatną i szukającą oparcia w mężczyźnie. Ona zaś doceniła w nim przebojowość, otwartość i bezpośredniość, a gdzieś w tle, między zdaniami, nadal przewija się podstawowa zaleta wybranka: Marcin daje jej głębokie, prawdziwe poczucie bezpieczeństwa.

Reklama

Z ich domowego warsztatu wychodzą dzieła nie tylko rąk, ale też duszy i umysłu. Od 10 miesięcy tworzą i nagrywają kolejne odcinki wideobloga. Do dziś stworzyli niemal 50 solidnych produkcji podzielonych na różne kategorie. Znajdziemy tam serie: „Błogosławieństwa” (tytuł całego kanału na popularnym portalu filmowym), „Szkoła modlitwy”, „Słowo w codzienności”, „Rodzinny Adwent”, „Wielki Post w rodzinie” oraz „Małżeńskie rozmowy”. To, co urzeka i fascynuje w ich produkcjach, to wytrwałość i wierność obietnicy. Postanowili nagrywać razem i robić to regularnie, dlatego kolejne odcinki wychodzą na czas bez względu na to, jakie humory i nastroje panują między nimi. To nie lada sztuka przy tak odmiennych charakterach i wyrazistych osobowościach. Razem w domu, razem w pracy i razem przed kamerą w ewangelizacji. Co ciekawe, chcą więcej i lepiej, szukają nowych rozwiązań i zamierzają inwestować w sprzęt, by było bardziej profesjonalnie.

W filmowych produkcjach odkryli swoją misję dotarcia do małżeństw. W ten sposób dzielą się z nimi swoim doświadczeniem wiary i miłości. Podsuwają również fantastyczne pomysły do domowego katechumenatu i pomagają lepiej przeżyć rok liturgiczny. Zdolności i talenty przekuwają w konkretne rozwiązania. W obecnej, trudnej dla wielu sytuacji społecznej widzą potrzebę dawania ludziom choćby odrobiny światła. Przecież oprócz niepokoju i niepewności jest inne życie: pokój, radość, przebaczenie i nadzieja. Czyż nie warto się trudzić, by dać to innym?

Najpiękniejsze chrześcijańskie święta

Czas odbudowania nadziei, czas zmartwychwstania. Paradoksalnie ich zeszłoroczne doświadczenia z okresu totalnego zamknięcia w czasie Wielkanocy są całkiem radosne. Z wypiekami na twarzy opowiadali o niedzielnym poranku, gdy z córką Alą, przy wtórze gitary, bębenka i pianina śpiewali radosne pieśni zmartwychwstania – pełnym głosem, pełną parą, pełnią wiary. Przecież Pan Jezus zmartwychwstał, nie pozostał w grobie. Alleluja! Skoro pokonał śmierć, to wszystko dokoła nabrało zupełnie nowego znaczenia. Być może to doświadczenie pięknego, ciepłego światła zmartwychwstania pośród ciemności świata dodało im siły do dzielenia się tym z innymi.

Reklama

W tym roku Marcin obiecał, że przygotuje coś specjalnego na Niedzielę Miłosierdzia Bożego. To szczególne święto przypadające w pierwszą niedzielę po Wielkanocy zostało ustanowione przez św. Jana Pawła II, a nakazane przez samego Pana Jezusa (nakaz ten został zapisany przez św. Faustynę w jej Dzienniczku). Jak pamiętamy, św. Jan Paweł II odszedł do domu Ojca w sobotni wieczór, w wigilię tego święta. Marcin postanowił więc, że „coś wymyśli”. Co to będzie? Na pewno, jak to ma w zwyczaju, stworzy coś samodzielnie, od początku do końca. Miłosierdzie Boże w rękach artysty...

Dziś, gdy wielu z nas z niepewnością spogląda w przyszłość i szuka promyka nadziei w szarej codzienności, inspiracje od Justyny i Marcina stają się prawdziwymi błogosławieństwami. Wystarczy zarezerwować kwadrans, by dowiedzieć się, jakie są „4 sposoby na sukces w małżeństwie” czy też „7 sposobów na modlitwę w małżeństwie” oraz co to znaczy mieć „małżeńskie zaufanie”. Nadzieja i entuzjazm, poczucie sensu i wartości przeżywane przez nich otwierają ich widzom i czytelnikom nowe horyzonty i perspektywy. To, co dla wielu chrześcijańskich małżonków było do niedawna abstrakcją, dziś, w czasie radosnego Alleluja!, może być ożywczą, życiodajną inspiracją.

Tymczasem małżonkowie chcą jeszcze więcej i szerzej. Marzy im się coś na kształt internetowej telewizji. Być może, jeśli Bóg zechce, ich marzenia zostaną spełnione. Od początku wiedzieli, że wszystko, co robią w imię Boże, przyniesie kiedyś owoce. Jeśli nie dziś, to jutro, jeśli nie bezpośrednio im, to na pewno tym, którzy tego najbardziej potrzebują. Dlatego właśnie miejsce, w którym żyją i pracują, to prawdziwa manufaktura błogosławieństwa.

2021-03-30 10:53

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Powołani na ludzi wiary

Niedziela świdnicka 37/2016, str. 5

[ TEMATY ]

wiara

itakdalee/Fotolia.com

Możemy być zdziwieni, że Pan Jezus tworzył pierwsze grono swoich uczniów spośród grzeszników, bo Apostołowie wybrani przez Niego wcale nie byli ludźmi idealnymi. W Ewangelii czytamy o powołaniu Mateusza. Mateusz miał imię Lewi i był celnikiem, a wiemy, że celnicy to ludzie zwykle nielubiani. To często ci, którzy oszukują, czasem biorą łapówki, nadużywają swojej władzy. Nikt nie lubi celników ani nie chce mieć z nimi do czynienia. I taki właśnie człowiek siedział na cle. Z pewnością w tej ciemnej komorze, gdzie pobierał cło, kłócił się z ludźmi, gdy ich kontrolował. I oto przychodzi Pan Jezus i mówi: „Pójdź za Mną!” (Mt 9,9). I co zrobił ów celnik? Ewangelia mówi: „On wstał i poszedł za Nim” (Mt 9,9). To się nie spodobało faryzeuszom, bo gdy tylko mieli okazję, gdy spotkali Go na uczcie, jaką wyprawił powołany celnik, wtedy wygarnęli Chrystusowi i powiedzieli: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” (Mt 9,11). Wiedzieli, że ten powołany uczeń, celnik Lewi, który został Mateuszem, był grzesznikiem znienawidzonym przez miejscową społeczność. I Chrystus wyjaśnia: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mt 9,12). Jezus Chrystus przyszedł dla tych, którzy są słabi, szczególnie na duchu, którzy są chorzy wskutek swoich grzechów, jest Lekarzem naszych serc, naszych dusz. Dlatego tak bardzo Chrystusa miłujemy, że On się pochyla nad każdą ludzką biedą, zwłaszcza nad tą biedą duchową. To jest pierwsza myśl, którą dzisiaj wyprowadzamy z czytań mszalnych, z przesłania Bożego słowa, że Jezus przyszedł dla nas, którzy jesteśmy grzesznikami, by nas leczyć, by nam odpuszczać grzechy, by nas umacniać swoją łaską, swoją wewnętrzną mocą.

CZYTAJ DALEJ

Obchody Triduum Paschalnego w diecezji

2024-03-27 17:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

Głogów

sulechów

Nowa Sól

Karolina Krasowska

bp Tadeusz Lityński

bp Tadeusz Lityński

Najważniejsze dni w ciągu roku liturgicznego są poświęcone obchodom męki, śmierci i zmartwychwstania Pańskiego. W wybranych parafiach diecezji posługę będą sprawowali biskupi.

Triduum Paschalne rozpoczyna się w Wielki Czwartek wieczorem od celebracji Mszy Wieczerzy Pańskiej, kończy się zaś wieczorem w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Uroczyste celebracje Triduum Paschalnego odbędą się we wszystkich kościołach parafialnych.

CZYTAJ DALEJ

Wspaniałe świadectwo wrażliwości liturgicznej

2024-03-28 12:37

[ TEMATY ]

Msza Wieczerzy Pańskiej

parafia św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze

procesja z darami

Archiwum parafii

Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii - mówi Iwona Szablewska (pierwsza z prawej)

Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii - mówi Iwona Szablewska (pierwsza z prawej)

Parafia wprawdzie niewielka, ale zaangażowanie i hojność wiernych – bardzo duże. Parafia św. Stanisława Kostki to zielonogórski fenomen. W tym roku na procesję z darami na Mszę Wieczerzy Pańskiej uzbierano tam ogromną sumę, a w samą procesję zaangażowało się ponad 200 osób!

- Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii, bardzo związana z tym jak mocno stawiamy na liturgię i na edukację liturgiczną wszystkich wiernych – mówi Iwona Szablewska, wiceprzewodnicząca duszpasterskiej rady parafialnej i precentorka. - Jesteśmy bardzo małą parafią jak na realia Zielonej Góry, bo liczymy 3,5 tys. mieszkańców, a do kościoła w niedzielę na Mszę św. regularnie przychodzi 400 osób. W procesję z darami w tym roku zaangażowało się 250 osób. To ponad 70 rodzin, co daje nam 150 osób, i kolejne 100 osób, niepowtarzalnych, to ci, którzy są we wspólnotach. Zwyczaj jest taki, że w ciągu roku przyglądamy się, co jest tak naprawdę potrzebne jeszcze do sprawowania liturgii, a że jesteśmy młodą parafią „na dorobku” to wiele rzeczy nam brakowało, więc zawsze staramy się ustalać priorytety z proboszczem i służbą liturgiczną – podkreśla pani Iwona. Dodaje, że we wszystkim ważna jest też transparentność, by ofiarodawcy mieli świadomość, na co i w jaki sposób zostały rozdysponowane pieniądze. - W procesję z darami czynnie zaangażowało się 62,5% parafian. To wspaniałe świadectwo wrażliwości liturgicznej, dbania o jej piękno – to wszystko dla naszego Pana Jezusa Chrystusa – mówi Iwona Szablewska.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję