Reklama

Tygodnik

Nadeszli bluźniercy

Jedyna droga to stawanie u boku Mistrza i dawanie świadectwa – wbrew czasom, modom, wbrew rozumowi

Niedziela Ogólnopolska 19/2019, str. 36-37

Graziako

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maryja w nimbie z tęczowych – homoseksualnych – kolorów, której do ust dorysowano banana, Nergal drący Biblię i wyszydzający Boga, spektakl „Klątwa” w Teatrze Powszechnym w Warszawie… Codziennie dowiadujemy się o nowych atakach, szyderstwach i kpinach z naszych uczuć religijnych. Tak trzeba, to wolność ekspresji – argumentują „nowocześni” piewcy „wolności artystycznej”.

Kiedy jednak w Pruchniku dzieci – zwyczajowo, jak to wrosło w lokalną tradycję – biczują kukłę Judasza, natychmiast podnosi się rwetest, padają oskarżenia o antysemityzm, o „mowę nienawiści”, co bardziej krewcy luminarze „nowoczesności” wrzeszczą o „odradzaniu się faszystowskich tendencji”. Niesprawiedliwe? Oczywiście. Pokrętne? Jak najbardziej! Złe i przewrotne? Tak, z samej swej istoty!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czy nasz świat przekręca swoją oś? Czy żyjemy w czasach ostatecznych, gdy wszelkie bluźnierstwa i zło zostaną wystawione na cokoły?

Już same te pytania przyprawiają o gorszy nastrój i zniechęcenie. Zadajmy sobie jednak jeszcze inne pytanie: Otóż, czy nie jest tak, że nasza bierność – nas, katolików – doprowadziła właśnie do takiego przesunięcia granic? To, że będą nam złorzeczyć, składać fałszywe świadectwa, kłamać i kpić, nie powinno nas w zasadzie dziwić. Wszak nasz Pan zapowiadał to w swoim ponadczasowym i ponadludzkim orędziu. Tak jest, tak było, tak będzie... Jednak – żachniecie się – w minionych wiekach nie było tak łatwo wyszydzać Pana Jezusa wiszącego na krzyżu, jak czynili to „satyrycy” z „Charlie Hebdo”.

Czy więc nie staliśmy się zbyt letni, zbyt tolerancyjni, czy nie pozwalamy na zbyt wiele? Jak w czasach wzrastającego zamętu reagować adekwatnie, przyjmować właściwą rzeczy miarę? A może nie powinniśmy reagować w ogóle, przyjmując, że sprawy rozwiążą się same, że moc Najwyższego pokona wszelkie niegodziwości? Istnieje kilka nieprzemijalnych wskazówek, będących gotową receptą na nasze postępowanie. Rzecz jednak w tym, by potrafić je wyłowić z ogłupiającego szumu codzienności.

Reklama

A więc, Pan Jezus skarcił – w chwili pojmania – swojego ucznia, który dobył miecza i obciął ucho słudze tych, którzy na Niego nastawali. Nie tędy zatem droga. Nie możemy wrzeć gniewem i sposobić się do fizycznej rozprawy. To nie są czasy wojny gorącej, w której będziemy naszych nieprzyjaciół uśmiercać i fizycznie karać. To nie nasze dzieło. Mistrz wyraźnie nam powiedział, że nie tędy droga.

A zatem mamy być jak pokorne owce, którym nad głowami wywija się nożem? Tu też Pan Jezus wskazał rozwiązanie – nie kto inny jak właśnie On związał pejcz, powywracał stoły i pognał ze świątyni przekupniów. Tak, walczył jednak w obronie domu Swego Ojca.

Jak zatem znaleźć „modus vivendi” między nadstawianiem drugiego policzka, nakazem miłości nawet nieprzyjaciół, powstrzymaniem ręki z mieczem w chwili ostatecznej zdrady i ataku a troską o Dom Ojca, która może posunąć się nawet do gniewu i razów wobec bezczelnych przekupniów?

Czy jesteśmy bezbronni wobec narastającej fali zwalczania naszej religii, męczeństwa naszych braci chrześcijan w świecie? Oczywiście, szczera, otwarta modlitwa jest bronią, której mocy nie jesteśmy nawet w stanie pojąć. Co jednak poradzić umysłom mniej kontemplacyjnym, bardziej praktycznym... umysłom, które gorzeją od wieści, jakie przynoszą nam media?

Są ludzie, którzy chcą działać, nie potrafią jedynie zatopić się do końca w rozmowie z Bogiem. Chcą bronić swoje rodziny, swoich przyjaciół nie tylko przed bezpośrednim, fizycznym zagrożeniem, ale także przed narażeniem na śmierć duchową przychodzącą wraz ze wzbierającą falą bluźnierstw i propagowania zła. Są ludzie, którzy mówią, że powinniśmy przystąpić do zdecydowanej walki. Oni też mają rację. Nie możemy bezpiecznie – póki co – i biernie przyglądać się temu, jak nasz kraj jest coraz mocniej poddawany oddziaływaniu zła. Wobec zła nie można być bezczynnym, gdyż sama już bezczynność staje się poważnym aportem do świata złego.

Reklama

Nie jestem ani kaznodzieją, ani teologiem, po prostu sam zadaję sobie pytania, czy możemy biernie przyglądać się temu, co się dzieje z naszym światem, z naszą Polską. Jak każdy szeregowy grzeszny katolik jestem zaniepokojony i po pierwsze – wiem, że nie możemy milczeć, a po drugie – zdaję sobie sprawę z faktu, że walka rychło przeradza się w fanatyzm i upraszczanie widzenia spraw, że kieruje się własną logiką, a ta nie prowadzi do dobrych rezultatów.

Może zatem warto zapytać samego siebie, co zrobiłby teraz Mistrz – nasz niepojęty Wódz. Na pewno pokazałby nam, jak dziś ma wyglądać roztropna odwaga. Może wyszedłby na plac miasta i z mocą zaczął głosić naukę. Zostałby wyszydzony, opluty, może nawet pojmany przez policję za „podżeganie do niepokojów”. Naszym obowiązkiem serca byłoby mężne stanięcie u Jego boku. Byłoby to trudne doświadczenie, zakazałby nam bowiem fizycznej obrony. Widzę więc ludzi stojących twardo obok Niego, którzy – wraz z Nim – modlą się, pokrzepiają się wzajemnie. Czy to może przynieść zwycięstwo, czy to może dziś okazać się skuteczne? Tak, bo siła obok Jego Ramienia jest zjawiskiem niepojętym, wymykającym się wszelkim strategiom.

Większość jednak pewnie pozostałaby z boku, bezpiecznie przyglądając się, co z tego wyniknie. Wielu nie uwierzyłoby nawet w to, że to właśnie On. Na pewno znalazłyby się „autorytety” obwieszczające, że to uzurpacja, przestępcze wystąpienie przeciwko powszechnie przyjętym normom. Nawet tych stojących obok zaczęłoby ogarniać zwątpienie, bo przecież temu wszystkiemu nie towarzyszyłyby cudowne znaki, niebiosa nie grzmiałyby twardym głosem. A jednak jest to jedyna droga. Stawanie u boku Mistrza i dawanie świadectwa – wbrew czasom, modom, wbrew rozumowi.

Reklama

No dobrze, teoretycznie to sobie nawet jakoś wymyśliłem, ale jak to się przekłada na polską praktykę teraźniejszych czasów? Każdy z nas zadawałby sobie przecież Herbertowskie pytania: Zostałem wybrany? A czyż nie było lepszych, bardziej predestynowanych? Nie było! Ci, którzy gotowi są dawać publiczne świadectwo, są jedynymi, którzy się nie ulękli. To nie jest nawet przyczynek do chwały, za to nie można oczekiwać żadnej przeliczalnej nagrody czy zaszczytu, bo – znów po Herbertowsku – nagrodzą nas za to zabójstwem na śmietniku, śmiechem...

Czy mamy jednak wybór? Skoro w akcie wolnego wyboru zdecydowaliśmy się być świadkami Pana, zdecydowaliśmy się troszczyć o Dom Ojca – nie mamy innego wyjścia. Nadszedł czas otwartej walki, nie oznacza to jednak, że mamy się zbroić, organizować w militarne kolumny, nie musimy nawet zbierać pieniędzy. Mamy po prostu publicznie dać świadectwo i w ciszy odejść, gdy zwyciężymy.

Mamy mało czasu, nasze indywidualne linie życia każdego dnia odmierzają czas śmierci, mamy coraz mniej czasu na decyzje. Musimy dać świadectwo, musimy wypędzić przekupniów z Domu Ojca.

Przepraszam, wyszło patetycznie, ale jak inaczej opowiadać potem wnukom o walce, w której też będą uczestniczyć?

2019-05-08 08:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

2024-04-18 13:53

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Helena Kmieć

Helena Kmieć

W związku z wieloma pytaniami i wątpliwościami dotyczącymi drogi postępowania w procesie beatyfikacyjnym Heleny Kmieć, wydałem oświadczenie, które rozwiewa te kwestie - mówi postulator procesu beatyfikacyjnego Helelny Kmieć, ks. Paweł Wróbel SDS.

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Płock

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Milewski na podstawie Ewangelii Janowej (J 6,44-51) podkreślił, że „Jezus jest chlebem żywym”: - Za każdym razem, kiedy spożywamy ten chleb, zagłębiamy się w istotę miłości Boga. Już nie żyjemy dla nas samych - zauważał biskup pomocniczy diecezji płockiej.

CZYTAJ DALEJ

„Od Mokrej do Monte Cassino” – jutro wernisaż nowej historycznej wystawy na Jasnej Górze

2024-04-18 20:51

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wernisaż

Monte Cassino

BPJG

„Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich” - to temat najnowszej wystawy przygotowanej na Jasnej Górze, której wernisaż odbędzie się już jutro, 19 kwietnia. Na wystawie znajdą się także szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 pochodzące ze zbiorów Jasnej Góry, które dotąd nie były prezentowane. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha.

Uroczystość otwarcia wystawy rozpocznie Msza św. sprawowana w Kaplicy Matki Bożej o godz. 11.00, po niej w południe odbędzie się wernisaż.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję