Maria Fortuna-Sudor: – Kto w Kalwarii Zebrzydowskiej jest odpowiedzialny za przygotowania Misterium Męki Pańskiej?
Brat Celestyn Cebula: – To przedsięwzięcie braci Bernardynów z Kalwarii. Za stronę organizacyjną odpowiada kilku braci z naszego seminarium. A zaangażowanych w przygotowania jest ponad 100 osób; począwszy od dzieci poprzez młodzież, studentów, braci aż po ludzi w starszym wieku. Są to przedstawiciele wszystkich stanów.
– Przeczytałam, że istniała tradycja, iż role w Misterium były przyznawane przedstawicielom różnych regionów Polski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Tak jest zwłaszcza w przypadku apostołów, którzy są reprezentantami tradycyjnych asyst z okolic Tarnowa, Nowego Sącza czy z Górnego Śląska... Można powiedzieć, że te role są przekazywane nawet z ojca na syna. Natomiast innych bohaterów grają bracia klerycy oraz osoby świeckie. Chętnych jest dużo. Staramy się, aby każdy mógł w tym dziele pełnić jakąś rolę. A jest ich naprawdę wiele. Zaangażowani bardzo to przeżywają.
– Czy scenariusz Misterium jest zawsze taki sam?
Reklama
– Kalwaryjskie Misterium ma swoje początki w XVII wieku. Już pod jego koniec pojawiły się postaci 12 apostołów; z czasem obchody rozszerzyły się na kilka dni. Nawet wtedy, gdy władze austro-węgierskie zabroniły odgrywania Misterium w Kalwarii, ludzie zbierali się na sam obchód Dróżek, Chrystusa zaś symbolizował krzyż z insygniami Męki Pańskiej. Tak było do lat 40. XX w. W roku 1946 o. Augustyn Chadam zaproponował władzom zakonnym, aby Misterium odnowić i przystosować do czasów współczesnych. Dostał zgodę i przez kolejne lata rozszerzał sceny ukazujące Mekę Pańską w oparciu o Ewangelię. Cały tekst Misterium to jest esencja 4 Ewangelii, mówiąca o męce Pana Jezusa. W ostatnich latach niektóre niezrozumiałe sformułowania uwspółcześniliśmy.
– Co jest najtrudniejsze w przygotowaniach?
– Zależy z jakiej perspektywy. Od strony organizacji najtrudniej jest ustalić terminy wspólnych prób, bo występujący w Misterium to ludzie z różnych światów. Zaangażowani mają swoje obowiązki i odmienne harmonogramy dnia. Z kolei z perspektywy aktorów szczególnie trudna jest profesjonalna gra, o co się staramy. W przygotowaniach pomaga nam pani Agnieszka Mandat (aktorka Teatru Starego w Krakowie), która spędza z nami bardzo dużo czasu. Dla wielu osób, zwłaszcza niewystępujących wcześniej na scenie, są to zajęcia wymagające, ale też bardzo rozwijające.
A dla braci trudne jest i to, że te najważniejsze dni dla naszej wiary, kiedy chciałoby się znaleźć czas na spokojną modlitwę, w rzeczywistości spędzamy na podwójnych obrotach. Mnie w tych chwilach pomagają słowa Pana Jezusa, które powiedział do Marty: „...martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba (mało albo) tylko jednego…” Trudno jest nieraz znaleźć tę przestrzeń we własnym sercu, żeby głęboko przeżyć Triduum Paschalne… Z drugiej strony mamy świadomość, że naszym zadaniem jest służyć. Zrobić wszystko, aby pielgrzymi mogli spotkać żywego Boga.
– Kalwaryjskie Misterium Męki Pańskiej jest rozłożone na kolejne dni Wielkiego Tygodnia. W który z nich jest najwięcej uczestników?
Reklama
– Zdecydowanie w Wielki Piątek. Te tłumy pątników są dla nas czymś zadziwiającym, ale i bardzo podnoszącym na duchu. Osobiście uważam jednak, że najpiękniejsze sceny są odgrywane w ramach Misterium w Wielką Środę.
– Dlaczego?
– Sceny w tym dniu odgrywane są wieczorem na ołtarzu polowym, co wytwarza taki nastrój, że łatwo przenieść się w czas sprzed dwóch tysięcy lat. Misterium zaczyna się tego dnia od sceny uczty u Szymona, do którego Jezus przychodzi razem z apostołami. Tam Maria z Betanii namaszcza Mistrzowi stopy. Ta „rozrzutność” Marii najbardziej oburza Judasza, który w długim monologu mówi o rozterkach, o wątpliwościach. To wykorzystują faryzeusze i go przekupują. Bardzo żywa i realistyczna jest też scena zebrania Sanhedrynu.
– Co roku w Wielkim Tygodniu, zwłaszcza w Wielki Piątek, w Kalwarii modli się nawet 200 tys. pątników! Czym można wytłumaczyć ten fenomen?
Reklama
– Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Jestem tu właściwie od kilku lat i widzę, że stanowię część wielkiej mozaiki istniejącej od 400 lat. Kalwarii ciągle się uczę. Najbardziej uderza mnie wiara ludzi. Nie spotkałem nikogo, kto powiedziałby, że przyjechał, by obejrzeć Misterium. Wszyscy mówią, że przybywają je przeżyć.
To jest teatr, który się przenika z rzeczywistością liturgii. Mam wrażenie, iż uczestnicy Misterium bardzo to czują. Myślę, że w ludziach jest potrzeba, aby mękę Pana Jezusa przeżywać wszystkimi zmysłami. Na Kalwarii słyszymy, widzimy, odczuwamy, dotykamy tajemnicy paschalnej. Zwłaszcza wtedy, gdy jest zimno, gdy pada deszcz, gdy idziemy błotnistą drogą… To takie kilkugodzinne rekolekcje wypełnione śpiewem, słuchaniem Słowa Bożego i oglądaniem scen, które do prawd naszej wiary zbliżają. To głęboko zapada w serce.
– Czy właśnie to sprawia, że pielgrzymi wracają?
– Wielu jest takich, którzy sobie nie wyobrażają Wielkiego Tygodnia bez Kalwarii. Przyjeżdżają od 40, a nawet od 60 lat. Chcą być tutaj w tym szczególnym czasie. W pewnym sensie wyjaśnia to prolog, który jest wygłaszany na rozpoczęcie Misterium w Wielki Czwartek: „By wzniecić jasny płomień wiary, by wdzięcznym sercem odczuć miłość – co tak daleko zajść umiał, aż na Kalwarii strome wzgórze – Idźmy! Z pokornym sercem dziecka, z miłością, co we wszystko wierzy, z wiarą wytrwałą synów Bożych: za wspomnieniami z życia Pana!” Myślę, że Misterium jest tylko prostym narzędziem, za pomocą którego mogę głębiej poznać Jezusa i odczuć Jego miłość do mnie.