Teresa i Antoni Grodziccy opowiedzieli o czasie dorastania córki Joanny i rozwoju jej ciężkiej choroby. W szkole Joanna była wzorowym uczniem, okazem zdrowia i sprawności, lubiła grać w koszykówkę, była bardzo towarzyska i angażowała się w ruch oazowy.
Obecność
Od jakiegoś czasu jej stan zdrowia zaczął się pogarszać. Stwardnienie rozsiane przykuło ją nieruchomą do łóżka. Jednak dzięki wielkiemu zaufaniu Bogu nie traciła wiary, choroba nie stała się dla niej ograniczeniem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Rodzice w chorobie zawsze przy niej byli. Wspierali w inicjatywach, umożliwiali podróże, działania społeczne i religijne. Tata Joanny opowiedział ciekawą historię, że pewnego dnia w parafii pw. św. Michała Archanioła w Toruniu odbywało się spotkanie młodzieży oazowej. Znajomi dziewczyny nie wyobrażali sobie, żeby mogło jej tam zabraknąć. Postanowili umożliwić jej dotarcie na miejsce i zabrali ją… leżącą na łóżku.
Wiara w cud
W czasie choroby o opiekę duchową zadbali księża i klerycy z Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu. Codziennie przychodzili do Joanny z Komunią św., rozmawiali, spowiadali i pomagali prowadzić pobożne życie.
Reklama
Ojciec duchowny WSD ks. Józef Szamocki (obecny bp pomocniczy diecezji toruńskiej) wraz z klerykami 7 grudnia 1998 r. rozpoczęli nowennę o rychłą beatyfikację ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego przed wizytą papieża Jana Pawła II w Polsce. Postanowili również dołożyć intencję o uzdrowienie Joanny Grodzickiej za wstawiennictwem ks. Stefana. W modlitwę z wiarą włączyła się również rodzina, znajomi i siostry karmelitanki bose, z którymi Joanna była związana.
Po 3 dniach trwania nowenny dziewczyna zaczęła odczuwać zmiany, które zachodziły w jej ciele, mogła poruszać rękami i nogami. Po pewnym czasie przestała brać lekarstwa, bez których wcześniej nie mogła normalnie funkcjonować. Została w pełni uzdrowiona. – Dla wszystkich było to ogromnym przeżyciem – wspominają rodzice Joanny – Na święta Bożego Narodzenia tamtego roku siedziała już z nami przy stole, jedząc i śmiejąc się.
Niecały rok po uzdrowieniu za wstawiennictwem ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego Joanna postanowiła wypełnić swoje powołanie i wstąpiła do Klasztoru Sióstr Karmelitanek Bosych w Łasinie. Przyjęła wówczas imię zakonne Maria Joanna od Jezusa Eucharystii.
Święty
Rodzice Grodziccy postać ks. Frelichowskiego poznali dzięki klerykom toruńskiego seminarium, które nosi jego imię, i czytali o nim w wydanych książkach. Stał się im szczególnie bliski przez odmawianą nowennę, uzdrowienie córki i coroczne spotkania organizowane w parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Toruniu.
Po ponad 20 latach od cudu uznają go za świętego i swojego dobroczyńcę, codziennie odmawiają modlitwę o łaski za jego wstawiennictwem. Dla Antoniego błogosławiony jest wzorem męstwa za sprawą tego, co musiał wycierpieć w obozie. – To przeznacza go na ołtarze – podsumowuje ojciec.
Reklama
Brat Joanny Przemysław Grodzicki również był obecny na spotkaniu. Zapytany o to, jak przeżył chorobę i cud uzdrowienia siostry odpowiada: – Pewne wydarzenia przychodzą na nas w samą porę. Dostajemy to, co jesteśmy w stanie znieść.
Przyjaciel
Podczas spotkania odtworzono nagranie s. Joanny, która opowiadała kim jest dla niej Wicek, bo tak nazywa bł. ks. Stefana: – Jest przyjacielem szczególnie na trudne chwile. Spotkanie z nim ożywia nadzieję – mówi.
– Wydarzenie uzdrowienia, którego doznałam, jest znakiem tego, że jak Wicek za swojego ziemskiego życia zawsze swoje siły oddawał, szukał tych, którzy byli w potrzebie, chorzy na duchu czy na ciele, tak kiedy teraz jest już tam, w niebie, moja historia jest świadectwem tego, że on dalej w tym względzie się o nas troszczy i jest tym, przez którego łaska Bożego miłosierdzia na nas może spływać – podkreśla s. Joanna Grodzicka.
Świadectwa
Na zakończenie spotkania Małgorzata Musiałowska wyrecytowała swój wiersz o bł. ks. Frelichowskim, a swoimi świadectwami obecności Wicka w życiu podzielili się m.in. ks. kan. Krzysztof Badowski, proboszcz parafii pw. św. Mikołaja Biskupa w Chełmży, przy której dorastał błogosławiony, i ks. prał. Wojciech Niedźwiecki, proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Toruniu i bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego.
Ks. kan. Badowski doświadczył cudu razem z rodziną uzdrowionej. W czasie choroby chodził do Joanny z Komunią św., trwał przy jej łóżku. Podziękował rodzicom Grodzickim za wiarę, którą w niej zaszczepili, oraz za to, że Bóg był cały czas obecny w ich życiu mimo trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli. – Dla mnie ks. Stefan Wincenty Frelichowski jest to święty. W swym męstwie jest przykładem i orędownikiem – zakończył.
Ks. prał. Wojciech Niedźwiecki, kustosz sanktuarium bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego w Toruniu, powiedział: – Niekiedy towarzyszy nam wielki brak nadziei, ale pozwólcie, by Wicek wszedł w nasze życie i wypełnił je. Pokorna modlitwa może zdziałać cuda.