Similis simili gaudet – Podobny cieszy się podobnym. To łacińskie adagium mówi o tym, że gdy zauważam, iż ktoś wykazuje postawę podobną do mojej, to się z tego cieszę.
Jesteśmy po wyborach samorządowych. Jedni spodziewali się takich wyników, inni są zaskoczeni. Zdarzały się zaskakujące sytuacje, jak choćby ta w Łodzi, gdzie wybory wygrała w sposób imponujący osoba skazana prawomocnym wyrokiem, albo w Warszawie, gdzie wygrał człowiek reprezentujący opcję, która ma na sumieniu tysiące ludzi pozbawionych mieszkań i wiele krzywdy wyrządzonej przez urzędników Ratusza.
A więc jaka jest ta nasza Polska, jacy są Polacy? Co jest ważne w życiu polskiego wyborcy? Jak nasz naród, który w ponad 90 procentach jest ochrzczony, postrzega Dekalog? Wybory mają przecież swój aspekt moralny. Jeżeli kandydat oświadcza, że będzie sprzyjał niemoralnym marszom lub będzie promował np. metodę in vitro, to człowiek wierzący musi wziąć to pod uwagę przy głosowaniu. Powstaje więc kolejne pytanie o sumienie Polaków. Bowiem różne manipulacje, a nawet krzywda ludzka nie mają dla wielu ludzi znaczenia przy urnie wyborczej. I przegrywa przy tym Polska. Wielu ludzi, którzy nie zasługują na głos wyborców, zdobywa ważne stanowiska.
Reklama
Do tego trzeba dołożyć rolę propagandy medialnej. Należy pamiętać, że w Polsce działają opcje różnych obcych mediów. Nie poradziliśmy sobie, niestety, z reformą mediów. Karmią one teraz polską duszę obcymi „proszkami”. Pisze się w nich po polsku, ale myśli po niemiecku, francusku itp. Tymczasem niepodległość powinna iść w parze z wolnością. Trzeba więc dokonać głębokiej refleksji nad naszą wolnością – tą prawdziwą, przeżywaną na drodze do Najwyższego Dobra, czyli do doskonałości w wymiarze Boskim. Dotykam tu wielkiej metafizyki, ale przecież człowiek jest istotą metafizyczną, a zatem i niepodległość należy postrzegać w kontekście metafizyki, nie tylko w kontekście politycznym.
Niestety, kraj opleciony obcą nam pajęczyną informacyjną będzie pozostawał chory, zniewolony – nie czyni się nic, by się z tej pajęczyny wyplatać. Warto tu przypomnieć słowa św. Pawła: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5, 1).
Myślę, że my, Polacy, moglibyśmy powiedzieć: Ku niepodległości wyswobodził nas Chrystus. Bo to, że po 123 latach niewoli Polska odzyskała niepodległość, naprawdę zaliczyć trzeba do cudów. Także to, że w najtrudniejszym czasie, w 1920 r., pokonaliśmy bolszewicką Rosję, która zagrażała całej Europie... A w latach 80. XX wieku polska Solidarność ocaliła Europę i dzięki nam tyle krajów będących pod reżimem Kremla uzyskało niepodległość.
Na Międzynarodowym Kongresie „Europa Christi” 2018 Carl Anderson, Najwyższy Rycerz Zakonu Rycerzy Kolumba, powiedział: „Polska jest nadzieją dla Europy. Nie tylko ja to mówię”. Żebyśmy jednak nie zawiedli tej nadziei, to cały naród powinien głęboko przemyśleć swoją wolność i niepodległość. Chodzi o wolność i niepodległość ducha, o to, żeby kierował nami sam Jezus Chrystus. Niech On stanie się naszym Domownikiem i prawdziwie zamieszka w naszych sercach i sumieniach, niech zagości w naszych rodzinach, urzędach, szkołach i na uniwersytetach. Bo tylko On może nas nauczyć poprawnego myślenia, może sprawić, że będziemy kierować się w życiu sumieniem. Jakże ważne jest to, co powiedział Europie i światu św. Jan Paweł II: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Niech więc Polska otworzy drzwi Chrystusowi z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości i 40. rocznicy wyboru Jana Pawła II na Stolicę św. Piotra.
Różnorodność europejskiej kultury prawnej a proces kreowania zrównoważonego rozwoju regionalnego
Stefan Kardynał Wyszyński przypominał w swoim nauczaniu o pochodzeniu, znaczeniu i wpływie wartości chrześcijańskich na tożsamość zarówno Narodu polskiego, jak też „narodów świata”. Podczas głównych uroczystości milenijnych w Płocku (13 XI 1966 r.) mówił, że nieodłącznym elementem dziejów Narodu jest doświadczenie religijne, które „[…] jest dla nas tak doniosłe i cenne, iż pragniemy, oparci o przeszłość, iść po kamieniach milowych religijnej kultury Narodu w przyszłość […]”. Jednak – jak zauważał Prymas Tysiąclecia – nie jest to droga łatwa. Na trasie tej bowiem pojawiają się przeszkody, które zwłaszcza dla Narodu ochrzczonego mogą okazać się niszczycielskie, a w konsekwencji doprowadzić do jego zatracenia.
Zagrożenia te określał wprost jako: 1) wszelki indyferentyzm, 2) wszelka laicyzacja, a także 3) wszelka przymusowa ateizacja, jakkolwiek zaznaczał, iż pojęcia te mają odmienne znaczenie na Zachodzie i na Wschodzie.
Definiując indyferentyzm Stefan Kardynał Wyszyński podkreślał, że stanowi on wszelkie zobojętnienie na człowieka (w tym na jego myśli i wysiłki), jak również na sprawy rodziny, Narodu, a przede wszystkim zobojętnienie na „moce wiary, Ewangelii i Krzyża”. Istotne jest, że Prymas rozróżniał indyferentyzm krajów zachodnich od indyferentyzmu w krajach, gdzie stał się „programem politycznej walki z religijnością”. Prymas Polski ukazywał konsekwencje indyferentyzmu, określanego także „zaprogramowanym zobojętnieniem religijnym”, jako „deflację moralną i społeczną”. Taka postawa zobojętnienia na sprawy Boże skutkować będzie zobojętnieniem również na wszystkie sprawy społeczne, gospodarcze czy publiczne.
Dnia 14 VI 1964 r. z okazji 400-lecia przy jęcia uchwał Soboru Trydenckiego przez Sejm w Parczewie Prymas Tysiąclecia przypominał: „Mówi się, że Polska musi być świecka, zeświecczona, czyli bez krzyży, bez Ewangelii, bez kościoła i kapłanów, bez uroczystych nabożeństw i procesji, bez Matki Najświętszej […]”.
Należy postawić pytania: Czy po upływie niemalże 60 lat nie słyszymy wciąż takich postulatów? Czy nie jest nadal zachwalana laicyzacja jako zeświecczenie nie tylko życia osobistego i rodzinnego, ale także społecznego i publicznego? Tak pojmowana laicyzacja jest zawsze próbą rozdziału, natomiast – jak stwierdził Stefan Kardynał Wyszyński – „[…] rozdział jest na początku niespołeczny, a później staje się antyspołeczny. Człowiek staje się do tego stopnia martwy i wewnętrznie obojętny, że już nie ma żadnych argumentów i motywów, w imię których można by jeszcze do niego przemówić”.
Trzecim zagrożeniem dla Narodu ochrzczonego jest wszelka przymusowa ateizacja rozumiana przez Prymasa jako narzucanie oficjalnego, politycznego światopoglądu, ponieważ odczuwana jest jako „gwałt sumień, wolności myślenia i pragnień” na wszystkich płaszczyznach życia, tj. w rodzinie, w szkole, w pracy, itp. W referacie wygłoszonym na Akademii w Rzymie (5 XI 1964r.) powiedział stanowczo: „Zagadnienie ateizmu ma dziś w wielu krajach oblicze bardziej polityczne niż racjonalistyczne. Istnieje polityczny program laicyzacji, ateizacji, istnieją uniwersytety od ateizowania, istnieją etatowi urzędnicy od ateizacji, półurzędowe stowarzyszenia do ateizowania obywateli”. Wszelka laicyzacja i ateizacja to nie tylko zubożenie człowieka, ale także klęska całego społeczeństwa.
W wypowiedziach bł. Stefana Wyszyńskiego można doszukiwać się pewnych elementów współcześnie pojmowanego zrównoważonego rozwoju (choć jeszcze wówczas w taki sposób nie definiowanego), przez który rozumie się „[…] taki rozwój, w którym potrzeby obecnego pokolenia mogą być zaspokojone bez umniejszania szans przyszłych pokoleń na ich zaspokojenie” (Raport Światowej Komisji ds. Środowiska i Rozwoju z 1987 r. pt. „Nasza wspólna przyszłość”). Prymas wskazując zagrożenia mówił o „wszelkim” indyferentyzmie, „wszelkiej” laicyzacji i „wszelkiej” przymusowej ateizacji.
W tłumaczeniu tych pojęć bł. S. Wyszyński nie miał na myśli wyłącznie czynnika religijnego, ale także społeczny, gospodarczy czy polityczny – rozumiane zawsze w kontekście poszanowania zarówno praw człowieka, jak i Narodu.
Papież Leon XIV pobłogosławił obraz św. Andrzeja Boboli, który przywiózł ks. Krzysztof Korcz
To miejsce, którego mogło już nie być. Ale dzięki determinacji polskiego kapłana w Stanach Zjednoczonych powstało jedyne w tym kraju Sanktuarium św. Andrzeja Boboli. „To święty Andrzej dał mi znaki, by ono powstało” - mówi Radiu Watykańskiemu-Vatican News ks. Krzysztof Korcz, kustosz nowego sanktuarium w Dudley w stanie Massachusetts. Kapłan przybył do Watykanu i otrzymał błogosławieństwo Papieża Leona XIV.
„Cieszę się, że św. Andrzej Bobola przybył na spotkanie z papieżem Leonem XIV - mówi ks. Krzysztof Korcz. Duchowny przywiózł do Watykanu obraz, który - jak podkreśla - stał się narzędziem szerzenia kultu i symbolem nowego sanktuarium.
W obliczu życiowych wyzwań, trudności oraz zmienności czasów, często jedynym i najważniejszym oparciem dla człowieka jest ufność w Bożą miłość.
Lubotyń to mała wieś położona na pograniczu Mazowsza i Podlasia. Chociaż
początki osadnictwa w tamtym rejonie sięgać mogą średniowiecza, na kartach historii
wzmianki o nim pojawiają się dopiero w XIX w. Nigdy nie była to wielce
wyróżniająca się gmina. Po spisie ludności dokonanym w latach 20. XX w. liczyła 47
domostw, w których mieszkało 411 mieszkańców, a spośród nich 337 było katolikami.
Kiedy 18 lat później, we wrześniu 1939 r., najpierw wojska hitlerowskie, a w ślad za
nimi sowieckie najechały ziemie Polski Lubotyń znalazł się pod okupacją naszych
wschodnich sąsiadów. Tak pozostało, aż do lata 1941 r., kiedy to po wypowiedzeniu
przez Niemców wojny ZSRR, wieś przeszła we władanie hitlerowskiego napastnika.
Wojenne zawirowania nie przeszkodziły jednak tamtejszej ludności w
podejmowaniu praktyk religijnych.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.