Reklama

Wiara

To Pan Bóg trzyma GPS

Wyjeżdżają zawsze latem i zawsze autostopem. Nie wiedzą, dokąd dojadą ani kogo spotkają. To Pan Bóg trzyma w swych rękach GPS i wyznacza kierunek. Niczego nie potrzebują oprócz pracy tam, dokąd dotrą.
Pragną w ten sposób spotkać się z drugim człowiekiem w jego codzienności

Niedziela Ogólnopolska 44/2018, str. 46-47

[ TEMATY ]

młodzi

Europa

Archiwum Luizy Chrzanowskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Ojciec Bernard wypakowywał właśnie rzeczy z samochodu na klasztornym dziedzińcu, gdy podeszły do niego cztery młode osoby z plecakami. Był ciepły sierpniowy wieczór i słońce powoli chowało się już za horyzont, więc zapytał, czy szukają noclegu. Podróżni zaprzeczyli. Nie potrzebowali też jedzenia, za to entuzjastycznie wytłumaczyli, że to, czego szukają, to praca, bo przyjechali do Svetej Trojicy na Słowenii, by pomagać. Pytali, czy ojciec zna miejsce, gdzie mogą się przydać. Wytłumaczyli, że podróżują autostopem i wyruszyli tego ranka z miejscowości Beluša na Słowacji. Okazało się, że grupa była jeszcze większa i że 9 osób było wciąż w drodze. O. Bernard krótką chwilę przyglądał im się ze zdziwieniem, po czym poprosił, aby zaczekali. Kwadrans później wrócił wraz z drugim mieszkającym tu franciszkaninem, o. Damianem. Praca się znajdzie, orzekli, a tymczasem pokazali wędrowcom pokoje, gdzie cała grupa mogła się zatrzymać na noc. Reszta autostopowiczów dojechała niecałe dwie godziny później. W Svetej Trojicy zostali przez dwa dni. Posprzątali sale katechetyczne, zorganizowali też festyn na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jak się okazało, także tutaj, w kaplicy przy ołtarzu, znajdowała się figurka Czarnej Madonny. Sami upiekli ciasta, przygotowali dekoracje przed kościołem i oprawę muzyczną na wszystkie Msze św. Zadziwieni parafianie chętnie zostali po Mszy św. na poczęstunek oraz by posłuchać pieśni, a jedna pani nawet wróciła wieczorem z torbą pełną serów i jogurtów z własnej farmy. Smakowały wybornie, bo dane ze szczerego serca.

Pamiętaj, nigdy się nie zniechęcaj!

To nie był jednak pierwszy przystanek tegorocznego wyjazdu grupy „Europe Waits”, bo tak nazywają się ci podróżnicy. W tym roku, a był to już ósmy wyjazd, zatrzymali się najpierw w Gostwicy u misjonarza – ks. Romana. Dostał on polecenie, by przygotować salezjański dom dla młodych mężczyzn z uzależnieniami, więc ekipa i jej pomocne dłonie bardzo się przydały. Dom w Gostwicy został gruntownie posprzątany i przygotowany na przyjęcie nowych mieszkańców, a grupa nakarmiona opowieściami z misji na Sri Lance, w Nepalu i w Indiach oraz napojona najlepszą kawą w okolicy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na dalszą drogę zabrali powiedzenie ks. Romana: „Pamiętaj, nigdy się nie zniechęcaj!”, które stało się często powtarzanym mottem wyjazdu.

Reklama

Testowali to niejednokrotnie. Szczególnie mocno w domu dla dziewcząt w miejscowości Banská Bystrica na Słowacji, gdzie zatrzymali się w drodze powrotnej do Polski. Mieszkające tam kobiety, mimo że bardzo młode, doświadczyły już w swoim życiu wiele zła i zranień, padły ofiarą handlu ludźmi, a brzemiona, które noszą, załamałyby niejednego osiłka. Dodatkowo dziewczyny, z racji swojego romskiego pochodzenia, spotykały się z niechęcią sąsiadów. Mur nieufności, na który natrafili tam członkowie „Europe Waits”, mógłby zniechęcić do pozostania w tym miejscu. Jednak zostali, zachęceni przez osoby prowadzące ośrodek. Kilka godzin później tańcowali już razem do cygańskiej muzyki. Pierwsze lody zostały przełamane. Czasem wystarczy po prostu pobyć z drugim człowiekiem.

„Czy to jest czas stosowny dla was, byście spoczywali w domach wyłożonych płytami, podczas gdy ten dom leży w gruzach?”

To właśnie ten fragment z pierwszego rozdziału Księgi Aggeusza (1, 4) osiem lat wcześniej przemówił mocno do serca Oli Krzaklewskiej, która rozpoznała, że Pan tymi słowami zaprasza ją do tego, żeby wyruszyła jak Apostołowie, i że da jej kolejne osoby, które będą miały w sercu to samo pragnienie. I tak się stało. Tego samego roku ruszyli w siódemkę w kierunku Francji. Podróż ta pokazała im, że ludzie są serdeczni i gościnni, że przyjmują pomoc, ale też chętnie obdarowują sobą i dzielą się tym, co mają. Z czasem grupa zaczęła się powiększać o kolejnych znajomych. Niektórzy początkowo jechali z ciekawości i żądzy przygód, ale także do nich Duch Święty znalazł drogę w tej... drodze. Pierwsze wyjazdy dostarczyły mocnych świadectw Bożego działania, co umocniło grupę w przekonaniu, że obrana droga podoba się Panu i jest zgodna z Jego zamierzeniem oraz że Bóg potrzebuje każdego z nas w Kościele, by głosić Ewangelię, bo Europa na to czeka. Stąd też nazwa grupy: „Europe Waits”.

Powierz Panu swoją drogę, zaufaj Mu, a On sam będzie działał.

Reklama

Na wyprawę uczestnicy wyjeżdżają raz w roku, ale spotykają się regularnie jako wspólnota, obecnie w Krakowie i Warszawie. Wyjazd poprzedzają rekolekcje. Kiedyś, za czasów studenckich, jeździli na 4-6 tygodni. Teraz, odkąd pracują, czas wyjazdu znacznie się skrócił i jeżdżą na tyle, na ile pozwala urlop. Wyruszają zawsze autostopem, parami lub trójkami, bo tak jest łatwiej. Dzień wcześniej, podczas modlitwy, wybierają wspólnie miejsce na mapie. Kto dotrze pierwszy do danej miejscowości, pyta mieszkających tam ludzi, jakiego rodzaju pomoc jest im potrzebna. W danej miejscowości zostają nie dłużej niż trzy dni, żeby się gdzieś za bardzo nie zasiedzieć i nie wytracić charyzmatu bycia w drodze, bo także jazda autostopem jest okazją do ciekawych spotkań i opowiedzenia innym o Chrystusie. Może się zdarzyć, że nie dotrą tam, dokąd założyli, bo np. okaże się, że pomoc jest potrzebna kilka kilometrów wcześniej lub dalej. Każda podróżująca grupa zawsze ma też przy sobie namiot, na wypadek gdyby komuś nie udało się dotrzeć na miejsce danego wieczoru. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje jednak, że „Boskie” biuro podróży radzi sobie z każdą, nawet najtrudniejszą, sytuacją. Zawsze się znajdzie jakiś kierowca, który „spada z nieba” wtedy, gdy po ludzku wydaje się, że nie ma już szans na dojechanie na miejsce. Na tej wyprawie dzieją się cuda każdego dnia, przez zdanie się na wolę Bożą, postawę dziecka w przyjmowaniu tego, co Bóg dla nas dzisiaj ma, bez zbyt wielkiego planowania. Układamy sobie życie, pracujemy, planujemy, wszystko musimy wiedzieć wcześniej. Tymczasem zawierzenie Bogu pisze najlepsze historie, dla tych, którzy wyruszyli z „Europe Waits”, i dla tych, do których Bóg ich posyła.

Dobrze, że jesteście!

Bywa, że są przyjmowani z radością, zanim nawet wytłumaczą, z czym przyjechali. Tak przywitał ich w tym roku ks. Roman prowadzący dom rekolekcyjny dla rodzin „Rodinkovo” niedaleko miejscowości Beluša na Słowacji. „Dobrze, że przyjechaliście!” – usłyszeli, nim nawet zdążyli się przedstawić. Mają też miejsca, do których chętnie wracają wiele razy, jak Kláštor pod Znievom na Słowacji, gdzie zaprzyjaźniony o. Vladko prowadzi ośrodek dla bezdomnych mężczyzn. Zdarza się też jednak, że potrzeba czasu, by przełamać mur nieufności i zakłopotania, bo wielu to się w głowach nie mieści, żeby tak podróżować nie wiadomo dokąd, bez planu, prosić o pracę i jeszcze nic za to nie chcieć. Na gruzach tych murów nieufności zrodziło się już kilka przyjaźni i niejedna opowieść o ludzkiej serdeczności i gościnności. Zawsze szukają aktywnego sposobu działania i tym samym – dawania świadectwa chrześcijaństwa. Wszystko, co robią, jest współczesnym sposobem pielgrzymowania i bycia misjonarzami. Nie liczy się przecież, ile i jak wielkie rzeczy czynimy, ale to, że czynimy je z miłości.

A praca? Bóg zawsze ci ją znajdzie, nie ma obawy! Sprzątanie, naprawy, rąbanie drewna, rozbieranie placów zabaw, remontowanie domów, pilnowanie dzieci, gotowanie, malowanie płotów, sianokosy, muzykowanie, teatr... Pełen zestaw możliwości. Boża fantazja jest nieograniczona! Praca jest tylko pretekstem do tego, by spotkać się z innym człowiekiem, to jest najważniejsze. By podnieść go na duchu. Choć, jak mówią członkowie grupy, czasami to oni zostaną podniesieni na duchu.

Jesteśmy częścią Kościoła – mówią – i Bóg nas zaprasza do wychodzenia do innych, do podejmowania trudu wędrówki, poddawania się Jego działaniu, do bycia narzędziem w Jego ręku. Bo Europa czeka. Nie na mnie, nie na ciebie, nawet nie na grupę „Europe Waits”, lecz na powtórne przyjście Chrystusa. – Dlatego w sercu wspólnoty jest modlitwa uwielbienia, żeby ściągnąć niebo na ziemię – podkreśla Ola. – Właśnie dzięki modlitwie Kościoła, modlitwie wstawienniczej, obecności, „łapaniu” łaski na obecną chwilę możemy zobaczyć, że znów, w kolejnym miejscu, przybliżyło się królestwo Boże. I o tym mamy sobie nawzajem przypominać, w tym się utwierdzać przez braterską miłość wyrażoną w czynie. I tę Dobrą Nowinę mamy zanieść innym. Do Europy. Do świata. Do człowieka. Mamy opowiedzieć o Chrystusie i być świadkami Jego miłości.

2018-10-31 08:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wybór Europy

[ TEMATY ]

Europa

Adobe Stock

Czy chorej Europie bardziej dziś potrzeba zielonego ładu, czy raczej Bożego ładu? Czy Unia Europejska będzie dla nas domem, czy pozostanie biurokratycznym molochem?

Stojący przed gmachem Parlamentu Europejskiego w Brukseli obelisk upamiętniający osobę "ojca Europy" R. Schumana, francuskiego polityka, chrześcijańskiego demokratę, który po wojnie przyczynił się do powstania projektu "Europy z duszą", opierającego integrację gospodarczą zachodu na fundamencie wartości chrześcijańskich i poszanowaniu suwerenności nardów, przypomina dziś, przed kolejnymi wyborami do PE o wyborze, przed którym staje ponownie Europa. To wybór o fundamentalnym znaczeniu.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Andrzeja Apostoła

[ TEMATY ]

nowenna

Św. Andrzej Apostoł

wikipedia.org

św. Andrzej Apostoł

św. Andrzej Apostoł

9-dniowe nabożeństwo (21-29 listopada) do św. Andrzeja w celu uproszenia potrzebnych łask za Jego przyczyną. Chcąc łatwiej dostąpić łaski, dobrze w czasie nowenny wyspowiadać się i przyjąć nabożnie Komunię św.

Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca wiernych i ogień miłości Twojej racz w nich zapalić.
CZYTAJ DALEJ

Ukręcanie CPK

2024-11-27 08:39

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

„Premier Tusk o pieniądzach na CPK: Podjąłem decyzję”, „Nieoczekiwany ruch Tuska. Wielkie pieniądze na CPK”, „CPK żyje”. Premier ogłasza miliardy złotych dofinansowania”. Te nagłówki w mediach, które pojawiły się po wczorajszej deklaracji premiera mówią wszystko na temat narracji, jaką rząd chce narzucić z okazji głosowania nad wnioskiem Platformy Obywatelskiej o odrzuceniu obywatelskiego projektu ustawy #TAKdlaCPK w pierwszym czytaniu. Rzucone ochłapy w postaci 3,5 miliarda złotych na projekt CPK, podczas gdy poprzedni rząd zaplanował 9,5 mld. To są twarde liczby, które mówią same za siebie.

Nie trzeba cytować szefa rządu, który jako lider opozycji przez kilka lat atakował CPK, bo wszyscy pamiętamy jak dzielnie walczył z „megalomanią pisowską”. Już samo to określenie najlepiej określa problem, jaki toczy naszą debatę publiczną od dekad, czyli kompleks niższości, który zakłada, że Polska ma pewną poprzeczkę, ponad którą nie tylko nie podskoczy, ale nawet nie ma co próbować.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję