Reklama

Ludzie są dobrzy

Czasem to wspominam. Bardzo rzadko o tym mówię, a w ogóle jeszcze nie pisałem. Nie dlatego, żebym się tego wstydził. Przeciwnie. To poniekąd powód do chluby, ale właśnie dlatego, że jest to powód do chluby, niezręcznie mi o tym mówić, a tym bardziej pisać. Uznałem jednak, że nadarza się dobra okazja, aby rozpocząć mój felieton właśnie od tego osobistego faktu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Otóż zdarzyło się – zaznaczam: zupełnie bez mojej wiedzy, a tym bardziej nie z mojej inspiracji – że moi Kochani Parafianie z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Będzinie, gdzie przez cztery lata byłem proboszczem, w tajemnicy przede mną zgłosili mnie do konkursu na Proboszcza Roku organizowanego swego czasu przez KAI. Żeby mnie zgłosić, chodzili po domach i mieszkaniach i zbierali podpisy. Widać nie zdążyłem się narazić zbyt wielu, skoro zebrali na tyle dużą liczbę podpisów, że znalazłem się w pierwszej dziesiątce wszystkich zgłoszonych. Jak pisałem, myślę o tym od czasu do czasu, bo choć popularność nie jest celem kapłańskiej misji, to jednak w życiu każdego człowieka, także kapłana, niezbędna jest akceptacja tego, kim jest i co robi, a czasem nawet pochwała, choć trzeba uważać – i nieustannie sobie o tym przypominać – aby z tego nie uczynić jedynego i głównego celu życia.

To zdarzenie, o którym po raz pierwszy piszę, ma dla mnie osobiście jeszcze jeden wymiar, nazwałbym go zobowiązującym. Chodzi o zobowiązanie do wdzięczności za ludzką dobroć, której doświadczyłem i na którą na pewno – ze względu na ludzkie słabości – nie zasłużyłem, bo któż jest dobry? „Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg” (Mk 10, 18). Ludzie też mają w sobie dobroć, bo przecież są z Boga. Bywa, że o tym zapominamy. Jak kilka lat temu na łamach „Niedzieli” napisał abp Józef Michalik, a te słowa utkwiły mi jakoś dziwnie mocno w magazynie pamięci – ludzie są lepsi, niż dziś się powszechnie uważa. Tak, to prawda. Warta przypominania z tego powodu, że dziś nastała taka moda – może nawet w ramach jakiegoś projektu inżynierii społecznej ktoś potężny „przekręcił wajchę” – aby kręcić nosem na wszystko i wszystkich.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tak, lepiej jest widzieć w drugim dobroć, a nie podejrzewać go z góry o najgorsze. Kilka tygodni temu byłem z wizytą u jednego ze starszych kapłanów naszej diecezji – ks. Tadeusza, który właśnie przeszedł na emeryturę. Był w trakcie pakowania się, aby wyprowadzić się z parafii, w której spędził blisko 40 lat. Ks. Tadeusz stworzył tę parafię. Wybudował kościół, plebanię, wiele innych rzeczy i przyszedł czas, aby się pożegnać z dziełem swego życia. Uderzyło mnie, gdy wzruszony z wielką i szczerą ckliwością mówił o swoich parafianach. Ten ksiądz przez 40 lat poznał ich jak własną kieszeń. I dlatego w słowach: „Ludzie tu są dobrzy. Bardzo dobrzy”, które powtórzył dwa lub trzy razy podczas naszej rozmowy, nie było nic ze sztucznego lukru. Mówił to zarówno o tych, którzy są bliżej, jak i o tych, którzy są dalej od Kościoła, od parafii. O wszystkich mieszkańcach.

Tak, ludzie generalnie są dobrzy. Pośród nas chodzą święci, choć prawdopodobnie nikt nigdy nie będzie „chodził” za ich kanonizacją. Ludzkiej dobroci, która mi imponuje, a nawet mnie zawstydza, doświadczam często. Jestem świadomy, że bywa, iż przyzwyczajony do niej nawet jej nie zauważam. To błąd, bo pozostając ślepy na dobroć, tracę szansę, aby się nią zachwycić. Dobrze, że ją dostrzegłem i zachwyciłem się nią w czasie niedawnej rozmowy z Tomkiem. Tomka znam od kilkunastu lat. Można powiedzieć, że w jakimś stopniu uczestniczyłem w jego religijnej formacji. Od trzech czy czterech lat pracuje w Niemczech. W magazynie, dokładnie w chłodni. Na co dzień ma jak na biegunie: -27oC. Przyjechał do Polski na urlop. Zajrzał, żeby pogadać. Opowiadał mi o pracy. Mówił, że na „polską” Mszę św. musi dojechać 40 km, że zwykle chodzi do niemieckiego kościoła, „ale to nie to”. Gadaliśmy o tym i o owym. Podziwiam wiarę tego chłopaka, bo pochodzi z rodziny zupełnie obojętnej religijnie. Dowiedziałem się, że – tak jakoś to wyszło, przy okazji, nie mówił o tym, żeby się pochwalić – że co dziesiątym zarobionym euro dzieli się z potrzebującymi. Przeznacza te ciężko zarobione pieniądze na dzieła charytatywne. Tak, ludzie są dobrzy. I nie chodzi nawet o to, żeby tę dobroć wydobyć, ale o to, by ją dostrzec.

2018-07-10 12:29

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miłość za miłość. Lublin w 10 rocznicę kanonizacji Jana Pawła II

2024-04-29 03:44

Tomasz Urawski

Lublin miał szczególny powód do świętowania kanonizacji św. Jana Pawła II. Przez 24 lata był on naszym profesorem i wiele razy podkreślał związki z Lublinem – mówi kapucyn o. Andrzej Derdziuk, profesor teologii moralnej KUL, kierownik Katedry Bioetyki Teologicznej KUL. 27 kwietnia 2014 r., na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II z Lublina do Rzymu udała się specjalna pielgrzymka z władzami KUL. - Na frontonie naszego uniwersytetu zawisł olbrzymi baner z wyrażeniem radości, że nasz profesor jest świętym. Były także nabożeństwa w lubelskich kościołach, sympozja i zbieranie publikacji na temat Jana Pawła II – wspomina.

CZYTAJ DALEJ

Francja: siedmiu biskupów pielgrzymuje w intencji powołań

2024-04-29 17:49

[ TEMATY ]

episkopat

Francja

Episkopat Flickr

Biskupi siedmiu francuskich diecezji należących do metropolii Reims rozpoczęli dziś pięciodniową pieszą pielgrzymkę w intencji powołań. Każdy z nich przemierzy terytorium własnej diecezji. W sobotę wszyscy spotkają się w Reims na metropolitalnym dniu powołań.

Biskupi wyszli z różnych miejsc. Abp Éric de Moulins-Beaufort, który jest metropolitą Reims a zarazem przewodniczącym Episkopatu Francji, rozpoczął pielgrzymowanie na granicy z Belgią. Po drodze zatrzyma się u klarysek i karmelitanek, a także w sanktuarium maryjnym w Neuvizy. Liczy, że na trasie pielgrzymki dołączą do niego wierni z poszczególnych parafii. W ten sposób pielgrzymka będzie też okazją dla biskupów, aby spotkać się z mieszkańcami ich diecezji - tłumaczy Bénédicte Cousin, rzecznik archidiecezji Reims. Jednakże głównym celem tej bezprecedensowej inicjatywy jest uwrażliwienie wszystkich wiernych na modlitwę o nowych kapłanów.

CZYTAJ DALEJ

O komiksach Juliusza Woźnego w szkole

2024-04-29 22:29

Marzena Cyfert

Juliusz Woźny w SP nr 17 we Wrocławiu

Juliusz Woźny w SP nr 17 we Wrocławiu

Uczniowie starszych klas SP nr 17 we Wrocławiu gościli Juliusza Woźnego, wrocławskiego historyka i autora komiksów. Usłyszeli o Edycie Stein, wrocławskich miejscach z nią związanych, ale też o pracy nad komiksami.

To pierwsze z planowanych spotkań, które zorganizowały nauczycielki Barbara Glamowska i Marta Kondracka. – Dlaczego postanowiłem robić komiksy? Otóż z myślą o takich młodych ludziach, jak Wy – mówił Juliusz Woźny.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję