Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Świadectwo misjonarza

Niedziela zamojsko-lubaczowska 14/2018, str. IV-V

[ TEMATY ]

wywiad

misjonarz

Alicja Magura

O. Tadeusz Brzozowski

O. Tadeusz Brzozowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Alicja Magura: – Jak jest na tych misjach? Jak ludzie w Kenii podchodzą do nauki, którą Ojciec głosi? Przecież to nie jest proste zadanie, mówić o Jezusie Chrystusie w miejscu, w którym nikt o Nim nie słyszał?

O. Tadeusz Brzozowski OFMconv.: – Tam głoszenie Ewangelii ma dwie warstwy. Pierwsza, to głoszenie słowem, co też jest trudne, bo języków jest bardzo dużo. W samej Kenii jest ponad 40 szczepów i tyle samo języków plemiennych. Dominującymi są język angielski i język suahili. Druga, ta ważniejsza warstwa, to być z nimi na dobre i na złe. Budowanie szkół, kaplic, sierocińców, ośrodków zdrowia. Tak więc głosić Ewangelię słowem, ale i czynem.

– Kiedy Ojciec przyjechał na tereny Kenii i mógł się już spotkać z tamtejszym ludem, co utkwiło najbardziej Ojcu w pamięci?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Radość ich życia. Nie mają zbyt wiele, są biedni albo bardzo biedni, ale mają pogodę ducha. Uczą nas tego, by cieszyć się życiem i dziękować Bogu za to, co się ma, a nie szukać tego, czego się nie ma, co zawsze wypełni serce smutkiem. Raczej dziękowanie i zgoda na tor, co się ma, bo to daje człowiekowi szczęście. Oni nas tą pogodą ducha zarażają, uwodzą i zachwycają.

– Podczas Słowa Bożego, które kierował Ojciec do wiernych w lubaczowskiej świątyni, padło takie stwierdzenie: „My mamy zegarki, oni mają czas”.

– Tak. Mają poczucie wolności i misjonarz musi uczyć się ogromnej cierpliwości. Mają zupełnie inne pojęcie czasu. Jeśli się spóźnią dwie godziny na ślub, to uśmiechnięci mówią: „Niech misjonarz też się uśmiecha, bo to ślub, a nie pogrzeb”. Mają ogromny dystans do rzeczywistości. Też przez te 25 lat nigdy nie pochowałem kogoś, kto zmarł na zawał serca czy nadciśnienie. Oni uczą nas tego, że na najważniejsze rzeczy nie jest za późno i zawsze jest na to czas. Za to im też dziękuję.

Reklama

– Jeżeli już mówimy o ślubach i pogrzebach. Jak wygląda tam Eucharystia i przyjmowanie sakramentów?

– Życie sakramentalne i Msza św. ma taki sam scenariusz jak w Polsce, w Europie. Cały Kościół katolicki w ten sam sposób sprawuje sakramenty. Ale jest też kultura afrykańska. Jest dużo tańca i śpiewu podczas Mszy św. Wszystko musi być wytańczone, dla nich ważny jest język ciała. Jak śpiewają „Chwała na wysokości” czy „Wierzę w Boga”, to machają. Mówię wtedy żartobliwie do kolegi, że nie ma deszczu, a wycieraczki włączone. Ich całe ciało musi mówić Panu Bogu, że Go kochają i są wdzięczni za to, co im daje. Z chrztem też jest dużo zabawnych sytuacji.

– Proszę przytoczyć taką sytuację.

– Tam bardzo dużo dzieci. 30, a czasem nawet 50 przyjmuje sakrament chrztu. Jak byłem młodym misjonarzem, to miałem w ręku księgę, próbowałem odczytać formułę chrztu, a jednocześnie chciałem zrobić na czole dziecka znak krzyża (tam kobiety karmią piersią o każdej porze). Wczytany w tekst, szukam główki, a to była pora karmienia. Kościół bił brawo, że mamie pokarmu nie zabraknie. Takich sytuacji jest mnóstwo, ale oni tak naturalnie to postrzegają. Pogrzeby też są interesujące. Dziwią się, że my, biali, wynosimy ciało na cmentarz. Oni chowają mężczyznę przed drzwiami wejściowymi, a kobiety za domem. Uczy się człowiek tej kultury i czuje, że Pan Bóg ich kocha w tym, jak oni wyrażają swoją miłość, liturgię i sakramenty.

– Mówił Ojciec, że mają na wszystko czas. W trakcie głoszonego Słowa Bożego wspomniał również Ojciec o tym, że Eucharystia trwa tam trzy, a czasem nawet cztery godziny. My bardzo często, gdy Msza św. się przedłuży o 5 czy 10 min spoglądamy na zegarek i czekamy, aż się zakończy, a tam jest zupełnie inaczej?

– Oczywiście. Pełna swoboda. Często na początku Mszy św. ministranci potrafią odpiąć misjonarzowi zegarek, mówiąc: „On Ojca zniewala, bez zegarka będzie łatwiej”. Pewnie dlatego uczą nas, że czas to dar od Pana Boga i kiedy jesteśmy dla siebie nawzajem, dla Pana Boga, w kościele, robimy coś dla drugiego człowieka, to Pan Bóg za naszymi plecami rozwiązuje nasze problemy. To widzę dzień po dniu i to jest największy krok w kierunku mojej wiary. Widzę, jak Pan Bóg działa, kiedy człowiek ma dla Niego czas.

– Jak często sprawowana jest Eucharystia?

– W głównej misji mamy Mszę św. codziennie, ale do kaplic dojazdowych, których jest 20-25, dojeżdżamy z różną częstotliwością. Co niedzielę każdy misjonarz odprawia 3 Msze św. Liturgia jest przebogata i mimo potwornego zmęczenia, gdy niedziela się kończy jest ogromna satysfakcja, bo spotkanie z tymi ludźmi daje, czy pomnaża, w sercu misjonarza energię. Jest apetyt na pracę.

– Jak wygląda życie codzienne misjonarza w Kenii?

– Głosimy misje, rekolekcje dla ludności tubylczej, zakonników, zakonnic, kapłanów, ale też mamy pod opieką przedszkola, szkoły, sierocińce i ośrodki zdrowia. Tam misjonarz ma też zdobyć lekarstwa, żywność, zadbać o to, aby te wszystkie obszary życia codziennego, m.in. medycyna, edukacja, szły do przodu. Dzień zaczyna się wcześnie rano, ok. szóstej. Słońce wschodzi na równiku zawsze przed siódmą i zachodzi o siódmej. Jest albo ciemna noc, albo jasny, słoneczny dzień. Wcześniej się idzie spać, często nie ma prądu i tak to życie ma swoją rytmikę, którą można pokochać.

– W Polsce w wielu parafiach działają różne stowarzyszenia czy grupy dziecięce i młodzieżowe. Jak wygląda duszpasterstwo młodych ludzi w Kenii? Czy w ogóle istnieje?

– W każdej parafii musi być chór dziecięcy, młodzieżowy czy dorosłych. Dzieci są w kółku tanecznym, tzw. sundayschool i tam uczą się tańczyć, oddawać językiem ciała treść przesłania, które niesie pieśń kościelna. Jest to bardzo urocze. W każdej grupie parafialnej jest taka energia, co sprawia, że chce się dać coś od siebie.

– Na początku rozmowy zapytałam, co najbardziej utkwiło Ojcu w pamięci z pierwszego spotkania z mieszkańcami Afryki Wschodniej, a co było dla nich najtrudniejsze w tym, co usłyszeli od Ojca?

– Co najbardziej ich kosztuje? Zrozumieć, że biały człowiek, mający wszystko, jest z nimi na dobre i na złe. To ich szokuje. Zadziwiające jest dla nich również to, że Pan Bóg przebacza wszystkie grzechy. Kochają spowiedź, bo widzą, że po tym jest dużo spokoju w sercu i zaczyna się wszystko od nowa. Szokuje ich to, że Pan Bóg jest kochający, miłosierny i przebaczający. I że na znak tego, jak ich kocha, daje misjonarza, białego człowieka, który mógłby być u siebie, a jest z nimi.

– Przyjeżdżając na urlop do Polski nie brakuje Ojcu tamtego klimatu, atmosfery i ludzi?

– Brakuje. Samolot przenosi człowieka w ciągu 12 godzin w XVIII/XIX wiek. Jest to spotkanie dwóch planet, gdzie chcą białego człowieka. Jest on dowodem na to, że Pan Bóg o nich nie zapomniał. Tak więc powrót do Afryki jest zawsze wielką radością.

– Czy dużo jest dziś powołań misyjnych?

– Tych powołań misyjnych było kiedyś więcej. Musimy się więc modlić, bo jak śpiewamy „Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię”. Zawsze jeśli coś dobrego zrobisz dla drugiego człowieka, to twoje życie nie będzie zmarnowane. Może Pan Bóg natchnie kogoś tu, w Lubaczowie, żeby coś dobrego zrobił, np. dla Afryki. Najważniejsze jest to, aby nie bać się usłyszeć tego głosu, bo to jest droga do szczęścia.

PS Do Lubaczowa wraz z o. Tadeuszem Brzozowskim przybył brat Robert Kozielski, który również pracował w Kenii. Po Eucharystii wierni mogli wesprzeć misje franciszkańskie oraz zaopatrzyć się w drobne pamiątki, które przywieźli ze sobą misjonarze.

2018-04-04 10:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W drodze na Kongres Misyjny

Ks. Jan Fecko opowiada o tym, jaki powinien być dobry misjonarz.

CZYTAJ DALEJ

Francja: siedmiu biskupów pielgrzymuje w intencji powołań

2024-04-29 17:49

[ TEMATY ]

episkopat

Francja

Episkopat Flickr

Biskupi siedmiu francuskich diecezji należących do metropolii Reims rozpoczęli dziś pięciodniową pieszą pielgrzymkę w intencji powołań. Każdy z nich przemierzy terytorium własnej diecezji. W sobotę wszyscy spotkają się w Reims na metropolitalnym dniu powołań.

Biskupi wyszli z różnych miejsc. Abp Éric de Moulins-Beaufort, który jest metropolitą Reims a zarazem przewodniczącym Episkopatu Francji, rozpoczął pielgrzymowanie na granicy z Belgią. Po drodze zatrzyma się u klarysek i karmelitanek, a także w sanktuarium maryjnym w Neuvizy. Liczy, że na trasie pielgrzymki dołączą do niego wierni z poszczególnych parafii. W ten sposób pielgrzymka będzie też okazją dla biskupów, aby spotkać się z mieszkańcami ich diecezji - tłumaczy Bénédicte Cousin, rzecznik archidiecezji Reims. Jednakże głównym celem tej bezprecedensowej inicjatywy jest uwrażliwienie wszystkich wiernych na modlitwę o nowych kapłanów.

CZYTAJ DALEJ

Włochy: Premier Meloni przyjęła kardynała Stanisława Dziwisza

2024-04-29 14:22

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

Giorgia Meloni

W. Mróz/diecezja.pl

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Premier Włoch Giorgia Meloni przyjęła w swojej kancelarii, Palazzo Chigi, kardynała Stanisława Dziwisza - poinformował rząd w poniedziałkowym komunikacie. Spotkanie odbyło się w związku z obchodzoną w sobotę 10. rocznicą kanonizacji Jana Pawła II.

Rząd w Rzymie podkreślił, że w czasie spotkania szefowa rządu i emerytowany metropolita krakowski wspominali polskiego papieża 10 lat po jego kanonizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję