Reklama

Niedziela Wrocławska

„Wujek” w drodze na ołtarze

Niedziela wrocławska 48/2017, str. 6

[ TEMATY ]

ks. Aleksander Zienkiewicz

beatyfikacja

Krzysztof Kunert

Ks. Andrzej Dziełak, postulator z portretem sługi Bożego ks. Aleksandra Zienkiewicza

Ks. Andrzej Dziełak, postulator  z portretem sługi Bożego ks. Aleksandra Zienkiewicza

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Kunert: – Znaliście się osobiście. Jaki był „Wujek”?

Ks. Andrzej Dziełak: – Ks. Zienkiewicza poznałem w 1964 r. jako kleryk pierwszego roku wrocławskiego seminarium. Miał z nami zajęcia z języka polskiego i literatury polskiej. Jawił się jako wykładowca o przyjaznej twarzy, ale bardzo wymagający. Dyktanda, które nam robił, to był prawdziwy tor przeszkód. Błąd ortograficzny był błędem kardynalnym. Zakochany w Mickiewiczu, posługiwał się pięknym językiem polskim. Zresztą był przepojony kulturą kresową, pochodzącą z umiłowanego Nowogródka na Wileńszczyźnie, gdzie przeżywał pierwociny posługi kapłańskiej.

– A później Ksiądz, już jako kapłan, współpracował z Wujkiem…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Te 10 lat, od 1980 r. uważam za czas szczególnej łaski, za czas uprzywilejowany. W stosunku do podwładnych miał ogromne zaufanie, człowiek czułby się nieswojo, gdyby miał go zawieść. Nie upomniał, ale gdy widział, że coś jest nie tak, mówił: „Kochany, kochany, ja bym to zrobił tak”. I wówczas powstawała płaszczyzna do dialogu. Miał bardzo klarowne założenia, co chce osiągnąć w pracy z młodzieżą akademicką. Był dla nich przyjacielem, duszpasterzem, ojcem. Kochał ich. Szczególne akcentował przygotowanie młodych do życia w małżeństwie i rodzinie. Miał im do przekazania wartości ewangeliczne, a więc sposób na szczęśliwe życie.

– Kiedy zaczęła kiełkować w Was myśl, że „Wujek” to kandydat na ołtarze?

– Kiedy jest się tuż przy człowieku, który jest cały przesycony Panem Bogiem, budzi to postawę zadziwienia i zdumienia. Np. sposób celebrowania Eucharystii, gdy staliśmy razem przy ołtarzu. Po czasie lepiej rozumiem, że dla „Wujka” ofiara Pana Jezusa była bardziej zrozumiała niż dla nas, młodszych. Bo przecież „Wujek” nosił w sobie świadomość, że żyje dzięki ofierze sióstr Nazaretanek Męczennic z Nowogródka. On te siostry widział przed egzekucją, on dokonał ich ekshumacji z miejsca zbrodni do grobu przy nowogródzkiej farze. Wiedział, co to znaczy, że Chrystus oddał życie w ofierze za nas.

Reklama

– Jak doszło do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego „Wujka”?

– Wdzięczna pamięć, tak bym to określił, była bardzo żywa po odejściu „Wujka” do wieczności wśród jego wychowanków i współpracowników. Czym byliśmy starsi, tym częściej pytaliśmy siebie, co by „Wujek” zrobił w danej sytuacji. Ponadto trwał żywy różaniec utworzony przez „Wujka”, jego podopieczni tzw. Rodzinka, nadal spotykali się i pamięć o nim oraz o tym, co mu ludzie zawdzięczali, była bardzo żywa. Wujkowa, na wskroś ewangeliczna wizja miłości, małżeństwa, rodziny była przekazywana przez jego wychowanków nie tylko ich dzieciom, ale też wnukom. Ponadto, każdego roku podopieczni „Wujka” gromadzili się w rocznicę jego śmierci oraz w imieniny swego duszpasterza na Mszach św. i spotkaniach pod „Czwórką”, a raz na 5 lat we współpracy z PWT organizowali o nim sesje. Po 5. rocznicy śmierci ks. Zienkiewicza wychowankowie otrzymali od kard. Gulbinowicza zgodę, aby mogli modlić się wspólnie w intencji beatyfikacji swojego duszpasterza.

– I w końcu poprosili w 2008 r. ówczesnego metropolitę abp. Mariana Gołębiewskiego o rozpoczęcie procesu?

– Arcybiskup zgodził się i na wniosek wychowanków „Wujka” zlecił mnie uporządkowanie dokumentacji życia, cnót, opinii świętości ks. Aleksandra z perspektywą ewentualnej przyszłej beatyfikacji. Zdanie to zostało wykonane dzięki bezinteresownej pracy wychowanków „Wujka”. Po upływie kilku miesięcy poinformowałem metropolitę o zebraniu dokumentacji personalnej, korespondencji i pism. Kolejnym krokiem było poinformowanie przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika o zamiarze rozpoczęcia procesu. Konferencja wyraziła nihil obstat, co pozwoliło zwrócić się pasterzowi wrocławskiego Kościoła do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych o zgodę na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym. Po otrzymaniu zgody w 2010 r. abp Gołębiewski mógł podjąć kolejne kroki, m.in. zatwierdził powoda procesu, którym stali się wychowankowie i współpracownicy „Wujka”. Wśród nich byli m.in. bp Adam Dyczkowski, bp Ignacy Dec, śp. bp Józef Pazdur, rektorzy wyższych uczelni, profesorowie, generalnie w zdecydowanej większości osoby świeckie. Zostali wyznaczeni także historycy i teologowie do zbadania spuścizny pisemnej, czyli Komisja Historyczna oraz cenzorzy teologowie. Dane osobowe cenzorów teologów nie są ujawniane.

– Skąd wynikała potrzeba poszerzenia Komisji Historycznej?

– Prawo kanoniczne wymaga przebadania wszystkich archiwów w miejscach, gdzie żył i pracował kandydat na ołtarze. Diecezja pińska, Nowogródek, Duniłowicze, gdzie „Wujek” urodził się, to dziś Białoruś. Dotrzeć tam nie jest łatwo, ale trud się opłacił. W archiwach odnalezione zostały np. listy młodego kleryka Aleksandra z okresu choroby, która o rok opóźniła święcenia kapłańskie, opinie przełożonych.

– Jak przebiegał proces?

– W 2010 r. – 20 listopada – odbyła się pierwsza, uroczysta, publiczna sesja rozpoczynająca proces poprzedzona listem metropolity odczytanym – obok naszej archidiecezji – również w diecezjach: legnickiej, świdnickiej, kaliskiej i zielonogórsko-gorzowskiej. Proces beatyfikacyjny ma kształt procesu sądowego, a więc przesłuchiwani są świadkowie i zbierane są świadectwa. Tu ważny jest trybunał diecezjalny, którego skład jest jawny. Delegatem arcybiskupa jest ks. dr Alojzy Ślósarczyk, notariuszem jest ks. dr Bolesław Lasocki, promotorem sprawiedliwości ks. dr Michał Machał.

– Dziś zbliżamy się do końca procesu na szczeblu diecezjalnym. Co dalej?

– Formalnie, 25 listopada odbędzie się sesja zamknięcia procesu, ale ta sesja nie kończy całego procesu. Arcybiskup wyznacza osobę tzw. portitore, która zobowiązana przysięgą, dostarczy dokumentacje procesową do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Potem oczekiwać będziemy od Stolicy Apostolskiej dekretu o ważności przeprowadzonego procesu. To ogromnie ważna decyzja, po której Watykan w porozumieniu z metropolitą wrocławskim wyznaczy postulatora rzymskiego, który przygotuje tzw. positio. Kolejny etap to dekret Ojca Świętego o heroiczności cnót sługi Bożego, a jeszcze następny to oczekiwanie na cud za wstawiennictwem kandydata na ołtarze lub – jeśli cud miał miejsce wcześniej – przeprowadzenie dochodzenia na temat tego zdarzenia. Z chwilą uznania przez Stolicę Apostolską cudu oczekiwać będziemy dekretu Ojca Świętego o wyniesieniu Sługi Bożego na ołtarze.

– Ile to wszystko może potrwać?

– Odpowiedź daje sam „Wujek”. Na jego drzwiach – gdy był nieobecny w domu – wisiała karteczka „Jak Bóg pozwoli”. I tak brzmi odpowiedź. Módlmy się, aby stało się to jak najszybciej, abyśmy my, wychowankowie i współpracownicy ks. Aleksandra mogli jeszcze tego doczekać.

2017-11-22 12:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Życie – Nauczanie – Świadectwo

Niedziela wrocławska 47/2017, str. 5

[ TEMATY ]

ks. Aleksander Zienkiewicz

Archiwum Postulatora

Ks. Aleksander Zienkiewicz

Ks. Aleksander Zienkiewicz

Ksiądz Zienkiewicz był człowiekiem bardzo aktywnym, zaangażowanym na wielu polach duszpasterskiego działania. Opiekował się Rodziną Nowogródzką – dawnymi mieszkańcami Nowogródczyzny, którzy po przesiedleniu do Polski zaczęli odszukiwać bliskich i rekonstruować kresową społeczność. „Wujek” podtrzymywał te więzi, dbał o podopiecznych, prowadził korespondencję. Pomagał także strajkującym w stanie wojennym, wspierał utworzony Arcybiskupi Komitet Charytatywny, wiele osób ustrzegł przed więzieniem czy internowaniem.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

2024-04-30 20:33

[ TEMATY ]

Ks. Michał Olszewski

Archiwum ks. Michała Olszewskiego SCJ

Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił zażalenie obrony na areszt tymczasowy wobec księdza Michała Olszewskiego.

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie – tak zdecydował Sąd Okręgowy w Warszawie. Sędzia odrzucił zależenie obrońców księdza na tymczasowe aresztowanie kapłana. Rozprawa była prowadzona w trybie niejawnym. Przed salą rozpraw pojawiło się wielu zwolenników księdza, którzy wierzą w jego niewinność.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję