Autorem wielu nagrobków na Starym Cmentarzu w Rzeszowie są Janikowie – rzemieślnicy z rzeszowskiego zakładu kamieniarskiego. Protoplasta rodu – Franciszek Janik uczył się fachu u krakowskich rzemieślników. Swoją praktykę rozpoczął także w Krakowie, jednak ze względu na dużą konkurencję w 1890 r. przeniósł się do Rzeszowa.
Złamany śmiercią dzieci
W małym galicyjskim miasteczku, jakim był wówczas Rzeszów, spotkała go wielka tragedia. W ciągu dwóch lat zmarły trzy jego córeczki: Halinka w 1899 r. (dwa latka), Wandzia w 1900 r. i Bronusia w 1901 (dwa miesiące). Zatarte już dzisiaj epitafium na charakterystycznym grobie z leżącą figurką małego dziecka (na Starym Cmentarzu w Rzeszowie), odnoszące się do Wandzi Janik, odtwarza w swojej monografii o Starym Cmentarzu Wiktoria Helwin; dziś napis ten jest już niewidoczny, a jest bardzo pięknym i wymownym świadectwem miłości ojca do córeczki: „Tu śpi mój aniołek/Wandzia moja miła/Śmierć mi Cię skarbie drogi/na wieki uśpiła/Duszyczka twa w niebie, w cherubinów rzędzie/Niech orędowniczką u Pana mi będzie”. Złamany potrójną tragedią Janik zmarł w 1903 r., w wieku zaledwie 42 lat. Zakład przejęła po nim żona i syn Tadeusz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kolarz, społecznik, żartowniś
Reklama
Tadeusz zaś był znanym w przedwojennym Rzeszowie społecznikiem – prezesem Towarzystwa Rzemieślniczego „Jedność”, organizował liczne zbiórki dla potrzebujących kolegów rzemieślników. Znawca historii Rzeszowa, Marek Czarnota, pisał, że w roku 1924 znany rzeszowski rzeźbiarz-kamieniarz Tadeusz Janik znalazł się jako jeden z najlepszych polskich kolarzy w gronie kandydatów na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu, ale z braku środków finansowych nie został pierwszym rzeszowskim olimpijczykiem. Wcześniej miał startować w zawodach kolarskich w Antwerpii w 1920 r., jednak z powodu wybuchu wojny polsko-bolszewickiej do tego nie doszło.
Warto także przytoczyć pewną anegdotę o Janiku, którą zawarł w swojej książce Marek Czarnota. Otóż Janik organizował także bale sylwestrowe. Kiedy do jego domu przy ul. Targowej przybyli pierwsi goście, zostali zaproszeni do niedogrzanej pracowni, gdzie mistrz poczęstował ich kubkiem mleka, pajdą chleba i marmoladą. Wszyscy przybyli patrzyli na siebie skonsternowani, kiedy atmosfera stała się bardziej napięta, Janik otworzył podwoje swojego mieszkania i tam zaprosił swoich gości; a pięknie nakryte stoły uginały się od wszelakiego jadła i napojów. Zdumionym gościom Janik powiedział: „Tam była dzisiejsza demokracja, a tu ciągle sanacja!”.
Janik był także współorganizatorem pierwszego wyścigu Tour de Pologne etapu w Rzeszowie w 1928 r. Ówczesny korespondent „Gazety Rzeszowskiej” pisał, że pięknej niedzieli 9 września 1928 r. na metę mieszczącą się koło koszar 20. pułku ułanów zjechali kolarze towarzystwa z prezesem Tadeuszem Janikiem, by zająć się obsadzeniem trasy i punktów kontrolnych. Informację o zbliżaniu się kolarzy miał nadać ostatni punkt w Łańcucie, telefonicznie do udostępnionego w koszarach telefonu. I właśnie Tadeusz Janik – główny organizator III etapu „wpadł” na metę i oświadczył, że właśnie telefonowano z punktu kontrolnego w Łańcucie, że za jakieś trzydzieści minut pierwsi kolarze pojawią się w Rzeszowie. Pierwsi w Rzeszowie pojawili się Więcek z Bydgoszczy oraz Michalak i Stefański z Warszawy. Po przybyciu do Rzeszowa kolarze prowadzeni byli do łaźni, a następnie do cukierni Androlettiego na obiad i podwieczorek. W koszarach spędzili także noc, by rankiem udać się w następny etap do Krakowa. Wyruszył on rankiem w poniedziałek spod kościoła farnego w Rzeszowie, po śniadaniu u znanego restauratora Androlettiego. Kolarzy żegnał prezes rzeszowskiego towarzystwa – nasz bohater – Tadeusz Janik, który także poprowadził peleton. Na ul. Krakowskiej „na rogatkach” dano znak chorągiewką do kolejnego etapu.
Jeden z fragmentów życiorysu Janika to działalność wojskowa – Tadeusz Janik służył w Legionach, a także jako żołnierz AK walczył podczas II wojny światowej. Jego dom przy ul. Targowej, gdzie dzisiaj znajduje się pamiątkowa tablica, był punktem kontaktowym akowców. Dla Rzeszowa przechował cenną pamiątkę historyczną miasta – orła z zamku rzeszowskiego. Zmarł w 1971 r.