To jedna z tych składanek, które trzeba omijać szerokim łukiem, bo wydawca myślał, że jak wrzuci byle co do jednego worka i odpowiednio zatytułuje, to ma już hit. Zatytułował to konkretnie „Wolność na topie”, a ponieważ słowo „top” wciąż jest na topie – w odróżnieniu od wolności, zdewaluowanej przez KOD-y, Obywateli RP i inne Platformy – myślał, że sukces ma w kieszeni. Ale raczej nie ma, bo ten album, jak mu się dobrze przyjrzeć i przysłuchać, jest dla wszystkich, czyli dla nikogo. Starszaki pamiętający siermiężność PRL-u dostały „Przeżyj to sam” Lombardu czy „Chcemy być sobą” Perfectu. Średniaki – „Nadzieję” Ira, młodziaki – „Wolność słowa” Püdelsów i „Trudno nie wierzyć w nic” Raz. Dwa. Trzy. Nadanie tej mieszance tytułu „Wolność na topie” to akt odwagi wydawcy. Na dołączenie do albumu nagrania Sokoła „Pieniądze nie śmierdzą” odwagi nie wystarczyło, bo za bardzo się kojarzy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu