List pasterski o powołaniu kobiet konsekrowanych bp. Edwarda Samsela czytany 2 lutego, podczas Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, podkreśla rolę osób konsekrowanych w świecie współczesnym, w tym szczególnie
kobiet: "Chcemy w tym roku zwrócić naszą uwagę na kobiety konsekrowane żyjące w większych czy mniejszych wspólnotach klasztornych czy też jako świeckie konsekrowane - w świecie. Gdyby je wszystkie w Polsce
zebrać razem, utworzyłyby niemałe, bo ponaddwudziestopięciotysięczne miasteczko".
Z naszej parafii w Łukowej pochodzi więcej niż 10 sióstr. Są w różnych zgromadzeniach. Wszystkie odznaczają się pogodą ducha i uczynnością. Rozsiewają wokół atmosferę życzliwości i bezpieczeństwa,
dobra i piękna. Są radosne. Jeśli pojawi się troska w ich zachowaniu, to zawsze o kogoś, nie o siebie. Budzą powszechny szacunek. Są dumą i chlubą parafii. Zawsze pamiętają o miejscu, z którego pochodzą,
są emocjonalnie związane z naszym Kościołem. Niech zaświadczy o tym list naszej rodaczki, wieloletniej Przełożonej Zgromadzenia Sióstr Bernardynek w Łodzi matki Krystyny Farion:
Przepraszam najmocniej, że dopiero dziś piszę, by podziękować za piękną grafikę kościoła w Łukowej. Kościoła, który nas przyjął do wspólnoty kościelnej przez sakrament chrztu św., kościoła, w którym
zaczęło się to, co realizuje każda z nas w życiu.
W Łukowej wiele się zmieniło. Domy pozmieniały się całkowicie, a kościół jak Chrystus jest ten sam. Zmienione niektóre fragmenty, ale to, co istotne w kościele, jak ołtarz, tabernakulum, obrazy, sam
budynek kościoła są te same. Nawet lipy wokół kościoła są te same, które były za mego dzieciństwa. Ogrodzenie nowe, ale w tym samym stylu i miejscu, budynek starej, drewnianej plebanii i dom parafialny,
gdzie chodziłam w każdy piątek na próbę śpiewu. To wszystko stanowi naszą małą Ojczyznę. Powiem szczerze, że bardziej się czuję w domu, gdy jestem w kościele, niż tam, gdzie moja ojcowizna. Nie ma tam
już nic z tego, co zostawiłam, idąc do Klasztoru 52 lata temu: ani ludzi, ani budynków, ani drzew, ani gniazda z bocianami. Jedynie miedza w polu jest ta sama, na której pasałam krowy lub w niedzielne
popołudnie między dojrzewającym zbożem czytałam książki, lub modliłam się razem z ptaszkami i polnymi konikami, podziwiając piękno kłosów i przeróżnych kwiatów. Do dziś pamiętam ich wygląd i zapach. Stoi
też jeszcze kapliczka przy drodze, obok której chodziłam codziennie do szkoły lub do kościoła. Jakże ona jest mi bliska! Dlaczego o tym wspominam, bo chcę powiedzieć, jak bardzo cenię sobie tę grafikę,
bo jest na niej cząstka mojej małej ojczyzny.
Sylwetka kościoła przywodzi nam na pamięć wszystkich tych, którzy w tym kościele modlą się i pomaga nam łączyć się duchowo naszymi modlitwami z tymi, którzy zawsze pozostaną nam bliscy.
S. Krystyna
Pomóż w rozwoju naszego portalu