Dobrze znamy historię polskich krzyży w czasie II wojny światowej. Masowo niszczone przez okupanta miały w nas Polakach zniszczyć polskość i tradycję, oraz głęboko zakorzenioną wiarę przodków. I choć
rzeczywiście wiele krzyży znikło z polskiego krajobrazu, to i tak nie udało się okupantowi wyrwać wiary z naszych serc.
Wiele krzyży zresztą udało się uratować. Czynili to nasi rodzice, dziadkowie z narażeniem życia własnego i swoich najbliższych. Po wojnie, w miejsce zniszczonych i zagrabionych, wyrastały nowe krzyże.
Tak działo się też na terenie parafii Łobudzice. W czasie wojny okupant wysyłał "podwodę", która jeździła od wsi do wsi i zabierała wszystkie krzyże.
Znikały polskie krzyże, stawiane z taką wiarą i miłością, krzyże przed którymi klęczały w modlitwie całe pokolenia. Na szczęście mieliśmy swoje własne krzyże, na dnie serc ukryte i te, które dźwigaliśmy
na umęczonych wojną ramionach. One nie pozwoliły nam zapomnieć o Krzyżu Chrystusa.
Ratowaliśmy więc te krzyże, które dało się ukryć przed okupantem. We wsi Sromutka Ubogie stał stary drewniany krzyż. Ukrył go Bolesław Goździewicz. Przewiózł na cmentarz parafialny w Łobudzicach i
w ten sposób krzyż ocalał.
Dziś już nie ma tego krzyża - był drewniany i uległ zniszczeniu. W jego miejsce B. Goździewicz postawił nowy krzyż, metalowy, posadowiony na murowanym cokole z napisem: "Ubogie - 1954 B. Goździewicz".
Krzyżem tym nadal opiekuje się pan Bolesław, choć mieszka w innej wiosce - Mauryców. Dwa lata temu opiekun wykonał metalowy płotek, a w roku 2002 posadził młode krzewy.
Warto nadmienić, że pan Goździewicz wykonał jeszcze dwa inne krzyże - tj. drugi krzyż również w Sromutce (przy trakcie napoleońskim jadąc w stronę Zelowa), oraz krzyż we wsi Pukawica.
Pomóż w rozwoju naszego portalu