Młodzi mówią, że nie chcą klasycznej, jasełkowej opowieści o Bożym Narodzeniu. Pokazują własne widzenie współczesnych świąt.
Widziane z boku
Przedstawienie opowiada o rodzinie przygotowującej się do Wigilii. Najmłodsze dziecię chodzi między dorosłymi i pyta o Boże Narodzenie. Matka, ojciec, brat, nawet babcia przeganiają dziewczynkę, zajęci gotowaniem, sprzątaniem, pakowaniem prezentów. Dziecko niezauważone opuszcza mieszkanie i wychodzi na ulicę. A tam mija je tłum zagonionych ludzi z siatkami i choinkami. Biegają w jakimś obłędnym tańcu, nie słysząc pytań małej: Dokąd? Po co? O co chodzi? Gdzieś z boku stoi bezdomny, żebrak, wyrzutek. Samotny i bezpański. I dopiero on opowiada dziewczynce prawdziwą historię Bożego Narodzenia. W swej biedzie, samotności i bezdomności jest wyrzucony poza obręb świata skupionego na przygotowaniach do fiesty, która stała się już tylko zabawą, kulinarnym wydarzeniem, towarzyskim spotkaniem rodzinnym i pozbawiona fundamentu traci sens, wypacza cel świętowania, staje się celebracją samego tylko obyczaju.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pytanie z Internetu
Z czym kojarzy ci się Boże Narodzenie? – pytamy na Facebooku. Sądząc po stylu pisania, odpowiadają nam głównie młodzi ludzie.
„Z filmem «Kevin sam w domu», który oglądam od pierwszego razu, gdy puszczono go w tv...”.
„Z choinką, prezentami i z grą w kości. Bo z dziadkiem graliśmy co roku”.
Reklama
„Ze śniegiem, prezentami, a głównie to z tym, że w Wigilię godzę się z kimś, z kim potem przez cały rok się kłócę...”.
„Boże Narodzenie kojarzy mi się z lalkami Barbie, które dostawałam w dzieciństwie na każde święta. No i jeszcze z filmami, z «Epoką lodowcową» i «Kevinem». A, i jeszcze z rybą po grecku”.
„Z leniuchowaniem przed telewizorem, jedzeniem i rodzinką, którą chodzi się odwiedzić i też trzeba jeść...”.
„Z reklamą coca-coli, choinką i prezentami. Czyli pewnie tak jak u większości ludzi...”.
„Zawsze jeździmy do dziadków. Raz tych od strony taty, potem tych od mamy. Dla mnie to ciągła wędrówka, walizy, plecaki, nerwy taty i obrażanie się mamy...”.
„Jak żyła babcia, chodziło się w nocy do kościoła, ale teraz wszyscy są albo zmęczeni, albo mają ciężkie głowy...”.
„Z czym mi się kojarzą? Jak to z czym? Z narodzinami Jezusa. Znaczy, że wspominamy Jego przyjście na świat”.
Wzięci pod lupę
Reklama
CBOS przeprowadził badania na temat Bożego Narodzenia w Polsce. „Boże Narodzenie to dla wielu Polaków najważniejsze święto w roku. Ten grudniowy świąteczny czas jest dla większości badanych przede wszystkim świętem rodzinnym, natomiast religijny aspekt świąt Bożego Narodzenia stawia na pierwszym miejscu nieco ponad jedna czwarta dorosłych” – czytamy w raporcie. I dalej: „Sposób przeżywania świąt związany jest w największym stopniu z wiekiem. Młodzi Polacy (od 18 do 34 lat) w zdecydowanej większości deklarują, że Boże Narodzenie jest dla nich przede wszystkim świętem rodzinnym. Osoby po 35. roku życia częściej doceniają religijny aspekt świąt, natomiast dla najstarszych badanych (mających 65 lat i więcej) religia jest w tym kontekście nieco ważniejsza niż rodzina”.
Dr hab. Beata Łaciak, prof. UW, zajmuje się analizą przemian obyczajowych we współczesnym społeczeństwie polskim. Przepytywała Polaków na temat świąt. Większości zgodnie kojarzą się one z ciepłem rodzinnego domu, spotkaniem z bliskimi, wspólnie spędzonym czasem. Wątek religijny pojawia się dużo później. Zdaniem profesor, Polacy coraz mniej rozumieją ze świątecznej symboliki. Dlaczego ubiera się akurat choinkę, a nie np. gałązki wierzby? Dlaczego opłatek i co oznacza gest łamania się nim? Kolędujemy, bo...? Zaskakująco mało Polaków zna odpowiedzi na te pytania. Dziwne i nieprawdopodobne? To zapytajcie, drodzy Czytelnicy, swoich sąsiadów i znajomych, kim jest św. Mikołaj. Ilu wie, że był biskupem, a ilu opowie o Laponii albo o Santa Clausie, jak z reklamy coca-coli...?
Rynek zajął się komercyjną obróbką Bożego Narodzenia, po to, by je jak najlepiej sprzedać. Mamy nie tylko kupować prezenty, ale i ubierać dom od okien po drzwi w świąteczne gadżety. Ocieplić ten zimowy czas, jak nawołuje jedna z reklam. Kłopot w tym – jak pisze o. Jacek Poznański, jezuita – że: „W oryginalnym, chrześcijańskim rozumieniu święta Bożego Narodzenia wcale nie są takie nastrojowe. Ciepły i sympatyczny żłóbek w naszych kościołach i domach wcale nie oddaje dramatu młodej rodziny, która nie ma nawet gdzie przyjąć na świat dziecka, oraz napięcia spowodowanego spiskiem Heroda”.
Zakazane Boże Narodzenie
Reklama
Mimo że skomercjalizowane i w przestrzeni publicznej mocno zeświecczone, to jednak Boże Narodzenie ze swoją bogatą symboliką kłuje w oczy. W społeczeństwie amerykańskim np., uważanym za konserwatywne i przywiązane do tradycji, co roku w okolicach listopada organizacje ateistyczne uaktywniają się, by szukać jakichkolwiek przejawów religijności, twierdząc, że przestrzeń publiczna powinna być wolna od religii. Opornym wytaczane są procesy sądowe. Od 60 lat w kalifornijskim Santa Monica organizacja Santa Monica Nativity Scenes Committee przygotowuje w miejskim parku Palisades scenki opowiadające historię Bożego Narodzenia. Od tego roku na skutek protestów ateistów władze miejskie znacznie ograniczyły możliwość prezentacji owej inscenizacji. Powód – ateiści zażądali miejsca do promowania siebie w publicznej przestrzeni. W kolejnych amerykańskich miastach zakazuje się bożonarodzeniowych parad czy śpiewania w szkołach pastorałek. W Europie proces wyrzucania chrześcijan ze sfery publicznej trwa już od wielu lat i związany jest z rosnącym znaczeniem islamu. Znana włoska dziennikarka Oriana Fallaci przed laty ostrzegała: „Europa nie jest już Europą, ale Eurabią, która z powodu uległości wobec wroga, islamskiego nazizmu, kopie swój własny grób”.
Symbole chrześcijańskich świąt znikają z europejskich miast w zastraszającym tempie przy niewielkim proteście lokalnych chrześcijan. Pierwsze miejsce na tej niechlubnej liście od lat zajmuje Belgia. „Boże Narodzenie”, „Wielkanoc” czy „Wszystkich Świętych”, a nawet „karnawał” – to słowa, których używania zakazano już jakiś czas temu w belgijskich szkołach. Wymazano je także z oficjalnych kalendarzy. W tamtejszych szkołach nie ma już ferii bożonarodzeniowych – są „zimowe wakacje”. W niektórych wielkich sklepach nazwę „Boże Narodzenie” zastępuje się sformułowaniem „te specjalne dni”. W Brukseli zrezygnowano niedawno z wielkiej miejskiej choinki, swego czasu prawdziwej ozdoby miasta. Jedną czwartą mieszkańców stolicy UE stanowią bowiem muzułmanie. I teraz to oni w tym do niedawna chrześcijańskim mieście decydują, co wolno, a czego nie.
Reklama
Choinkowej batalii ciąg dalszy wiedzie nas do duńskiego miasteczka Kokkedal, gdzie wybuchł skandal po tym, jak lokalne władze odmówiły zapłacenia za miejską choinkę (w przeliczeniu na polską walutę – ok. 4 tys. zł) i jednocześnie bez szemrania wydały 10 razy więcej na islamskie święto Id al-Fitr. Od 2013 r. choinki są zakazane także w jednej z berlińskich dzielnic, bo zdaniem władz, Boże Narodzenie należy obchodzić w kościele i we własnym domu, w sferze prywatnej. W ten sposób nie narusza się ponoć praw innych religii. Aż prosi się w tym miejscu o komentarz, że inne religie mogą bez większej delikatności naruszać prawa chrześcijan...
Oliwy do ognia dolewa informacja z tego roku. Otóż jeden ze znanych od wielu lat domów towarowych w niemieckim Dortmundzie odmówił sprzedaży świątecznych dekoracji. Dlaczego? „Jesteśmy muzułmańskim sklepem” – oznajmiono zbulwersowanym klientom. Głosem wołającego na puszczy wydaje się wypowiedź poprzedniego premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, który powiedział niedawno, że „w historii Europy chrześcijaństwo nie jest opcją obok wielu, nie jest po prostu pozytywnym elementem, ale życiodajną siłą, bez której Europa traci sens”.
Matka Teresa z Kalkuty mawiała: – Jeśli pytasz, jaki jest Kościół, to popatrz w lustro. Jest taki jak ty. Podobnie ma się sprawa z Bożym Narodzeniem. Ocalenie prawdy, którą niesie ze sobą Boże Narodzenie, to zadanie nas wszystkich i każdego z osobna.