Pod takim hasłem została zorganizowana najnowsza wystawa czasowa, którą uroczyście otwarto 20 października w salach Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy. Ekspozycja przygotowana została w oparciu o prywatne zbiory kolekcjonera i znawcy sztuki Wojciecha Lizaka ze Szczecina. Dzięki jego życzliwości możemy podziwiać tak bezcenne piśmiennicze zabytki doby romantyzmu, jak: oryginał listu Adama Mickiewicza, autograf wiersza Juliusza Słowackiego „Proroctwo”, list Zygmunta Krasińskiego do Juliusza Słowackiego czy też petersburskie wydanie „Konrada Wallenroda” z bezcenną dedykacją na pierwszej stronie, skreśloną ręką Adama Mickiewicza dla przyjaciela Walentego Wańkowicza, rysownika i malarza. Protoplasty urodzonego później bardzo znanego naszego pisarza i twórcy reportażu. Walenty Wańkowicz to jeden z malarzy, który pozostawił znany powszechnie ze szkolnych książek portret Adama Mickiewicza.
Wystawę prezentowanych bezcennych rękopisów uzupełnia ciekawa kolekcja rzadkich grafik i obrazów malarskich z epoki. Zabytkiem, który wśród nich zwraca na siebie szczególną uwagę, jest nieduża grafika Cypriana Kamila Norwida. Wielkiej postaci naszej kultury, którą przede wszystkim znamy z poezji, a znacznie mniej z rysunków i grafik, których znaczna część przepadła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W uroczystym otwarciu wystawy, dzięki której na krótko możemy się przenieść w klimat epoki romantyzmu i towarzyszyć w oglądanych pejzażach i grafikach wieszczom w krajach i miastach, w których oni żyli i tworzyli na emigracji, uczestniczył współautor wystawy w muzeum Wojciech Lizak.
Dziękując za zaproszenie do Świdnicy, w rozmowach z przybyłą publicznością akcentował, że o pokazywane na niej piśmiennicze zabytki, które są wyjątkowe, biłyby się z pewnością najważniejsze polskie placówki muzealne, gdyby trafiły na rynek antykwaryczny. Kolekcjoner ma jednak własny pomysł na ich prezentację. Pokazuje swoje zbiory w wybranych polskich miastach dalekich od dużych centrów kultury. Dzięki temu bezcenne rękopisy skreślone ręką wieszczów mogą zobaczyć ludzie, którzy nie zawsze wybraliby się specjalnie do któregoś z muzeów literatury. I tak wystawa gościła już przed kilku laty m.in. w Wałbrzychu, Gorzowie Wlkp., teraz przyjechała do Świdnicy.
Reklama
– Wymienione piśmiennicze zabytki są dobrze zachowane. To zasługa tego, że rękopisy tych listów już na początku XIX wieku zostały zabezpieczone oprawą, przybierając formę kilkustronicowej książki. Dodatkowo okładkę wzmocniono skórą. W tej postaci cenne listy przetrwały do czasów współczesnych. – Byłem zszokowany, jak te listy zobaczyłem po raz pierwszy. Początkowo myślałem nawet, że są nieprawdziwe, bo nie mieściło mi się w głowie, że coś takiego może się jeszcze zdarzyć w naszych czasach, że pojawią się na rynku tak cenne pamiątki po wieszczach, ale ich autentyczność nie podlega dyskusji, bo potwierdzili to eksperci – mówił. Te oryginały były opisywane, ale zniknęły ok. 1880 r. i ujawniły się ponownie dopiero w latach 90. Były przechowywane w domowych archiwach przez spadkobierców lwowskich posiadaczy w miasteczku w Wielkopolsce. Bardzo ciekawe też są losy książki będącej pierwszym wydaniem „Konrada Wallenroda”, która jest prawdziwym białym krukiem. Księgę tę zarekwirowali podczas II wojny światowej Rosjanie we Lwowie w jednym z polskich domów. Potem została przez nich wywieziona daleko na wschód i zalegała w magazynach ukradzionych przez nich zbiorów. Do kraju przywiózł ją Polak, którego aresztowali Sowieci i zlecili mu porządkowanie zrabowanych książek. Chcieli wiedzieć, co mają. Ryzykował życiem.
To jeden z przykładów na niesamowite losy tych zabytków, które oglądamy na wystawie czasowej w świdnickim muzeum – tak znaczących dla naszej literatury.
– Moje przywiązanie do romantyzmu jest bardzo duże – mówił właściciel zbioru na otwarciu wystawy w świdnickim Muzeum Dawnego Kupiectwa. Jako człowieka o konserwatywnych poglądach: historycznych, literackich i obyczajowych bardzo denerwuje mnie to wypłukiwanie ducha romantycznego z umysłów młodzieży, z polskiej kultury, z polskiego życia społecznego i zastępowanie tego współczesnymi miałkimi i pustymi hasłami przez część polskich elit, które się upierają, że ich przyjmowanie świadczy o nowoczesności w kulturze. Nas kiedyś uczono, że to właśnie w oparciu o romantyzm powstała polska tożsamość narodowa, która w pewnym momencie wyparła sarmatyzm. I brak tego romantyzmu w polskiej kulturze odczuwam naprawdę bardzo boleśnie. Chcę ten romantyzm i tego ducha przypominać i uczyć o nim młode pokolenie, taki jest cel też mojej wystawy – podsumował kolekcjoner.