Gdy zbliżały się Światowe Dni Młodzieży, trochę się przestraszyliśmy ich ogromu. Wciąż i wciąż napływały zgłoszenia. Myśleliśmy, żeby spotkanie zorganizować na tyłach sanktuarium, tam, gdzie obecnie mieszczą się parking i Dom Pielgrzyma, ale Ojciec Święty kategorycznie odmówił. Powiedział: „Chcę mieć Matkę Bożą przy sobie, za plecami”. Później, 14 i 15 sierpnia 1991 r., gdy Jan Paweł II spotykał się z ponadmilionową rzeszą młodzieży z 80 krajów świata, my, paulini, musieliśmy zajmować się wszystkim. Jednocześnie kontaktowaliśmy się z Watykanem i karmiliśmy borowców, bo nikt o tak przyziemnej sprawie nie pomyślał. A młodzi zgromadzeni wokół Jasnej Góry nie wiedzieli, że ten, który zwołał ich z całego świata do Matki królującej w Jasnogórskim Sanktuarium Narodu, wcześniej jako pierwszy w Polsce, bez sutanny, na rowerze, przyjeżdżał tu z młodzieżą jako ks. Wojtyła, biskup i kardynał. On tu młodych ludzi wprowadził i dziś to przede wszystkim młodzi idą na Jasną Górę, tańcząc i śpiewając.
Gdy jako pierwsi, w pięć osób, zaczęliśmy w 1953 r. odmawiać Apel Jasnogórski, nie zdawaliśmy sobie sprawy z głębi tych prostych słów: „Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”. Papież wyłuskał z nich to, co jest najistotniejsze dla całej Polski. Jego modlitwa rozeszła się na cały świat. To był najznakomitszy komentarz do Apelu Jasnogórskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu