Na początku Mszy ksiądz dokonuje aspersji, czyli pokropienia święconą wodą wszystkich zebranych. Tuż po znaku krzyża rozpoczynającym liturgię wierni klękają, i w tej pozycji spędzają znaczną część Mszy
św. Następuje Ofertorium - modlitwy wstępne, następnie Kanon, czyli zasadnicza część Mszy, w której dokonuje się Przeistoczenie, i Komunia. Jeszcze po błogosławieństwie kończącym Mszę, kapłan w ciszy
odczytuje fragment Ewangelii według św. Jana.
Gdyby chcieć opisać różnice między rytem trydenckim a współczesnym, należałoby zacząć od języka liturgii. Wbrew powszechnej opinii nie jest to Msza, podczas której można usłyszeć jedynie łacinę. Jest
rzeczą oczywistą, że homilia wygłaszana jest w języku polskim, także czytania i Ewangelia są odczytywane w naszym rodzimym języku. Trudno byłoby np. śpiewać kolędy po łacinie, jednak chorał gregoriański
śpiewany jest już w starożytnym języku Kościoła. Liturgia, mimo że jest odprawiana w obcym języku może być zrozumiała nawet dla kogoś mającego niewielką znajomość łaciny. Wielu uczestników Mszy u św.
Benona korzysta z mszalików, gdzie obok łacińskich tekstów umieszczone jest ich tłumaczenie. Łacina, mimo że nie jest tak popularna jak niegdyś nadal jest językiem Kościoła katolickiego, a Sobór Watykański
II zalecał używanie jej w trakcie obrzędów liturgicznych.
Jednym z podstawowych zarzutów w stosunku do dawnej Mszy było odwrócenie się kapłana plecami do wiernych. I rzeczywiście. Ksiądz przez zdecydowaną większość Mszy trydenckiej nie widzi zgromadzonych
w kościele. Ma przed sobą tabernakulum lub krzyż, zwrócony jest versus Dominum, czyli w stronę Pana, i co ważne, zwrócony jest w tym samym kierunku, co obecni na Mszy św. wierni. Jest to symbol Kościoła,
w którym zarówno świeccy jak i duchowni wyruszają w drogę prowadzącą w tym samym kierunku, na spotkanie z Bogiem.
To, co jednak najbardziej przyciąga do dawnej liturgii to... cisza. Rzeczywiście, Msza trydencka daje możliwość prawdziwego zatopienia się w modlitwie, jest to liturgia prawdziwie kontemplacyjna.
Długie okresy ciszy sprzyjają, pogłębionej modlitwie, kiedy to szukając Boga, odnajduje się Go we własnym wnętrzu. I przyznać trzeba, że jest to Msza dla tych, którzy lubią się modlić, dla tych, którzy
nie żałują czasu, nie spieszą się na niedzielny obiad czy spacer po parku, dla tych, którzy doskonale zdają sobie sprawę, że czas spędzony w kościele, na modlitwie, podczas Mszy, na pewno nie będzie czasem
straconym.
Do niewielkiego kościoła św. Benona, na ulicy Szarej, przyjeżdżają wierni z różnych stron Warszawy, kilkadziesiąt, czasami sto osób. W olbrzymiej mierze są to ludzie na tyle młodzi, że nie mogą kierować
się sentymentalnym wspomnieniem z młodości. W znacznej mierze urodzili się w czasach, gdy obradował Sobór Watykański II lub kilka lat później, gdy w Kościele katolickim przeprowadzono reformę liturgiczną.
Zdecydowana większość nie może pamiętać, że Mszę, w której obecnie uczestniczą, kiedyś odprawiano w każdym polskim kościele.
Na pytanie - kim oni są, czasem pada odpowiedź: To chyba lefebryści. Tak mógłby odpowiedzieć ktoś nie zorientowany. Nic bardziej błędnego, u św. Benona nie spotykają się zwolennicy nie żyjącego już
francuskiego arcybiskupa Marcela Lefebvre´a. Bractwo Św. Piusa X, które założył, określane jest w dokumencie Stolicy Apostolskiej mianem Kościoła schizmatyckiego. W 1988 r. abp Lefebvre wbrew woli papieża
udzielił święceń biskupich, jego zwolennicy odrzucają wiele postanowień Soboru Watykańskiego II, a przede wszystkim reformę liturgiczną, jaka po Soborze miała miejsce w Kościele katolickim. O lefebrystach
bardzo dużo pisano i mówiono w różnych mediach, także tych niechętnych Kościołowi. Często zainteresowanie nimi było nadmiernie rozdmuchiwane.
Do kościoła św. Benona Ojców Redemptorystów przychodzą wierni określani nieraz mianem "tradycjonalistów" lub też "petrystów". Choć te etykietki, jak to zazwyczaj bywa nie do końca są trafne. W oficjalnych
dokumentach używa się sformułowania "katolicy przywiązani do niektórych dawnych form liturgii i dyscypliny tradycji łacińskiej". Sami siebie określają jako Warszawskie Środowisko Wiernych Tradycji Łacińskiej.
To, co przyciąga na Mszę trydencką to przede wszystkim forma obrzędu, bo przecież zgodnie z nauczaniem Kościoła liturgia powinna być "źródłem i szczytem" życia każdego chrześcijanina. W niedzielę o 13.30
z upoważnienia Księdza Prymasa Józefa Glempa, Mszę św. celebruje ks. prał. Jan Szymborski. Co ciekawe ks. Szymborski aktywnie uczestniczył na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w zmianach
liturgicznych w Polsce, które z dużą rozwagą wprowadzał Ksiądz Prymas Stefan Wyszyński. Wówczas ks. Szymborski był jednym z pierwszych kapłanów, którzy zaczęli odprawiać Mszę św. w nowym rycie.
To, że istnieje możliwość uczestniczenia w Kościele katolickim we Mszy św. wedle starego obrządku nie jest oczywiście wyjątkiem dotyczącym jedynie Warszawy czy Kościoła w Polsce. W latach osiemdziesiątych
Ojciec Święty Jan Paweł II ponownie zezwolił na używanie starego rytu Mszy św. W 1988 r. ustanowiono Papieską Komisję "Ecclesia Dei", oznaczało to zgodę na używanie przedsoborowych ksiąg liturgicznych.
A w zarządzeniu Ojca Świętego postanowiono, że: "Wszędzie należy respektować życzenie tych, którzy czują się przywiązani do łacińskiej tradycji liturgicznej, a to przez szerokie i wspaniałomyślne stosowanie
wytycznych przez Stolicę Apostolską odnośnie używania Mszału Rzymskiego według wydania typicznego z roku 1962".
Poza Warszawą w przedsoborowej Mszy uczestniczyć można także w Poznaniu, Krakowie i Wrocławiu. W Poznaniu, gdzie istnieje spore środowisko wiernych tradycji łacińskiej Msza rzymska celebrowana jest
nie tylko w niedziele i święta, ale także w ciągu tygodnia. Jest to możliwe ze względu na pobyt w tym mieście ks. Tomasza Dawidowskiego FSSP, polskiego kapłana wykształconego w bawarskim seminarium w
Wigratzbad, który w Poznaniu kontynuuje studia teologiczne. Ks. Dawidowski jest członkiem Bractwa św. Piotra.
Zadaniem Bractwa św. Piotra w Kościele jest kontynuowanie dawnej liturgii. Do Bractwa należy obecnie ponad stu księży, najwięcej we Francji, Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Jak na kraje Zachodu
seminaria Bractwa przyciągają sporo nowych powołań. W dwóch seminariach duchownych w Niemczech i Stanach Zjednoczonych kształci się około osiemdziesięciu kleryków. Jednak zupełnym ewenementem na mapie
francuskiego kościoła jest trzydniowa piesza pielgrzymka z katedry Notre Dame w Paryżu do katedry w Chartres. Organizowana przez współudziale Bractwa św. Piotra ściąga co roku kilkanaście tysięcy młodych
ludzi. Rokrocznie list do uczestników pielgrzymki kieruje Ojciec Święty Jan Paweł II.
W drugiej połowie zeszłego roku przebywał w Polsce przełożony Bractwa św. Piotra ks. generał Arnaud Devillers. Odwiedził on poza Warszawą - Wrocław, Częstochowę, Zieloną Górę, Toruń, Lublin i Poznań,
gdzie został przyjęty przez miejscowych biskupów. Tematem jego rozmów była między innymi przyszłość Bractwa w Polsce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu