Położna, która mimo obozowych, ciężkich warunków i grożącemu jej niebezpieczeństwu broniła życia nienarodzonych. To szczególny oręż Łodzi w toczącej się walce o ochronę ludzkiego życia. Sługa Boża Stanisława Leszczyńska to kobieta związana z miastem nie tylko poprzez urodzenie, ale też działalność, pracę, głoszone poglądy i życie, pokazujące nam wszystkim, że warto iść pod prąd, wbrew trudnościom i głosom sprzeciwu. Jej postawa zawstydzała i nadal zawstydza wszystkich wątpiących, ale też wzrusza swoją stanowczością, odwagą i zawierzeniem Bogu. 8 maja mija 120. rocznica urodzin bohaterskiej położonej.
Chrześcijańskie bohaterstwo
Sługa Boża Stanisława Leszczyńska – bohaterska położna z Oświęcimia dała świadectwo świętości życia. Każdym gestem, słowem i czynem pokazywała, jakim jest ono cudem i ile znaczy. Mateczka – tak mówiły o niej współwięźniarki. Anioł dobroci – to słowa kobiet, których porody przyjmowała. Piękna, subtelna, delikatna i mądra. O niezwykle silnym charakterze i mocy ducha. I wielkiej wierze. Jej przesłanie, przekonania i niezwykłość są ciągle aktualne, a modlitwy za jej wstawiennictwem nieustannie zanoszone przez matki oczekujące narodzin dzieci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W czerwcu 1987 r. podczas wizyty w Łodzi papież Jan Paweł II wskazał Stanisławę Leszczyńską jako przykład chrześcijańskiego bohaterstwa. A jaka była? Gdy wchodziła do domu rodzącej, kreśliła znak krzyża nad sobą, nad mającą urodzić, a później nad urodzonym dzieckiem. Jej pomoc była bardzo kompetentna, a równocześnie pełna ciepła i życzliwości. Udzielała matkom fachowych rad – jak opiekować się noworodkiem, interesowała się ich sytuacją rodzinną i materialną. Nawet po wielu latach pytała o losy dziecka, przy którego porodzie była obecna, stając się w jakiejś mierze członkiem rodziny. Gdy występowały jakieś komplikacje, z wielką wiarą prosiła: „Matko Boża, przybądź choć w jednym pantofelku”. To wielkie zaufanie, takie wręcz dziecięce zawierzenie i poświęcenie matkom i ich dzieciom sprawiły, że przez 38 lat jej pracy jako położnej nie zmarło ani jedno przyjmowane przez nią na świat dziecko i ani jedna matka, której pomagała urodzić.
Obóz
W lutym 1943 r. wraz z córką i dwoma synami Stanisława Leszczyńska została aresztowana przez gestapo. Synowie, Henryk i Stanisław, zostali osadzeni w obozach, w Gusen i Mauthausen. 17 kwietnia 1943 r. po przesłuchaniach wraz z córką Sylwią została przewieziona do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie otrzymała numer obozowy 41335. W czasie rewizji udało się Stanisławie Leszczyńskiej zachować zaświadczenie uprawniające ją do wykonywania zawodu położnej, dzięki temu została mianowana położną obozową. W tej służbie pomagała jej córka oraz współwięźniarki, m.in. lekarki Janina Węgierska i Irena Konieczna.
To właśnie Stanisława Leszczyńska odpowiedziała obozowemu lekarzowi w esesmańskim mundurze, dr. Mengele, gdy ten kazał jej zabijać nowo narodzone dzieci: „Nie, nigdy. Nie wolno zabijać dzieci!”. Każdego dnia i każdej nocy, gdy przyjmowała na świat dziecko, które starała się ocalić za wszelką cenę, odpowiadała hitlerowskim zbrodniarzom: „Nie, nigdy!”. Całą gehennę obozu opisała po latach w swym wstrząsającym „Raporcie położnej z Oświęcimia”. Swoim postępowaniem tam, w obozie, pokazała, że życie ludzkie jest bezcenne, jest wielkim cudem i żadne warunki nie są w stanie zanegować jego wartości.
Reklama
Wszystkie odebrane przez Stanisławę Leszczyńską porody zakończyły się szczęśliwie, mimo strasznych warunków obozowych nie dochodziło do żadnych zakażeń. Było to niewątpliwym cudem i wywoływało dodatkową nienawiść u hitlerowców, ponieważ nie zdarzało się to nawet w najlepszych, sterylnych klinikach położniczych. Położną obozową pozostała do końca, do 26 stycznia 1945 r., kiedy to obóz został wyzwolony. Teren Auschwitz opuściła wraz z córką 2 lutego 1945 r. Pierwsze swoje kroki skierowała do kościoła w Oświęcimiu, gdzie przyjęła sakramenty święte. Po wojnie służyła matkom i ich dzieciom w Łodzi. Jak wspominali jej synowie, często powtarzała: „Codziennie dziękuję Bogu za to, że mogłam być w Oświęcimiu”. Zmarła 11 lutego 1973 r.
Głos położnych
Na koniec swojego „Raportu...” napisała: „Jeżeli w mej Ojczyźnie – mimo smutnego z czasów wojny doświadczenia – miałyby dojrzewać tendencje skierowane przeciw życiu, to wierzę w głos wszystkich położnych, wszystkich uczciwych matek i ojców, wszystkich uczciwych obywateli, w obronie życia i praw dziecka. W obozie koncentracyjnym wszystkie dzieci – wbrew wszelkim przewidywaniom – rodziły się żywe, śliczne i tłuściutkie. Natura przeciwstawiając się nienawiści, walczyła o swoje prawa uparcie, niezłomnymi rezerwami żywotności. Natura jest nauczycielką położnej. Razem z nią walczy o życie i razem z nią propaguje najpiękniejszą rzecz na świecie – uśmiech dziecka”.
W łódzkim kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny była ochrzczona, tutaj też znajduje się jej grób. Ten kościół, i jej grób tutaj, przyciągają matki oczekujące narodzin dziecka, obrońców życia, kobiety. Najpiękniejsze, ale i najbardziej zawstydzające dla nas, teraz, jest to jej stanowcze „nie”, wbrew wszystkiemu. A przecież są sytuacje, gdy boimy się stanąć w obronie tego, co Boże, co święte. Gdy dezerterujemy. Ona nie uciekła, nie wybrała egoistycznie – siebie. W tym pięknym kościele nie można o niej nie pomyśleć. Nie można nie pozostać obojętnym na Stanisławę Leszczyńską. Nie można nie wyjść stąd onieśmielonym jej świętością.