- Patrz, co pisze ciocia Kasia - mama już od progu wymachuje listem od bliskiej kuzynki ze Śląska. - Ola skończyła studia, ale perspektywy ma straszne. Z powodu braku dzieci za dwa lata zamkną szkołę,
w której pracuje. Oj, co to dalej będzie...
Jesteśmy społeczeństwem coraz starszym. Przyrost naturalny maleje. Polityka prorodzinna państwa to w praktyce fikcja. Codzienne trudności i problemy - brak pracy, brak mieszkań, brak perspektyw na
lepsze jutro! - od lat wpływają na liczbę dzieci w polskich rodzinach. Jedno, najwyżej dwoje... Rodziny wielodzietne uważane są za coś zgoła nienormalnego, rodzice - za ryzykantów, czasem wręcz za osoby
nieodpowiedzialne; wszyscy razem - za wyjątkowe obciążenie materialne dla społeczeństwa.
Taki błędny obraz rysuje się pod wpływem ideologii materialistycznej i praktycznego konsumpcjonizmu, gdzie nie liczy się człowiek, ale ilość posiadanych dóbr materialnych.
Inne są jednak skutki takiej postawy w wymiarze indywidualnym, a inne, gdy taki punkt widzenia przyjmuje państwo, i przekłada to następnie na konkretne decyzje, zwane "polityką rodzinną". Państwo,
należy to przypomnieć i podkreślić, to nie jakaś bezosobowa, determinująca siła, ale też konkretni ludzie, którzy mają sumienie, którzy muszą dokonywać wyborów moralnych, odnoszących się do całości życia
społecznego.
Największym bogactwem państwa są jego obywatele. O sile państwa świadczy liczba mieszkańców, i nie jest to wskaźnik bagatelny.
Społeczeństwa młode są z natury bardziej dynamiczne, kreatywne; starszym bowiem coraz trudniej jest się przystosować do gwałtownych zmian, dokonujących się we współczesnym świecie. Jaka będzie Polska
i Polacy za kilkadziesiąt lat? Krajem wymierających, starych ludzi? Wbrew pozorom nie jest to wizja pozbawiona realnych podstaw... Tylko kto, poza Kościołem, o tym myśli?! A to jest kwestia polskiej racji
stanu!
Ostoją i mocą Polski była i jest polska rodzina. Czy będzie nią w przyszłości?
Pomóż w rozwoju naszego portalu