Przez blisko dwa lata grupa 50 osób z różnych miejscowości naszej diecezji (lecz w większości z Polkowic) skrupulatnie zbierała odpowiednie środki, aby w pewnym sensie spełnić marzenie swojego życia i
wyruszyć na pielgrzymkowy szlak śladami św. Pawła Apostoła. Organizatorem tego wyjazdu była Parafia Matki Bożej Królowej Polski w Pol-kowicach z proboszczem - ks. Marianem Kopko na czele.
I oto nadszedł ten długo oczekiwany dzień, 11 października 2002 r. Punktualnie o godz. 8.00 firma Inter-Trans z Głogowa podstawiła luksusowy autokar Scania, którym podróżowaliśmy przez siedemnaście
dni. Najpierw zaczęło się pakowanie bagaży, po czym każdy z nas otrzymał szczegółowy program pielgrzymki, śpiewnik wydrukowany przez organizatora i swoje miejsce w autokarze.
O godz. 9.00 zgromadziliśmy się na Eucharystii w kościele pw. Matki Bożej Królowej Polski, której przewodniczył ks. Marian Kopko. We Mszy św. uczestniczyli także miejscowi parafianie, aby wraz z pielgrzymami
prosić Dobrego Boga przez wstawiennictwo Matki Najświętszej o szczęśliwą podróż, byśmy w pokoju, w zdrowiu, z radością i wielkimi przeżyciami duchowymi w sercu powrócili do swoich domów. Modliliśmy się
także o to, by był to błogosławiony czas wewnętrznej odnowy, duchowego odrodzenia i umocnienia naszej wiary. Eucharystię zakończyło uroczyste błogosławieństwo: "Pan nasz Jezus Chrystus niech będzie przy
was, aby was bronić, niech będzie przed wami, aby was prowadzić, niech będzie za wami, aby was strzec, niech będzie z wami, aby was błogosławić. Pokój i błogosławieństwo Boga wszechmogącego, Ojca i Syna
i Ducha Świętego, niech zstąpi na was i pozostanie na zawsze. Amen."
Po Mszy św. jeszcze ostatnie pożegnania z odprowadzającymi osobami i wyruszamy z Polkowic na pielgrzymkowy szlak. Przed nami siedemnaście dni wspólnego bycia, dziewięć państw i dziesięć tysięcy kilometrów
po lądzie i morzach. Wyruszyliśmy trasą przez Lubin, Legnicę do Lubawki, gdzie przekroczyliśmy granicę z Czechami. Następnie granica czesko-austriacka i wreszcie wczesnym rankiem następnego dnia tj. 12
października wjechaliśmy na tereny pięknej jak zawsze Italii.
Ok. godz. 10.00 dotarliśmy do Asyżu. Tutaj urodził się św. Franciszek, zakonnik i kaznodzieja, stygmatyk. Stygmatyzacja św. Franciszka należy do najpiękniejszych kart historii ludzi Chrystusa. Św.
Franciszek do końca swego życia, pomimo sławy i czci, jaką go powszechnie otaczano, chciał pozostać małym i nieznanym. Wielu jednak starało się przynajmniej go zobaczyć. Wieść o stygmatach dała okazję
do jeszcze częstszego odwiedzania Świętego. Możność cierpienia z Chrystusem i dla Chrystusa była przez całe życie największym pragnieniem Biedaczyny. Zmarł 3 października 1226 r. Został kanonizowany w
roku 1228. Był założycielem Zakonu Braci Mniejszych (franciszkanie), klarysek (II zakon, z którego wydzieliły się liczne nowe zgromadzenia franciszkanek) oraz trzeciego zakonu dla świeckich (tercjarze).
Św. Franciszek praktykował radykalne ubóstwo oraz godził kontemplację z aktywnością apostolską i nawoływał nieustannie do miłości bliźniego.
Wszystkich nas oczarował Asyż. Jest to 25- tysięczne miasto położone w Apeninach na wschód od miasta Perugia. Miasto licznych kościołów. Jest tu m.in. romańska katedra (XII-XIII w.), gotycka dwupoziomowa
bazylika Ojców Franciszkanów (XIII w.) ze słynnymi freskami między innymi Cimabuego i Giotta di Bendone oraz grobem św. Franciszka; Santa Maria degli Angeli (XVI w.) z kaplicą Porcjunkula (XIII w.), częściowo
zniszczony w 1997 r. w wyniku trzęsienia ziemi. Stary, piękny Asyż, który często sprawia wrażenie jakby tutaj czas zatrzymał się w miejscu.
Po zwiedzaniu udajemy się w dalszą drogę. Kolejny przystanek już w drodze na oczekiwany przez wszystkich nocleg to miejscowość - Lanciano. Starożytne Anxanum ludu frentańskiego przechowuje od przeszło
dwunastu wieków pierwszy i największy cud eucharystyczny Kościoła katolickiego. Cud ten zdarzył się w VIII stuleciu po Chrystusie w małym kościółku pod wezwaniem św. Legoncjana z powodu wątpliwości pewnego
mnicha bazyliańskiego w prawdziwą obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Podczas odprawiania Mszy św. po dokonanej podwójnej konsekracji hostia stała się Ciałem, a wino przemieniło się w żywą Krew, krzepnąc
w pięć nierównych i różnych co do kształtu i wielkości kulek. Ciało od 1713 r. jest przechowywane w artystycznej monstrancji ze srebra wykwintnie cyzelowanej - dzieło szkoły neapolitańskiej. Krew jest
zawarta w cennej i starożytnej ampułce z kwarcu.
Po wielu badaniach kościelnych przeprowadzonych od 1574 r. nastąpiło badanie naukowe dokonane przez sławnego uczonego, prof. Odoardo Linoli, docenta anatomii i histologii patologicznej oraz chemii
i mikroskopii klinicznej, przy współpracy prof. Ruggero Bertelli z Uniwersytetu Sieneńskiego. Analizy, wykonane z bezwzględną i sprawdzoną ścisłością naukową i potwierdzone szeregiem fotografii zrobionych
przy pomocy mikroskopu, zostały podane do wiadomości publicznej przez tegoż znakomitego profesora Linoli w sprawozdaniu, które dnia 4 marca 1971 r. ogłosił w kościele Cudu.
Badania te wykazały, że Ciało jest prawdziwym ciałem. Krew jest prawdziwą krwią.
Po tak wielkich duchowych przeżyciach w Lanciano pokonujemy ostatni już odcinek drogi do miejscowości Carpino, gdzie w hotelu "Bellavista" czeka nas pyszna kolacja i prawdziwie zasłużony odpoczynek.
(cdn.)
Pomóż w rozwoju naszego portalu