Reklama

Zapiski z życia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Napisała do mnie Marianna. Przyszedł list wraz z życzeniami na Boże Narodzenie. List wstrząsający, bolesny. Przeniknięty trudem własnej egzystencji. Jakże nie poczuć się poruszonym, kiedy prawie każde zdanie brzmi wręcz ostatecznie. Kiedy wiadomo, że pisze je człowiek, który nie ma już najmniejszych złudzeń odnośnie do tego, co w sposób aż nadto ostentacyjny w nim zaczyna się dziać. Taką wiedzę niekiedy się posiada. I czas pozostający do przebycia widać bardzo konkretnie. I choćbyś chciał od stóp po czubek swych włosów - nie możesz już pomóc. Sens takiego zdania musi przejść po ciele jak prąd. Gdyż tak mocno, beznadziejnie, czyjaś osobista sytuacja staje się udziałem doświadczenia i przeżycia. To wszystko przyszło w liście od Marianny. Na chwile rzeczywistość jakby zamarła. Nie wiedziałem przez moment, co zrobić, co pomyśleć. W sekundzie, w błysku myśli, zwróciłem się do Boga. Ale czy moje pragnienie mogło tak daleko sięgać? Czułem, że Marianna w pełnej ufności powierzyła mi niezwykle rozpaczliwą tajemnicę swego życia. Takim sekretem przecież nie szafuje się na różne strony. O tym się nie powiadamia wielu, jakby się przekazywało plotkę, anegdotę czy coś w tym rodzaju. Coś ważnego, rozmienionego na drobne. Czytałem list od Marianny i milczałem. Wiedziałem, że muszę znaleźć odpowiedź. Ale jak znaleźć odpowiednie słowa. Zresztą, jakiekolwiek by nie były, czy nie zabrzmią sztucznie, łatwo, pusto, z przymrużeniem oka. Jakie to trudne zbudować jedno, dwa zdania. Dobre i mocne. Które nie chcą być tylko poezją, ale wyłącznie człowiekiem. Poczułem się taki bezradny. A jednak przecież muszą być zwykłe, uczciwe, proste słowa, które w granicznej sytuacji można spokojnie wypowiedzieć. Dać je w ofierze potrzebującemu pomocy, jak znak swojej bliskości i obecności.
Mariannę poznałem wystarczająco dawno, więc mogę powiedzieć, że znamy się od zawsze. Było to owego roku, na początku lipca, kiedy w umówionym miejscu, przy ulicy Oławskiej (w mieście W.), czekała na mojego poetyckiego Mistrza. I od razu swoją indywidualnością zrobiła na mnie duże wrażenie. Tak duże, jak wielkość miasta, które pierwszy raz ujrzałem. Intelektualistka. To było widać w słowach, gestach, w jej ubiorze. I w bezpretensjonalnej dobrej woli potraktowania mojego jakiegoś drobnego problemu jako ważny. Byłem zupełnie zielony, nieobeznany w sprawach wielkiego, skomplikowanego świata, ale nie zostałem zignorowany. Kilka jej słów na początek oswajało jego obcość. Teraz, kilkadziesiąt lat później, jej list przepełnia słabość trwania. I nic innego nie jest ważne. Ani napisane wiersze, ani książki, ani bezlik niepowodzeń życiowych, różnych, które miały czelność wciskać się oknami i drzwiami i zbierać żarłocznie najcenniejsze godziny. Ale co teraz można zrobić? Tylko w myślach nie zlekceważyć tej sytuacji. Najtrudniejszej z trudnych, która i do mnie, do każdego, lada moment, może przyjść. Jak gość, który swej wizyty nie uprzedza. Modlić się, idąc ulicą, o życie dla kogoś i życie dla siebie. Może nawet wyłącznie o życie dla kogoś. Bezinteresownie. Czy to możliwe? To przecież nie jest ponad miarę. Więc jest potrzebne i możliwe tylko wtedy, kiedy odezwie się serce. Gdyby moja myśl, moje słowo mogły komuś dać życie, gdyby... Odjąć komuś cierpienie, przez które przechodzi.

Reklama

Będziemy przywaleni tym kamieniem. Może głazem. Może gromem z jasnego nieba. To wpisane jest w figurę ludzkiego losu. Tak jakby było do czegoś potrzebne. Jako szansa zobaczenia tylko w tej sytuacji, po ludzku beznadziejnej, gdy nawet małe światełka bledną, jeszcze czegoś innego. Niektórzy mają tę mądrość i w tej pamięci przyjmują wszelkie przejścia przez ciemną dolinę. Korzystają z tej furtki, by dotrzeć do Jezusa. I czerpią otuchę z Jego bliskości. Upokorzenie, ból, diabelskie kuszenie, poczucie zawodu było Jego udziałem. Pokazał światu, że nie postawił siebie niedotykalnie poza człowiekiem, który niesie ciężar.

Po kilku miesiącach niespodziewanie potwierdziło się moje doświadczenie. I rzecz się wyświetliła jakby na ekranie komputera. Otóż pewnego razu, w gronie kilku osób, dostało mi się co niemiara, dlatego że wystąpiłem w obronie człowieka, który mimo cierpienia i wszystkich słabości nie boi się publicznie być, mówić o sprawach ważnych, wskazywać na bezgraniczność człowieczeństwa. Dowodziłem, że to jest dopiero wiarygodne. Nikt nie stanął za mną. Bo światu potrzeba jest jakoby sprawność, prezencja, ładny obrazek. Sprzeciwiłem się, bo świat w ten sposób błądzi. Tylko cierpienie jeszcze może przydać opamiętania. Najadłem się krytyki. Poznałem na własnej skórze, na co można liczyć, jak w bajce Krasickiego. Ale co tam. Jedno doświadczenie więcej. Cóż, że mnie bolało. Zupełnie niedawno ktoś z tego grona, komu obojętne było, co mnie spotkało, został dotknięty zlekceważeniem swojej osoby. Mocno to poczuł. Potwierdziło się, że naruszenie godności to jest jednak naruszenie godności i podlega ocenie, wymaga oceny, obrony, jeśli mamy nie zatracić jakiegoś smaku i miary. Zagadnienie wyświetliło się jakby na ekranie komputera.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ruszył sezon pielgrzymkowy, w drodze są ułani, a w sobotę wyjadą rolkarze

2024-07-04 07:38

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Karol Porwich/Niedziela

Ruszył w kraju ruch pielgrzymkowy. W drodze na Jasną Górę są ułani Pielgrzymki Kawalerii Konnej, a 6 lipca wyjadą z Wrocławia rolkarze. Szczyt pątniczy przypadnie w sierpniu. Z początkiem lipca na pielgrzymki można zapisywać się online.

Wraz z wakacjami ruszył w Polsce ruch pielgrzymkowy. Jego szczyt co roku przypada w sierpniu, kiedy przypadają dwie duże uroczystości maryjne – 15 sierpnia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i 26 sierpnia – Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Większość pątników uda się na Jasną Górę, która od XVII w. pozostaje centrum duchowym Kościoła katolickiego w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Co bł. Frassati mówi dziś młodym?

[ TEMATY ]

bł. Pier Giorgio Frassati

Luciana Frassati/Wikipedia

Bł. Pier Giorgio Frassati

Bł. Pier Giorgio Frassati

O. Dariusz Kantypowicz OP podkreślił w rozmowie z KAI, że Pier Giorgio był człowiekiem odważnym i bardzo szczerym. Tego, zdaniem dominikanina, młodzi mogą się od niego uczyć. "My często zastanawiamy się, co inni powiedzą, jak coś zostanie odebrane, a w Pier Giorgiu nie było zupełnie takiego podejścia. On robił rzeczywiście to, co uważał, że jest wolą Bożą i co, według niego, powinien był robić. Nie patrzył na to, że ktoś to może wyśmiać, że ktoś jest temu przeciwny – po prostu to robił" - wskazuje o. Kantypowicz.

Frassati był człowiekiem bardzo aktywnym - działał nie tylko w Kościele, ale także w różnych studenckich organizacjach. "Wszystko, co robił, robił z Chrystusem" - mówi tercjarka dominikańska, Marta Bizacka, której przygoda z Frassatim trwa już od 20 lat.

CZYTAJ DALEJ

Z wakacyjnego kajaka do łodzi Piotrowej - jak ks. Wojtyła został biskupem

2024-07-04 16:55

[ TEMATY ]

biskup

kajaki

Karol Wojtyła

wikipedia

4 lipca 1958 r. ks. Karol Wojtyła został mianowany biskupem pomocniczym Krakowa. Decyzję papieża Piusa XII przekazał 38-letniemu wówczas kapłanowi Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, który ściągnął go do Warszawy ze spływu kajakowego po Mazurach.

Latem 1958 r. ks. Karol Wojtyła, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przebywał z grupą studentów na letnim wypoczynku w okolicach Olsztyna. Atrakcją wyjazdu były spływy kajakowe. Uczestnicy wyprawy nie spodziewali się, że choć pojechali ze „zwykłym" księdzem, wrócą z niej z „Wujkiem" biskupem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję