Reklama

Świat

In vitro – drogie nieporozumienie

Z dr. Jackiem Szulcem – ginekologiem pracującym w Poradni Zdrowego Rodzicielstwa im. św. Jana Pawła II na Nowolipiu w Warszawie i w Fundacji S.O.S. Obrony Poczętego Życia – rozmawia ks. Ryszard Halwa SAC

Niedziela Ogólnopolska 43/2015, str. 28-29

[ TEMATY ]

wywiad

in vitro

fotoblin/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. RYSZARD HALWA SAC: – Panie Doktorze, proszę wyjaśnić, na czym polega in vitro, powszechna wiedza na ten temat jest wbrew pozorom szczątkowa.

DR JACEK SZULC: – Całą procedurę można podzielić na trzy etapy. Pierwszym jest stymulacja, w trakcie której pacjentka otrzymuje niefizjologiczne dawki leku, które mają na celu wywołanie produkcji dużej liczby komórek jajowych w jajnikach. Jest to celowe działanie, zmierzające do zwiększenia skuteczności samej procedury, aby można było szczycić się „osiągnięciami”; procentami czy liczbami wyprodukowanych komórek jajowych. Celowo używam słowa wyprodukowanych”, ponieważ w trakcie całej procedury oraz stosowania metody in vitro nie używa się ludzkich określeń, tylko spotykamy się z „hodowlą zarodków”, „hodowlą ludzi”, „produkcją komórek jajowych”.

– Czy można powiedzieć, że to jest nawiązanie do inseminacji zwierząt?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– W pewnym stopniu tak. Tę metodę zaczęto stosować w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Pierwsze dokonania w zakresie zapłodnienia pozaustrojowego miały miejsce we Włoszech. Po raz pierwszy wzrost ludzkiego zarodka uzyskał prof. Daniel Petrucci, jednak na skutek wyraźnego sprzeciwu Watykanu, argumentującego, że jest to metoda niehumanitarna, niemoralna, zarzucił swoje badania. W latach 70. ubiegłego wieku kolejnym badaczem ludzkiego rozrodu był dr Robert Edwards z Londynu, przy czym nie był on lekarzem, tylko biologiem pracującym na Uniwersytecie w Edynburgu. Dr Edwards zajmował się genetyką zwierząt i generalnie jego jedynym celem było udowodnienie, że życie nie pochodzi od Pana Boga – że życie może stworzyć człowiek.

– Czyli miał podejście obrazoburcze.

Reklama

– Myślę, że tak. W końcu poczęcie jest aktem stwórczym Boga. Co więcej, pierwsze badania i próby, które przeprowadzał Edwards, polegały na tym, że łączył on np. komórki zwierzęce z ludzkimi, tworzył hybrydy. Później w trakcie swoich badań domówił się z lekarzami, którzy podczas rutynowych operacji pobierali komórki jajowe od często nieświadomych pacjentek i zapładniał je własnym nasieniem. Zważywszy na to, że metoda ta nie należała do doskonałych, tworzył setki zarodków, które były jego dziećmi, a które były uśmiercane z racji tego, że dopiero opracowywano całość metodyki. Rozwój dochodził tylko do pewnego momentu, a następnie one ginęły. Już na przykładzie tego można zobaczyć i powiedzieć, jak niemoralne było to wszystko od samego początku. Lekarze, koledzy, towarzystwa naukowe, a nawet rząd głośno wypowiadali się na temat badań Roberta Edwardsa. Rząd na 2,5 roku zabronił mu prowadzenia badań i jakiejkolwiek pracy, jednak on nadal przeprowadzał swoje eksperymenty, często łamał prawo. Co więcej, pierwszym tzw. dzieckiem z probówki nie jest urodzona w 1978 r. Louise Brown – pierwsze dziecko urodziło się z licznymi wadami i zmarło. Edwards liczył się z tym, że w przypadku Louise Brown może być podobnie. Wtedy nie było diagnostyki ultrasonograficznej. On sam później twierdził, iż był gotowy na to, że jeżeli urodzi się dziecko z wadami, to on je zabije.

– Nie chciał pokazać światu, że to jest zła metoda...

– Tak. Miał świadomość tego, że w trakcie całej procedury powstaje bardzo dużo nieprawidłowych zarodków. Powstaje mnóstwo ludzi, którzy mogą być obciążeni wadami genetycznymi. Co więcej, twórca i odkrywca łańcucha DNA – James Watson wręcz wzywał Edwardsa do tego, żeby zaprzestał badań, gdyż ich rezultaty odbiją się niekorzystnie na populacji ludzkiej. Obecnie, wracając do samej metody, stymulacja kończy się pobraniem komórek jajowych. Od pacjentki są pobierane komórki jajowe pod kontrolą USG, które następnie przekazuje się do laboratorium. Możemy mówić, że tu zaczyna się część, której ludzkość nie powinna być w stanie zaakceptować. Powiem więcej – w dyskusji, która toczy się w mediach, w przestrzeni publicznej, jeśli chodzi o metodę in vitro, akcenty kładzie się nie tam, gdzie one rzeczywiście powinny być dostrzegane.

– No właśnie, proszę powiedzieć o tych negatywach...

– Sama metoda, jako akt powołania człowieka do życia, jest oderwana od kontaktu dwojga ludzi, od tego, czego naucza Kościół. Papież Franciszek powiedział, że jakakolwiek forma prowadząca do aborcji, in vitro jest zła i niedopuszczalna. Metoda ta sama w sobie nie jest sposobem na leczenie niepłodności.

– To znaczy?

Reklama

– To wielkie nieporozumienie, jeżeli ktokolwiek mówi, że in vitro jest sposobem leczenia niepłodności. Metoda ta niczego nie leczy. Gdybyśmy przeprowadzili dokładną diagnostykę, spojrzeli na pacjentów, na parę, na małżeństwo jako całość, bardzo często uzyskalibyśmy informację, która nas najbardziej interesuje i która powinna interesować lekarza, a mianowicie – co dolega tym ludziom, dlaczego dysfunkcja jednego czy dwojga organizmów doprowadza do tego, że dziecko nie może się począć. Bardzo często odkrycie przyczyny, powodującej, że małżeństwo ma problem niepłodności, jest niwelowane.

– Nie prowadzi się zatem diagnostyki i nie dokonuje analizy, dlaczego dana para jest niepłodna?

– Myślę, że dotykamy dosyć delikatnego tematu, o którym nikt nie mówi, bo nie jest to w interesie tych, którzy popierają in vitro. Często ludzie nieświadomi są tego, że z in vitro wiążą się duże pieniądze. Po pierwsze – diagnostyka odkładałaby w czasie możliwość uzyskania ciąży, co w pewien sposób mogłoby się wizerunkowo odbijać również na miejscach, w których wykonywane są procedury in vitro. Po drugie – wszystkim zależy na tym, żeby na tym zarabiać.

– Wnioskuję z tego, że więcej pieniędzy wydaje się na procedurę in vitro niż na naprotechnologię.

– W ogólnym rozrachunku – owszem, tak. Ja mogę się posługiwać liczbami, które znam, czyli sprzed 2-3 lat. Średnio na procedurę in vitro, z lekami, kosztami dotyczącymi całej technologii i diagnostyką, ludzie wydają 12-13 tys. zł. Znam małżeństwa, które wydawały nawet po 21 tys. zł i więcej. Naprotechnologia natomiast w swojej diagnostyce, którą moglibyśmy zaproponować małżeństwom, mieści się w granicach 2 tys. zł. To jest różnica. Poza tym mówimy tutaj o dwóch różnych pod względem jakościowym i humanitarnym metodach.

– Proszę powiedzieć, czy są jakieś analizy dotyczące skutków in vitro dla tych dzieci, które poczęły się w wyniku tej metody?

– To jest bardzo dobre pytanie, ponieważ to, o czym się mówi, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, który widzimy, a całości problemu nie jest nam dane poznać. To, że w trakcie całej procedury powstają nadliczbowe zarodki, jest z natury wpisane w tę metodę. Gdybyśmy rozpatrzyli skuteczność metody in vitro, opierając się na jednej komórce jajowej, na jednym zarodku, tak jak dzieje się to w naturze, okazałoby się, że ta skuteczność jest bardzo niska. Anglicy, którzy prowadzą szczegółowe rejestry liczby powstałych zarodków praktycznie od 1990 r., skuteczność metody in vitro szacują na 3,2 proc. Aspektem, o którym nikt nie mówi, jest możliwość łamania piątego przykazania.

* * *

Leczenie niepłodności naprotechnologia

Fundacja S.O.S. Obrony Poczętego Życia otworzyła w Warszawie przy ul. Nowolipie 9/11 Poradnię Zdrowego Rodzicielstwa im. św. Jana Pawła II, która zajmuje się najtrudniejszymi przypadkami. Zgłaszają się do nas pary małżeńskie, którym lekarze nie dawali szans na posiadanie dzieci. Są one pod opieką zespołu najznakomitszych lekarzy pod kierownictwem prof. Bogdana Chazana. Leczenie niepłodności opiera się na nowoczesnej metodzie, jaką jest naprotechnologia. W przyszłości planujemy otworzyć klinikę, w której będą odbywać się porody oraz zabiegi operacyjne. Pomagamy w przypadkach, gdy inni rozkładają ręce.

Ks. Ryszard Halwa SAC



Więcej informacji na stronie: www.zdrowerodzicielstwo.pl

2015-10-21 08:50

Oceń: 0 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Piękno świata mówi o Stwórcy

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 52/2023, str. IV-V

[ TEMATY ]

wywiad

Boże Narodzenie

Angelika Zamrzycka

Dr hab. Piotr Bylica

Dr hab. Piotr Bylica

Święta Bożego Narodzenia skłaniają niektórych do postawienia sobie pytania o to, czy wiara we Wcielenie Chrystusa nie stoi w opozycji z argumentami rozumowymi.

Ks. Rafał Witkowski: Jak mamy pojmować relację między nauką a wiarą? Prof. Piotr Bylica: Należy odróżnić relację między rozumem a wiarą od relacji między nauką a wiarą. Nauka uchodzi dzisiaj za wzorzec racjonalności, czyli posługiwania się rozumem. Istnieją też nurty, w których przeciwstawia się rozum i wiarę. Możemy przytoczyć takie stanowisko teizmu, zgodnie z którym uznaje się, że wiara jest wiarą dlatego, że nie posiłkuje się racjonalnym rozumowaniem ani argumentami naukowymi, lecz jest niezależna od faktów. Filozof David Hume – abstrahując od tego, czy był agnostykiem, ateistą, czy może nawet fideistą – napisał słynny tekst, w którym stwierdził, że cudów nie ma albo nie przedstawiono dotąd przekonujących świadectw na ich rzecz. Hume nie wykluczał wiary w Chrystusa, ale wskazywał, że wiara ma być wiarą, a nie dowodem opartym na argumentach.
CZYTAJ DALEJ

4-10 maja: XVII Ogólnopolski Tydzień Biblijny

2025-05-04 08:56

[ TEMATY ]

tydzień biblijny

Karol Porwich/Niedziela

Pod hasłem „Zmartwychwstały Chrystus - nasza Nadzieja chwały”, od 4 do 10 maja, w Kościele katolickim w Polsce już po raz 17. będzie obchodzony Ogólnopolski Tydzień Biblijny. Rozpoczyna go Narodowe Czytanie Pisma Świętego. Przedmiotem wspólnotowej lektury będą tym razem Pierwszy i Drugi List do Koryntian oraz Pierwszy List św. Piotra.

„Chrystus zmartwychwstały przychodzi do Kościoła tak pod postacią Ewangelii jak i Eucharystii” - podkreśla ks. prof. Henryk Witczyk, przewodniczący Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II i inicjator Tygodnia Biblijnego, zachęcając do czytania Pisma Świętego i refleksji nad Biblią. Początek Tygodnia Biblijnego przypada dwa tygodnie po Wielkanocy, w Niedzielę Biblijną, podczas której odbywa się Narodowe Czytanie Pisma Świętego. Hasło tegorocznego Tygodnia Biblijnego „Zmartwychwstały Chrystus - nasza Nadzieja chwały”, nawiązuje do Roku Jubileuszowego 2025 przeżywanego w Kościele powszechnym pod znakiem nadziei. Celem inicjatywy, jak wyjaśnia ks. prof. Witczyk, jest „wspólne, ale i osobiste szukanie Słowa, które Bóg Ojciec kieruje dziś do człowieka, do ochrzczonego 1059 lat temu Narodu i do Kościoła w Polsce”.
CZYTAJ DALEJ

Żyjmy w duchu Świętej Rodziny

2025-05-04 19:04

Marzena Cyfert

Eucharystii przewodniczył ks. prof. Józef Krzywda, misjonarz

Eucharystii przewodniczył ks. prof. Józef Krzywda, misjonarz

W parafii św. Józefa Rzemieślnika we Wrocławiu uroczystej Sumie odpustowej przewodniczył i homilię wygłosił ks. prof. Józef Krzywda, misjonarz św. Wincentego a Paulo z Krakowa.

W czasie wspólnej modlitwy wspominano także 400-lecie posługi księży misjonarzy i obchodzono Niedzielę Biblijną.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję