Boża radość mnie rozpiera
Droga Redakcjo!
W wielu listach do Redakcji dominowały żale i smutki wynikające z samotności ludzi starszych. Wiedzą Państwo i pamiętają, że życie mnie nie oszczędzało i nieraz dokuczyło wielce, ale nie pozwoliłem sobie zabrać z niego radości. Moim zawołaniem jest: „Boża radość mnie rozpiera”. Dlatego jako św. Mikołaj rozdaję dzieciom prezenty, co sprawia im wielką radość. Radością trzeba się dzielić. Jako kolędnik chętnie rozmawiam z ludźmi, którzy po prostu chcą porozmawiać, wyżalić się, szukają rady na swoje codzienne smuteczki. Zapraszają nas do stołu na poczęstunek. Kocham tych ludzi i okazuję im z całego serca szacunek, a oni czekają na nasze spotkanie za rok (takie jest nasze pożegnanie: „Wszystkiego najlepszego w nowym roku i do zobaczenia za rok!”).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jako autostopowicz jestem bardzo często pytany o problemy z wiarą: „Jak wierzyć w dzisiejszym świecie?”.
Niektórzy biorą mnie za osobę duchowną, bo gdy już ruszamy, robię znak krzyża. Tak zostałem nauczony przez ojca.
Niektórzy podczas rozmów pytają: „Skąd się bierze w Panu tyle radości i energii?”. A ja na to: „Boża radość mnie rozpiera!”.
A św. Mikołajem jestem już cały rok w myśl zawołania: „Mikołaj wiecznie żywy!”. Dzieci, które mnie poznają i pozdrawiają, zawsze dostaną jakiś drobiazg w prezencie.
Pozdrawiam serdecznie. Zawsze chętnie czytam rubrykę korespondencyjną w „Niedzieli”. I tylko tak mało czasu mam, żeby zabrać się do pisania...
Andrzej „św. Mikołaj”