Reklama

Papież, który zmienił świat

O pierwszym spotkaniu papieskiego fotografa z Janem Pawłem II, o Polsce widzianej z okien poloneza i o tym, dlaczego miliony wpatrywały się w „biały punkcik” – z Arturo Marim rozmawia Lidia Dudkiewicz

Niedziela Ogólnopolska 13/2015, str. 16-17

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

LIDIA DUDKIEWICZ: – Przez 27 lat był Pan blisko Jana Pawła II. Na pewnym etapie odłożył Pan aparat fotograficzny, aby świadczyć o Papieżu Polaku. Jakie są tradycje fotografowania w rodzinie Arturo Mariego? Kiedy zaczął się Pan uczyć zawodu?

ARTURO MARI: – W mojej rodzinie najpierw fotografował ojciec, który nie był profesjonalistą, tylko amatorem. Kiedy tata zaczął wywoływać filmy, miałem ok. 6 lat i pomagałem mu w ciemni. Wtedy nastąpił początek tego wszystkiego. Pewnego dnia gdy mój ojciec, wychodząc ze swojego biura, spotkał dyrektora „L’Osservatore Romano”, ten zaczął wypytywać o mnie. „Przyprowadź mi Arturo” – powiedział. Dwa dni później o godz. 11 tata mnie tam zaprowadził – było to 9 marca 1956 r. Zostałem w serwisie „L’Osservatore Romano” na wiele lat. Tydzień po rozpoczęciu pracy znalazłem się blisko Piusa XII. Potem byłem przy Janie XXIII, Pawle VI, następnie przy Janie Pawle I, Janie Pawle II i Benedykcie XVI. Mogę powiedzieć, że miałem honor i radość być blisko dwóch świętych i jednego błogosławionego...

– Proszę opowiedzieć o swoim pierwszym spotkaniu z Janem Pawłem II.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Było to w Bazylice św. Piotra w czasie Soboru Watykańskiego II. Ale najpierw miałem przyjemność spotkać się z kard. Stefanem Wyszyńskim, prymasem Polski. To on przedstawił mnie młodemu biskupowi Krakowa Karolowi Wojtyle. Zawsze byłem ciekawy Kościoła w Polsce. Żyłem w innej części świata i zastanawiałem się, co to jest „Kościół milczenia”, jak w Polsce żyją ludzie, jak pracują, co jedzą. W czasie Soboru Watykańskiego II zacząłem rozmawiać z Karolem Wojtyłą na temat tego „Kościoła milczenia”. Pytałem o to, co mnie interesowało. Kiedy odpowiadał na moje pytania, widać było, że ten biskup, ze swoimi bardzo jasnymi i klarownymi ideami, wyróżnia się spośród innych. Kiedy ma się doświadczenie życia wśród ludzi, to czuje się wszystko. On tym wszystkim żył. Spotkania i rozmowy z nim w czasie soboru pomogły mi zrozumieć polską rzeczywistość. Potem spotykałem Karola Wojtyłę jako kardynała i papieża. Kiedy towarzyszyłem Ojcu Świętemu w Polsce w 1979 r., zobaczyłem, co znaczy „żelazna kurtyna”: cierpienie, głód, brak wolności słowa, dyktatura. Wtedy podróżowałem po Polsce polonezem. Teraz, kiedy jestem w Częstochowie, widzę bmw, ferrari, maserati, volkswageny, mercedesy...

– Ale wtedy zrozumiał Pan z pewnością, dlaczego Jan Paweł II po wyborze powiedział, że przybył z dalekiego kraju...

– Być może jestem jedyną osobą, która podskoczyła z radości na wieść o wyborze Jana Pawła II. Kiedy kard. Felici powiedział: „Mamy papieża – kard. Wojtyłę”, wszyscy pytali, kto to jest, skąd przybywa, a ja wiedziałem.

– Co, Pana zdaniem, Jan Paweł II zrobił dla Polski?

– Mimo wszystko macie wolność i pokój. Papież zawsze podkreślał: „Nie zdradzajcie waszych korzeni, nie zdradzajcie własnej kultury”. Podczas każdej pielgrzymki zagranicznej spotykał się ze swoimi dziećmi – Polakami. Ale też bardzo cierpiał z powodu Polski. Byłem świadkiem jego bardzo ważnych spotkań, m.in. z Michaiłem Gorbaczowem – obaj bardzo pragnęli pokoju.
Widziałem też Papieża płaczącego. Pamiętam, że po przylocie do Ojczyzny w 1979 r. natychmiast przybył do Grobu Nieznanego Żołnierza. Uklęknął, modlił się, w pewnym momencie dotknął grobu i powiedział: „Dlaczego moja ziemia wylała tyle krwi...”. Nie rozumiałem wtedy języka polskiego, ale wiedziałem, o czym mówi. Zakrył twarz rękami i powtarzał: „Dlaczego tyle krwi w tej świętej ziemi...”.

Reklama

– Rok 2015 został przez polski parlament ogłoszony Rokiem św. Jana Pawła II. Chcielibyśmy jak najlepiej wykorzystać czas, który jest w jakimś sensie szansą na promocję w Polsce osoby Jana Pawła II i drogi przez niego nakreślonej.

– Droga, którą on wytyczał, jest drogą nie tylko dla Polski. Jeśli mówił o prawie do życia, o potencjale młodzieży, o wartości ludzi chorych, cierpiących, osób starszych wiekiem, o rządzeniu, które ma być służbą – wyznaczał w ten sposób program dla wszystkich. Świętość nie rodzi się ot, tak sobie. W ciągu całego pontyfikatu Jan Paweł II przyjął setki wielkich tego świata. Iluż z nich naśladowało jego idee i wskazania, ilu poczuło się ludźmi, odkryło godność osoby – mężczyzny i kobiety! Proszę sobie wyobrazić 5 mln młodych ludzi na Filipinach, którzy wpatrywali się w mały „biały punkcik” i słuchali. A te spotkania z dziećmi – bawił się, grał z nimi. Dawał umocnienie ludziom chorym, cierpiącym. Nie można też pominąć spotkań na szczycie, m.in. w ONZ – później komentowano, że polski papież zmienił świat.

– Co możemy powiedzieć o relacjach Jana Pawła II z mediami?

– Jan Paweł II miał ogromny szacunek dla mediów. Wiedział, że środki społecznego przekazu są głosem rzeczywistości. Łączyła go z nimi jakaś szczególna więź – nigdy nie odrzucał mediów, miał bezpośrednie relacje z dziennikarzami i zawsze głosił prawdę.

– Kolejny temat to Jan Paweł II i młodzież. Temat rzeka...

Reklama

– W okresie letnich wakacji najwięcej czasu Ojciec Święty spędzał z młodymi ludźmi, szczególnie wieczorem spotykał się z nimi w ogrodzie rezydencji papieskiej. O godz. 20.30 schodził w czarnym płaszczu, młodzi rozpalali ognisko i modlitwą dziękczynną rozpoczynało się spotkanie. Potem zaczynała się rozmowa na temat bolączek młodych ludzi – także problemu narkotyków i przestępstw. Pytali o ich jutro, zastanawiali się, jakie ma być ich życie. To nie były małe dzieci, to była młodzież żyjąca w konkretnej kulturze. Zaczynaliśmy od 30-40 osób, a skończyliśmy na 3 tys. osób każdego dnia. Co takiego ci młodzi ludzie znaleźli w Ojcu Świętym, w oczach, które na nich patrzyły? Na pewno odnaleźli wielką miłość do nich i dlatego tak licznie przybywali do Jana Pawła II.

– A potem to pamiętne: „Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie...”. 27 lat pracy z młodzieżą wydało swoje owoce. W 2016 r. będziemy się cieszyć w Polsce, bo Światowe Dni Młodzieży odbędą się w Krakowie, i to pod patronatem św. Jana Pawła II – czyli Papież Polak będzie z nami.

– Potwierdzam pamiętne słowa umierającego Jana Pawła II skierowane do młodych, słyszałem je... Mam nadzieję, że będę mógł pomóc w przygotowaniach do ŚDM 2016, że będę mógł dać coś od siebie.

– I kolejny temat: Jan Paweł II jako skała modlitwy. Jak to wyglądało z bliska?

– Wszystko rodziło się na modlitwie. Widzę Jana Pawła II wciąż klęczącego na klęczniku, patrzącego na Boga i rozmawiającego z Nim. Nie rozumiałem języka polskiego, ale czułem, że prosił: Boże, pomóż mi, daj mi siłę, nie zostawiaj mnie. Jak się modlił? Był człowiekiem w stałej jedności z Bogiem.

– Które spośród swoich zdjęć zrobionych Janowi Pawłowi II uważa Pan za najważniejsze?

Reklama

– Moim celem było dokumentować pontyfikat, pokazać światu człowieka, jego wielką modlitwę, jego pracę. Ale spośród zdjęć, które zrobiłem, z mojego punktu widzenia najważniejsze jest chyba to wykonane w Wielki Piątek 2005 r. w kaplicy. Ma ono wielkie znaczenie dla tego pontyfikatu. Pamiętamy wszyscy obraz, kiedy kard. Dziwisz podał krzyż Janowi Pawłowi II i z tyłu, zza pleców Papieża, widać było, jak Ojciec Święty trzyma ten krzyż. W pewnym momencie przytulił krzyż do czoła, mocno się na nim oparł, ucałował go i trzymał jak pastorał – niczym pasterz. To była symboliczna chwila przylgnięcia Jana Pawła II do krzyża, najważniejszy moment: pokazuje to całe jego życie, które oddał także dla Kościoła. Na zdjęciu widać, że papież trzyma krzyż mocno, tak, że nawet palce są zaczerwienione od silnego uścisku. Proszę pamiętać, że tymi rękami Jan Paweł II błogosławił, dotykał tysięcy, milionów ludzi, głaskał dzieci, przytulał młodzież; tymi rękami napisał 14 encyklik, wiele dokumentów. Ale dla mnie napisał 15 encyklik. Ostatnią była encyklika cierpienia.

– Proszę opowiedzieć o swojej osobistej relacji z Janem Pawłem II – wiemy skądinąd, że Arturo Mari był traktowany jak syn, a do Ojca Świętego odnosił się jak do swojego ojca...

– Odpowiedź zawarta jest już w pytaniu. To prawda, że Jan Paweł II zawsze traktował mnie jak syna, a ja jego jak ojca. 27 lat byłem przy Papieżu – 27 lat poza domem. Mam szczęśliwie żonę, która nie tylko jakoś to wszystko zniosła, ale zawsze mnie wspierała. Mam syna kapłana – czegóż można chcieć więcej od życia? Toteż jestem bardzo szczęśliwy.

– Jak wyglądało ostatnie spotkanie syna z odchodzącym ojcem?

– To był dla mnie niełatwy, choć najpiękniejszy moment w życiu. Kiedy zadzwonił do mnie ks. Stanisław Dziwisz, poszedłem do apartamentu papieskiego. Ks. Stanisław wziął mnie za rękę i weszliśmy razem do pokoju, gdzie papież leżał na łóżku. Kiedy ks. Stanisław powiedział: „Ojcze Święty...”, Papież odwrócił się do mnie z niezwykłym uśmiechem, dotknął mnie ręką, pobłogosławił i długo, ciepło, cudownie na mnie patrzył. Potem bardzo delikatnym głosem powiedział: „Arturo, dziękuję...”. I odwrócił się w drugą stronę z tym niesamowitym, uśmiechniętym obliczem. Widać było, że jest już gotowy na inną, piękną perspektywę. I to wyryło się w mojej pamięci.

– Pozostaje powiedzieć: Do zobaczenia w raju.

– To nie ja, to Bóg decyduje.

Tłumaczenie: ks. Mariusz Frukacz

2015-03-23 19:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Castel Gandolfo: trzech kleryków pomaga w letniej rezydencji papieskiej

2025-07-16 12:51

[ TEMATY ]

Castel Gandolfo

Papież Leon XIV

trzech kleryków

letnia rezydencja

PAP

Papież Leon XIV w Castel Gandolfo

Papież Leon XIV w Castel Gandolfo

Przyjmowanie grup, witanie gości lub pielęgnacja ogrodu - trzech kleryków zajmuje się obecnie tymi zadaniami w Castel Gandolfo. Trzej kandydaci do kapłaństwa z Meksyku zgłosili się na ochotnika na miesiąc, aby pomóc w zapewnieniu sprawnego przebiegu pobytu papieża Leona XIV w letniej rezydencji papieskiej.

Ich zadania obejmowały już prace ogrodnicze i czyszczenie fontanny. Trzej młodzi mężczyźni przyjęli również grupy odwiedzających „Borgo Laudato si”, ośrodek zainicjowany przez papieża Franciszka na terenie papieskiej rezydencji w Castel Gandolfo, który oferuje kursy holistycznej ekologii.
CZYTAJ DALEJ

Szkaplerz „kołem ratunkowym”

Szkaplerz to najpopularniejsza obok Różańca świętego forma pobożności maryjnej. Historia szkaplerza sięga góry Karmel w Ziemi Świętej, kiedy to duchowi synowie proroka Eliasza prowadzili tam życie modlitewne. Było to w XII wieku. Z powodu prześladowań ze strony Saracenów bracia Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel przenieśli się do Europy i dali początek zakonowi zwanemu karmelitańskim. W południowej Anglii w Cambridge mieszkał pewien bogobojny człowiek - Szymon Stock, generał zakonu, który dostrzegając grożące zakonowi niebezpieczeństwa, modlił się gorliwie i błagał Maryję, Najświętszą Dziewicę, o pomoc. Pewnej nocy, z 15 na 16 lipca 1251 r., ukazała mu się Najświętsza Panienka w otoczeniu aniołów. Szymon otrzymał od Maryi brązowy szkaplerz i usłyszał słowa: „Przyjmij, Synu najmilszy, szkaplerz Twego zakonu jako znak mego braterstwa, przywilej dla Ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania”. Od tamtej pory karmelici noszą szkaplerz, czyli dwa prostokątne skrawki wełnianego sukna z naszytymi wyobrażeniami Matki Bożej Szkaplerznej i Najświętszego Serca Pana Jezusa, połączone tasiemkami. Słowo „szkaplerz” pochodzi od łacińskiego słowa „scapulae” (plecy, barki) i oznacza szatę, która okrywa plecy i piersi. Papież Pius X w 1910 r. zezwolił na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym. Do wielkiej Rodziny Karmelitańskiej chcieli przynależeć wielcy tego świata - królowie, książęta, możnowładcy, ale i zwykli, prości ludzie. Dzięki papieżowi Janowi XXII - temu samemu, który wprowadził święto Trójcy Świętej i wyraził zgodę na koronację Władysława Łokietka - szkaplerz stał się powszechny. Papież miał objawienia. Matka Boża przyrzekła szczególne łaski noszącym pobożnie szkaplerz karmelitański. A Ojciec Święty ogłosił te łaski światu chrześcijańskiemu bullą „Sabbatina” z dnia 3 marca 1322 r. Bulla mówiła o tzw. przywileju sobotnim. Szczególne prawo do pomocy ze strony Maryi w życiu, śmierci i po śmierci mają ci, którzy noszą szkaplerz. Jest to niejako suknia Maryi, czyli znak i nieomylne zapewnienie macierzyńskiej opieki Matki Bożej. Kto nosi szkaplerz karmelitański, ten otrzymuje obietnicę, że dusza jego wkrótce po śmierci będzie wyzwolona z czyśćca. Stanie się to w pierwszą sobotę miesiąca po śmierci. Oczywiście, pod warunkiem, że ta osoba nosiła szkaplerz w należytym duchu i żyła prawdziwie po chrześcijańsku, zachowała czystość według stanu i modliła się modlitwą Kościoła. Jan Paweł II pisał do przełożonych generalnych Zakonu Braci NMP z Góry Karmel i Zakonu Braci Bosych NMP z Góry Karmel, że w znaku szkaplerza zawiera się sugestywna synteza maryjnej duchowości, która ożywia pobożność ludzi wierzących, pobudzając ich wrażliwość na pełną miłości obecność Maryi Panny Matki w ich życiu. „Szkaplerz w istocie jest «habitem» - podkreślał Ojciec Święty. - Ten, kto go przyjmuje, zostaje włączony lub stowarzyszony w mniej lub więcej ścisłym stopniu z zakonem Karmelu, poświęconym służbie Matki Najświętszej dla dobra całego Kościoła. Ten, kto przywdziewa szkaplerz, zostaje wprowadzony do ziemi Karmelu, aby «spożywać jej owoce i jej zasoby» (por. Jr 2, 7) oraz doświadczać słodkiej i macierzyńskiej obecności Maryi w codziennym trudzie, by wewnętrznie się przyoblekać w Jezusa Chrystusa i ukazywać Jego życie w samym sobie dla dobra Kościoła i całej ludzkości” (por. Formuła nałożenia szkaplerza). Papież Polak od wczesnych lat młodości nosił ten znak Maryi. I zawsze zaznaczał, jak ważny w jego życiu był czas, gdy uczęszczał do kościoła na Górce (Karmelitów) w Wadowicach. Szkaplerz przyjęty z rąk o. Sylwestra nosił do końca życia. (Szkaplerz św. Jana Pawła II znajduje się w klasztorze Karmelitów w Wadowicach.) W orędziu z okazji jubileuszu 750-lecia szkaplerza karmelitańskiego pisał, że szkaplerz „staje się znakiem przymierza i wzajemnej komunii między Maryją i wiernymi, a w rezultacie konkretnym sposobem zrozumienia słów Jezusa na krzyżu do Jana, któremu powierzył swą Matkę i naszą duchową Matkę”. Matka Boża, kończąc swe objawienia w Lourdes i w Fatimie, ukazała się w szatach karmelitańskich jako Matka Boża Szkaplerzna. Wszystkie osoby noszące szkaplerz karmelitański mają udział w duchowych dobrach zakonu karmelitańskiego. Ten, kto go przyjmuje, zostaje na mocy jego przyjęcia związany mniej lub bardziej ściśle z zakonem karmelitańskim. Rodzinę Karmelu tworzą następujące kręgi osób: zakonnicy i zakonnice, Karmelitańskie Instytuty Życia Konsekrowanego, Świecki Zakon Karmelitów Bosych (dawniej zwany Trzecim Zakonem), Bractwa Szkaplerzne (erygowane), osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością w różnych formach zrzeszania się (wspólnoty lub grupy szkaplerzne) oraz osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością, ale bez żadnej formy zrzeszania się. Do obowiązków należących do Bractwa Szkaplerznego należy: przyjąć szkaplerz karmelitański z rąk kapłana; wpisać się do księgi Bractwa Szkaplerznego; w dzień i w nocy nosić na sobie szkaplerz; odmawiać codziennie modlitwę zaznaczoną w dniu przyjęcia do Bractwa; naśladować cnoty Matki Najświętszej i szerzyć Jej cześć. Modlitwa do Matki Bożej Szkaplerznej O najwspanialsza Królowo nieba i ziemi! Orędowniczko Szkaplerza świętego! Matko Boga! Oto ja, Twoje dziecko, wznoszę do Ciebie błagalne ręce i z głębi serca wołam do Ciebie: Królowo Szkaplerza, ratuj mnie, bo w Tobie cała moja nadzieja. Jeśli Ty mnie nie wysłuchasz, do kogóż mam się udać? Wiem, o dobra Matko, że Serce Twoje wzruszy się moim błaganiem i wysłuchasz mnie w moich potrzebach, gdyż Wszechmoc Boża spoczywa w Twoich rękach, a użyć jej możesz według upodobania. Od wieków tak czczona, najszlachetniejsza Pocieszycielko utrapionych, powstań i swą potężną mocą rozprosz cierpienie, ulecz, uspokój mą zbolałą duszę, o Matko pełna litości! Ja wdzięcznym sercem wielbić Cię będę aż do śmierci. Na twoją chwałę w Szkaplerzu świętym żyć i umierać pragnę. Amen.
CZYTAJ DALEJ

Papież modli się za ofiary tajfunu na Tajwanie i przekazuje im pomoc

2025-07-16 16:27

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Jak poinformował dyrektor watykańskiego Biura Prasowego, Ojciec święty modli się za ofiary i poszkodowanych wskutek tajfunu, który nawiedził Tajwan. Leon XIV poprosił też Dykasterię ds. Posługi Miłosierdzia o wyasygnowanie dla nich konkretnej pomocy.

Papież Leon XIV został poinformowany o ofiarach i zniszczeniach, jakie na Tajwanie spowodował tajfun Danas, który w ostatnich dniach z dużą siłą uderzył w tereny wyspiarskie. „Modli się za wszystkich, którzy ucierpieli” i poprosił Dykasterię ds. Posługi Miłosierdzia o „przekazanie konkretnej pomocy ludności”. Taką informację przekazał dziennikarzom dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję