Nasze drogi na cmentarzach co roku stają się dłuższe. Przybywa grobów wyznaczających szlaki naszych spacerów i modlitw. Przybywa też krzyży Jezusa Chrystusa. Cmentarz to bowiem miejsce nadziei. A nadzieja jest związana z podstawowym znakiem zbawienia.
Droga krzyża
Na moim szlaku odwiedzanych grobów jest malutki grób na cmentarzu w Łące. Kryje szczątki pierwszego dziecka moich dziadków. Chłopiec zmarł kilka miesięcy po urodzeniu. Pamiętam, jak dziadek pod koniec swojego życia postanowił zastąpić mały ziemny nagrobek betonowym, aby nie zginął ślad po tym, który nie miał okazji stać się dorosłym człowiekiem. W małą prostokątną formę wlał beton, włożył metalowy krzyż i trzymał, czekając aż się zwiąże cement. Zapamiętałem go z tym krzyżem w ręce. Przypuszczam, że myślał wtedy o tajemnicy ludzkiego życia.
Coraz częściej można przeczytać na nagrobkach słowa: „Jezu, ufam Tobie”. Odwołujemy się do zaufania, jakie pokładamy w Panu Bogu, myśląc o zbawieniu własnym i naszych bliskich. Ufność tę opieramy na Bożej miłości aż po krzyż. Chrześcijańska wiara w zmartwychwstałą wieczność człowieka nie opiera się bowiem na przekonaniach o witalności przyrody, czy na wschodniej teorii reinkarnacji. Chrześcijańska wiara czerpie swoją siłę z wszechmocy pochylonego nad człowiekiem i światem Boga. Z miłości Stwórcy i Zbawiciela, której znakiem jest krzyż. Zapewne z tego powodu ks. Walenty Bal były proboszcz parafii Świętego Krzyża w Rzeszowie prosił przed śmiercią, aby na jego grobie umieścić wyłącznie krzyż. Możemy go dzisiaj zobaczyć na cmentarzu Wilkowyja. W listopadowe dni nie brakuje tam świeczek i modlitw wdzięcznych parafian i uczniów.
Droga błogosławieństw
Według pewnej tradycji, Golgota, na której został ukrzyżowany Jezus Chrystus, była miejscem pochowania Adama. Można spotkać obrazy i rzeźby nawiązujące do tej tradycji: Pod krzyżem znajduje się czaszka symbolizująca miejsce pochówku pierwszego człowieka. Krew cierpiącego Chrystusa spływa na jego kości, dzięki czemu Adam rodzi się na nowo do życia. Nasze życie po śmierci niebo, zawdzięczamy również krwi Jezusa Chrystusa. Nie bez znaczenia jest jednak ziemia i doczesność. Ewangelia odczytywana w czasie Eucharystii w uroczystość Wszystkich Świętych mówi o błogosławieństwach. To one najczęściej wyznaczają doczesną drogę świętych. Parafrazując słowa św. Mateusza Ewangelisty, można powiedzieć: Chcesz być świętym? Idź drogą błogosławieństw. Na drodze tej nie brakuje krzyży. Tym bardziej warto pamiętać o obietnicy Jezusa: „Wielka jest wasza nagroda w niebie”.
Od 1 lipca br., decyzją radnych miasto Bielsko-Biała nie odbiera kontenerów z cmentarzy parafialnych. Dla proboszczów jedynym rozwiązaniem jest teraz podpisanie umowy z zewnętrznym podmiotem.
W piśmie wysłanym przez Wydział Gospodarki Odpadami można przeczytać: „Zgodnie z uchwałą z 25 sierpnia 2020 r. Rady Miejskiej Bielska-Białej w sprawie postanowienia o odbieraniu odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości, na których nie zamieszkują mieszkańcy, a powstają odpady komunalne, od 1 lipca br., cmentarze nie będą objęte gminnym systemem gospodarowania odpadami komunalnymi”. Powodem takiego stanowiska jest nowelizacja ustawy z 2019 r., na mocy której gminy zostały zobligowane do przeprowadzenia selektywnej zbiórki śmieci. Brak takiej segregacji z automatu skutkowałby czterokrotnością zwykłej stawki za wywóz nieczystości. – Gmina nie miała za wielkiego manewru. Na każde zawiadomienie o braku selektywności musielibyśmy reagować i obciążać właścicieli cmentarza dodatkowymi opłatami, za to, że nie wywiązują się ze swego obowiązku – mówi Joanna Bojczuk, naczelnik wydziału gospodarki odpadami UM w Bielsku-Białej. – Na cmentarzach jest bardzo dużo wieńców, czy tui i one trafiają do kontenerów. A że pochodzą one z nieruchomości niezamieszkałych, to nie możemy ich już odbierać – dodała urzędniczka. W kontekście nekropolii na nic zdałaby się zgodna z zarządzeniem urzędników segregacja, która według ich wytycznych zakłada pięć frakcji odpadów: bio, zmieszane, papier, szkło, tworzywa sztuczne. Skoro cmentarz jest przestrzenią niezamieszkałą, to odpadów zielonych nie można odbierać i już.
Giovanni Maria Conti della Camera, „Trójca Święta” – fresk z kościoła Świętego Krzyża w Parmie
„Drodzy bracia i siostry, obchodzimy dziś uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Cóż wam mogę powiedzieć o Trójcy? Hm... Jest Ona tajemnicą, wielką tajemnicą wiary. Amen”. To było najkrótsze kazanie, jakie usłyszałem kiedyś w młodości. Wiernych obecnych w kościele to zaskoczyło. Jednych pozytywnie, bo kazanie było wyjątkowo krótkie, inni byli zirytowani, gdyż nie zdążyli się jeszcze wygodnie usadowić w ławce. Wtedy przyszły mi do głowy pytania: Czy o Trójcy Świętej nie możemy nic powiedzieć? Dlaczego więc wyznajemy, że Bóg jest w Trójcy jedyny? Skąd o tym wiemy?
Mówienie o Trójcy nie jest rzeczą łatwą. Wyrażenie trójjedyności jest zawsze trudne do zrozumienia, gdyż według naszego naturalnego sposobu myślenia, trzy nigdy nie równa się jeden, jak i jeden nie równa się trzy. W przypadku nauki o Bogu nie chodzi jednak o matematyczno-logiczny problem, ale o sformułowanie prawdy wiary, której nie sposób zamknąć w granicach ludzkiej logiki. Chrześcijanie wyznają wiarę w jednego Boga w trzech Osobach. Dla wielu jednak to wyznanie nie ma większego znaczenia w życiowej praktyce. W świecie, w którym jest wiele „pomysłów na Boga”, my, chrześcijanie, powinniśmy pamiętać, że to nie my wymyślamy sobie Boga – my Go tylko odkrywamy i poznajemy, gdyż On sam zechciał do nas przyjść i pokazać nam siebie. Uczynił to zwłaszcza przez fakt wcielenia Syna Bożego. To dzięki Niemu wiemy, że Bóg jest wspólnotą trzech Osób, które żyją ze sobą w doskonałej jedności. „Nie wyznajemy trzech bogów – przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego (253) – ale jednego Boga w trzech Osobach: «Trójcę współistotną». Osoby Boskie nie dzielą między siebie jedynej Boskości, ale każda z nich jest całym Bogiem: «Ojciec jest tym samym, co Syn, Syn tym samym, co Ojciec, Duch Święty tym samym, co Ojciec i Syn, to znaczy jednym Bogiem co do natury»”. Człowiek wiary nie wymyśla prawdy, lecz ją przyjmuje. Zastanawia się nad nią, podejmując wielowiekowe doświadczenie Kościoła, który wyjaśniał ją zawsze w świetle objawienia.
Od dwóch lat Clare i Catherine Kracht, identyczne 21-letnie bliźniaczki amerykańskie, które jako nienarodzone dzieci były zagrożone przez tzw. zespół przetoczenia krwi, prowadzą środowe poranne rozmowy w obronie życia przed kliniką aborcyjną w St. Paul w stanie Minnesota. Pragną w ten sposób spokojnie przekazać wszystkim napotkanym osobom, że ich życie jest wyjątkowym darem od Boga. O cudzie urodzenia i działalności tych obrończyń życia napisała katolicka autorka Susan Klemond 6 czerwca na stronie „National Catholic Register”.
Urodzone w 2003 roku w Weiden w Niemczech, w rodzinie amerykańskiego wojskowego, Clare i Catherine cierpiały na tzw. zespół przetoczenia krwi między płodami (TTTS), który dotyka 10 proc. identycznych bliźniąt. Według Johns Hopkins Medicine, TTTS to schorzenie, w którym jedno z bliźniąt otrzymuje więcej krwi niż drugie. Może to prowadzić do poważnych powikłań, a bez diagnozy do 20. tygodnia ciąży - do śmierci obu dzieci.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.