Grzechem pierworodnym nowego rządu RP jest to, że na jego czele stanęła osoba, za którą snują się kłamstwa: w sprawie rzekomego przekopywania ziemi z miejsca katastrofy smoleńskiej „na metr w głąb” (a do tego jeszcze manipulacje ze stenogramami jej sejmowej wypowiedzi) oraz w sprawie obecności polskich patomorfologów i genetyków, „ramię w ramię” z Rosjanami, przy sekcjach zwłok ofiar tragedii z 10 kwietnia 2010 r. Wielkim nieporozumieniem, a nawet skandalem było już to, że ta osoba po wyborach parlamentarnych w 2011 r. została wybrana na marszałka Sejmu Rzeczypospolitej. Teraz ten skandal powielono i utrwalono.
Dla jasności sytuacji – to nie były drobne kłamstewka, przejęzyczenia czy nieprecyzyjności wypowiedzi. To były kłamstwa kamuflujące – jak czas pokazał – skandaliczne zaniedbania, jakie miały miejsce już po katastrofie.
Dlaczego ówczesna minister zdrowia kłamała? Obojętnie – czy z emocji, czy ze strachu, czy jeszcze z jakichś innych powodów – zawiodła i skompromitowała się. Gdy dzisiaj mówi jako premier, że najważniejszym zadaniem rządu pod jej kierownictwem będzie „odbudowanie zaufania Polek i Polaków”, można jedynie skwitować: – Nie buduje się zaufania na kłamstwie!
Pomóż w rozwoju naszego portalu