Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Warszawa wzywa wszystkie wolne narody...

– Tak… żyć – chcemy. Nie chcemy – umierać! Boże!... Ujrzeć jeszcze – Ojczyznę swobodną!... Zginąć – teraz?... Zginąć – właśnie teraz?... – Boże! Pozwól zachować nam godność!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mein Führer! Moment jest niesympatyczny. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu pięciu-sześciu tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków, będzie starta. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem (Grunwaldem) ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym” – tak pisał 2 sierpnia Heinrich Himmler do swego wodza, wydając jednocześnie wyrok na miasto-symbol, stolicę kraju, miasto niepokorne i nieugięte – Warszawę. Następstwa tego wyroku były straszliwe i niewyobrażalne, zarówno dla współczesnych, jak i obecnych mieszkańców Polski, Europy i świata.

Pod koniec czerwca miałam okazję przeglądać kroniki jednego z domów zakonnych Redemptorystów. W 1944 r. i obecnie w Warszawie na Woli na ul. Karolkowej mieści się jeden z największych klasztorów zgromadzenia. W pierwszych dniach powstania, w ciągu trzech dni od 3 do 6 sierpnia, niemieckie formacje SS dokonują masowych mordów na ludności cywilnej zachodnich dzielnic Warszawy, w tym przede wszystkim Woli i Ochoty. Tylko na Woli rozstrzelano, spalono żywcem lub zamordowano w inny bestialski sposób ponad 50 tys. mieszkańców. Nawet dzisiaj rozmiar tej zbrodni budzi uzasadniony sprzeciw i grozę. Wśród męczenników warszawskiej Woli znaleźli się wszyscy mieszkańcy klasztoru na Karolkowej: 15 ojców, 15 braci zakonnych – kleryków i nowicjuszy. Pierwsze wiadomości dotarły do domu zakonnego, o którym wcześniej wspomniała, ok. 10 sierpnia. Wiadomość była jednak tak niesamowita i straszliwa, że większość ze współbraci w nią po prostu nie uwierzyła. Przełożony klasztoru zabronił nawet modlić się za znanych przecież z imienia i nazwiska mieszkańców domu na Karolkowej, jak za zmarłych, a zalecił jedynie wznoszenie próśb do Boga o ich szczęśliwe ocalenie i odnalezienie. Taki stan trwał przez kilka miesięcy. Poszukiwano warszawskich redemptorystów w obozie pruszkowskim, w okolicznych parafiach i klasztorach. Praktycznie dopiero po wyzwoleniu Warszawy w styczniu 1945 r. potwierdzono wieść o tym bezprzykładnym akcie terroru i uznano za zmarłych 30 redemptorystów, po których pozostało na miejscu kaźni, naprzeciw kościoła św. Wojciecha na Woli, kilka kluczy klauzurowych, medalionów od różańców noszonych przy pasach, kilka krzyżyków pektoralnych i garstka kosteczek, nie większych od orzecha włoskiego. Czytając zapiski w kronice klasztornej dziwiłam się, jak mocno ludzie chwytali się wówczas choćby najmniejszej nitki nadziei. Poszukiwali swoich najbliższych, nie wierzyli, że z taką stanowczością i bezwzględnością można zamordować miasto i jego mieszkańców. Podobne odczucia mieli ci, którzy zobaczyli to, co zostało po stolicy Polski, po wyzwoleniu już nawet nie miasta, ale jego ruin. A przecież wcale nie musiało tak być: wojska radzieckie wraz z 1. Armią Wojska Polskiego stanęły na praskim brzegu Wisły, niemal połowa kraju była już wyzwolona. Mimo to krwawy i tragiczny w swoich następstwach zryw mieszkańców stolicy był z góry skazany na klęskę. Przez lata o Powstaniu Warszawskim nie mówiono nic lub wspominano jedynie marginalnie, jako właśnie niepotrzebną bohaterszczyznę jej uczestników. W chwili obecnej cieszymy się wreszcie prawdziwą wolnością i cieszą telewizyjne informacje, iż według najnowszych sondaży ponad 61 proc. ankietowanych uważa, że powstanie nie było jedynie niepotrzebnym i nieprzemyślanym zrywem niepodległościowym, że było potrzebne. Cóż z tego, gdy zaraz potem podawana jest inna statystyka, według której dla 77 proc. ankietowanych data 1 sierpnia nie oznacza nic i z niczym się nie kojarzy. Oczywiście jest to kolejny powód do dyskusji nad metodami nauki historii w szkołach, nad wiedzą zarówno nauczycieli, jak ich wychowanków. Jednocześnie media popularyzują i rozpowszechniają wiadomości o tzw. modzie na powstanie. Pokazywani są młodzi ludzie, którzy dla potrzeby chwili paradują w strojach przypominających do złudzenia ubiory z powstańczych barykad. Jak zwykle w takich wypadkach, nie brakuje rekonstrukcji parahistorycznych, nowych filmów i piosenek o powstaniu, różnego rodzaju parad, fet i tym podobnych.

Niestety, brakuje w tym wszystkim prawdziwego ducha skupienia i zadumy. Obchody rocznicowe są coraz skromniejsze i coraz mniej osób w nich bierze udział. W Zamościu 1 sierpnia wszyscy, komu bliska jest pamięć tragicznych 63 dni powstańczej walki spotkali się w kościele ojców franciszkanów na wspólnej modlitwie za poległych i żyjących jeszcze powstańców. Po Mszy św. wszyscy udali się pod pomnik Armii Krajowej, gdzie po ceremoniale wojskowym i krótkim wystąpieniu historycznym, złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze. Było poważnie, dostojnie i godnie, bo chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Oczywiście, większość uczestników stanowiły osoby w wieku tzw. zaawansowanym. No cóż – młodzież ma przecież wakacje. Czy jednak można mieć wakacje od miłości Ojczyzny i jej historii, chyba nie… Przecież wówczas głos konającego miasta nadal pozostanie bez odzewu, a z okazji kolejnych obchodów do Mszy św. będzie służył przeszło 90-letni żołnierz Armii Krajowej mjr Tadeusz Kopeć. Rocznice, takie jak 70. wybuchu Powstania Warszawskiego, winny być obchodzone z należytym skupieniem i zadumą, nie mogą być pretekstem do jarmarcznych pokazów, „buczących” protestów na cmentarzach, politycznych wystąpień i jałowych dyskusji. Jak należycie czcić rocznicę wybuchu powstania pokazali kibice Wisły i Górnika Zabrze podczas sobotniego meczu. Coraz częściej nauka patriotyzmu dla nas wszystkich przychodzi z najmniej oczekiwanego kierunku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2014-08-11 15:20

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Na drodze ku niepodległości

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 45/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

historia

Niepodległość

Niemiecki pociąg pancerny w walkach o Babimost i Kargową w 1919 r.

Niemiecki pociąg pancerny w walkach o Babimost i Kargową w 1919 r.

Już za dwa lata będziemy obchodzili setną rocznicę odzyskania niepodległości. 11 listopada 2018 r. będzie świętem naszej Ojczyzny. W całym kraju trwają różnego rodzaju inicjatywy mające nam przybliżyć tamte dni i pokazać wielkość zrywu Polaków sprzed wieku. Także Ziemia Lubuska ma w tym dziele swój udział

Niepodległość, którą utraciliśmy w 1795 r., już dawno nie szła w parze z suwerennością. Rzeczpospolita od początku XVIII wieku traciła na znaczeniu i coraz bardziej popadała w uzależnienie od obcych mocarstw, szczególnie od Rosji. Trzeci rozbiór był smutnym finałem dłuższego procesu tracenia suwerenności i godności. Odzyskując po 123 latach niewoli niepodległość, nic nie mieliśmy dane za darmo. Za każdy kawałek wolnego kraju musieliśmy złożyć daninę krwi i cierpienia. 11 listopada 1918 r. był dniem przełomowym, ale tylko dniem. Poprzedziły go lata walki i po tej dacie przyszły tygodnie, miesiące i lata zmagań, by Niepodległą utrzymać.
CZYTAJ DALEJ

Dary Ducha Świętego – jak je zrozumieć?

Niedziela Ogólnopolska 22/2020, str. 16-17

[ TEMATY ]

Duch Święty

fot s. Amata J. Nowaszewska CSFN

Duch Boży nie dał nam innego podręcznika do dobrego życia ani innego mistrza jak tylko Jezusa.

Bardzo wiele osób wyznaje, że mają trudność ze zrozumieniem siedmiu darów Ducha Świętego, które otrzymali w czasie bierzmowania. Sprawa jednak nie jest tak skomplikowana, jak się wydaje. Chrześcijanie, podobnie jak Chrystus (= namaszczony), są namaszczeni mocą i mądrością Ducha Świętego, aby przeżyć dobrze życie i dojść do Boga w niebie. Jeśli ktoś odkryje Ducha Świętego w sobie, odkryje tym samym znaczenie Jego darów.
CZYTAJ DALEJ

Prezydent Duda zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego w najbliższych dwóch tygodniach

2025-06-08 12:58

[ TEMATY ]

Prezydent Andrzej Duda

Rada Bezpieczeństwa Narodowego

PAP

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Doradca Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Grzegorz Witkowski zapowiedział, że prezydent Andrzej Duda w ciągu najbliższych dwóch tygodni zaprosi na Radę Bezpieczeństwa Narodowego m.in. kluczowych ministrów rządu i premiera Donalda Tuska. Tematem Rady będzie bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Witkowski w niedzielę w TVP Info zapowiedział, że prezydent Andrzej Duda "w ciągu najbliższych dwóch tygodni zaprosi na Radę Bezpieczeństwa Narodowego m.in. kluczowych ministrów rządu i pana premiera" Donalda Tuska. Posiedzenie Rady ma dotyczyć "kluczowych inwestycji związanych z infrastrukturą energetyczną kraju".
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję