Harcerska wyprawa „Uniamo le generazioni” łączymy pokolenia
W dniach 14-21 maja prawie 60-osobowa reprezentacja chorągwi mazowieckiej ZHP razem z ponad 1500 harcerzami z całej Polski brała udział w wyprawie do Włoch zorganizowanej z okazji 70. rocznicy bitwy o Monte Cassino. W tej reprezentacji znalazło się ponad 20 harcerzy z Hufca Doliny Liwca (z Węgrowa, Łochowa i Kamionny)
Bardzo wymowne hasło wyprawy: „Łączymy pokolenia” podkreślało związki naszych przodków, ich osiągnięć i bohaterstwa z losami obecnego młodego pokolenia. Motto nawiązywało do nauczania św. Jana Pawła II, a jego komentarz, dotyczący wydarzeń sprzed 70 lat, znalazł się na okładce przewodnika, który towarzyszył harcerzom przez całą wyprawę. Każdego dnia czytali: „Widocznie trzeba było, ażeby zniszczone zostało stare opactwo na Monte Cassino, aby na jego gruzach mogło rozpocząć się nowe życie nowe życie dla całej Europy. I to się poniekąd stało. Na gruzach II wojny światowej zaczęto wznosić gmach Europy zjednoczonej”.
Harcerska wyprawa
Reklama
Na odprawie przed wyjazdem komendant Hufca Doliny Liwca zapowiedział, że to nie jest wycieczka turystyczna, to jest prawdziwa harcerska wyprawa, jedziemy tam, żeby ciężko pracować, a nie odpoczywać. I rzeczywiście, tej pracy było wiele. Zadania zaplanowane były niemal na każdą chwilę, nawet w czasie jazdy autokarem odbywał się konkurs, w którym były sprawdzane umiejętności harcerzy i ich wiedza z historii. Między harcerskimi reprezentacjami z całej Polski rozegrany został również konkurs społecznościowy na „najklawsze” zdjęcie z wyprawy, nasi reprezentanci byli o krok od pełnego zwycięstwa, po gorącej dogrywce ostatecznie jednak zajęli drugie miejsce, ale wywalczyli też pierwsze za największą liczbę udostępnień swojej fotografii na portalach. Już na miejscu harcerze brali udział w rajdzie Honker, którego trasa przebiegała po obszarze walk toczonych o drogę na Rzym. Tam też mieli do wykonania zadania podobne do tych, jakie 70 lat temu w tych samych miejscach wykonywali polscy żołnierze, z tą jednak różnicą, że nad głowami nie wybuchały prawdziwe pociski. Rajd był bardzo dobrym sposobem na rozwinięcie i sprawdzenie wcześniej zdobytej wiedzy o bitwie o Monte Cassino i zaszczepienie w młodych harcerzach szacunku dla poświęcenia, jakie wówczas złożyli nasi przodkowie, walcząc za wolność ojczyzny.
Prawdziwe spotkanie międzypokoleniowe miało miejsce na dziedzińcu opactwa benedyktyńskiego w sobotę 17 maja, a uczestniczyli w nim weterani walk o Monte Cassino i nasi harcerze. Był czas na zadawanie pytań, bezpośrednią rozmowę, kontakt z prawdziwymi świadkami historii.
Punktem kulminacyjnym wyjazdu były niedzielne uroczystości. Ich głównymi bohaterami byli kombatanci, którzy zatknęli na szczycie Monte Cassino polską flagę, obwieszczając światu zwycięstwo, otwierając drogę triumfu nad faszystami dla reszty wojsk alianckich. Najliczniejszą grupę wśród uczestników stanowili, oczywiście, polscy harcerze, którzy w trakcie uroczystości pełnili wartę przy grobach Polaków poległych na wzgórzach Monte Cassino, San Angelo czy Widmo. Pełniący wartę mieli także za zadanie złożyć na każdym nagrobku po jednym czerwonym maku przewiązanym biało-czerwoną wstążką. Na początek była Msza św. celebrowana przez kard. Kazimierza Nycza na Cmentarzu Wojennym w Monte Cassino z homilią dotyczącą zasług poległych, doniosłości ich czynu i ofiary, tuż potem nastąpiła modlitwa ekumeniczna. Po części modlitewnej przyszła kolej na przemówienia: premiera RP, księcia Henryka, burmistrza Cassino oraz przedstawiciela kombatantów, a także oddanie hołdu poległym poprzez składanie kwiatów na płycie cmentarza wojskowego przy wtórze nieodzownej w tej sytuacji pieśni „Czerwone maki spod Monte Cassino”.
Na zakończenie uroczystości reprezentacja kombatantów przekazała polskim harcerzom zadanie ochrony i kultywowania wartości, tradycji i etosu 2. Korpusu Polskiego. Symbolem przekazania tego zadania były biało-czerwone flagi wręczane przez kombatantów członkom największych polskich organizacji skautowych. Harcerze zostali wykonawcami testamentu żołnierzy 2. Korpusu Polskiego: „Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie.” Z hasłem: „Bóg, Honor, Ojczyzna” po raz kolejny wyrytym w ich sercach harcerze przez Rzym, w którym uczestniczyli w Eucharystii sprawowanej w Bazylice św. Piotra wrócili do kraju, by dalej pełnić swą służbę i dawać świadectwo, że heroiczny wysiłek przodków nie został zmarnowany.
Daria i Aleksander z tarnobrzeskiej drużyny harcerskiej
Tarnobrzescy harcerze ponad dwie doby pomagali uciekającym przed wojną Ukraińcom na granicy w Medyce i dworcu kolejowym w Przemyślu.
Druhowie jechali z pomocą na wschodnią granicę do zupełnie innego miejsca, ale w trakcie drogi okazało się, że pilnie potrzebna jest pomoc w Medyce i na dworcu w Przemyślu. Piętnastoosobowa grupa tarnobrzeskich harcerzy powróciła ze służby w piątek, mimo że minęło kilka dni wciąż przed oczami mają widok lęku, zagubienia, nieobecności, bólu, rozpaczy malujących się na twarzach uchodźców. – To była najważniejsza lekcja życia jaką dotychczas otrzymałem. Przewartościowała priorytety. Uświadomiłem sobie, że ta wojna nie toczy się gdzieś tam daleko, ale jest tuż obok, a ludzie tacy jak my są zmuszeni do walki albo do ucieczki. Jest to coś strasznego. Poza tym ta wojna dotyka również nas i pozwala docenić rzeczy, sprawy, których nie dostrzegałem, uznając je za oczywistość – mówi 15-letni Aleksander, zastępowy VI Tarnobrzeskiej Drużyny Harcerskiej „Tibi et Igni” . Drużynowa Daria prośbę o pomoc znalazła na stronie hufca z Przemyśla. Zebrała piętnastoosobową grupę koleżanek i kolegów i wyruszyli busem w kierunku Przemyśla. Po przyjeździe druhowie zostali skierowani do bezpośredniej pomocy uchodźcom wojennym. Pomagali wysiadającym z pociągów na przemyskim dworcu w dotarciu do miejsc, gdzie mogliby odpocząć, odprowadzali do autokarów, busów, którymi udawali się w dalszą podróż do swoich docelowych miejsc, przygotowywali posiłki, opatrywali rany, odmrożenia wspierając ratowników w pomocy przedmedycznej, a także obsługiwali magazyny z darami. Nieśli pomoc wszystkim osobom, które przebywały w momencie wybuchu wojny na terenie Ukrainy, a teraz chciały powrócić do swoich bezpiecznych domów, rozsianych w różnych częściach świata. – Kiedy po sześciu nocnych godzinach pracy w magazynie, zostałam skierowana na dworzec, ogarnęło mnie początkowo przerażenie ilością ludzi przeróżnych nacji. W pierwszym odruchu chciałam uciec, ale zostałam i dzisiaj jestem z siebie dumna, że odważyłam się, mogłam pomóc zwłaszcza pewnej mamie z piątką małych dzieci, która była u kresu sił. Nie miała nic, za każdą najdrobniejszą rzecz dziękowała mi ze łzami w oczach – mówi Daria, drużynowa VI Tarnobrzeskiej Drużyny Wędrowniczej „Albi Lupi” i dodaje: – Zupełnie inaczej teraz patrzę na wiele spraw. Uzmysłowiłam sobie, że to, co posiadamy, możemy w jednej chwili stracić przez jednego złego człowieka. Kiedy dzisiaj w szkole koleżanki i koledzy opowiadali, że niestety dostali tylko 4 z jakiegoś przedmiotu, wydało mi się to tak mało istotne.
Żeby zobaczyć głębszy sens tego, co mnie spotyka, naprawdę dostrzec ludzi, którzy mnie otaczają, trzeba prosić o pomoc Boga. To właśnie znaczy „spojrzeć w górę”, czyli modlić się. Na modlitwie proszę Boga, aby nauczył mnie właściwie patrzeć na siebie i ludzi, na całe moje życie, i dostrzegać we wszystkim, co mnie spotyka, nawet w trudnościach i lękach, coś szczególnego, co może być dla mnie dobre, co może mnie uczy nić lepszym, bardziej wrażliwym na otoczenie.
Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego». Po tych słowach wyzionął ducha. A był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. W pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień zastały odsunięty od grobu. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał».
Nigdy nie pytaj, komu grają Requiem. Grają je tobie - powiedział podczas homilii arcybiskup Adrian Galbas w Dzień Zaduszny w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Metropolita warszawski przewodniczył procesji żałobnej do krypt, gdzie modlił się przy grobach zmarłych arcybiskupów, biskupów i kapłanów Archidiecezji Warszawskiej, a następnie odprawił Mszę świętą w ich intencji. Podczas liturgii Chór i Orkiestra Polskiej Opery Królewskiej wykonały Requiem Wolfganga Amadeusza Mozarta.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.