W Aszchabadzie, stolicy Turkmenistanu, od kilku miesięcy w naszej rzymskokatolickiej kaplicy misyjnej modlimy się: „Ojcze, niech przyjdzie Twoje królestwo!/ Jezu, daj nam Twój pokój!/ Duchu Święty, Uzdrowicielu, przyjdź...”.
Budowniczowie pokoju są prorokami nowego nieba i nowej ziemi!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wojna jest niezgodą ze Stwórcą, jest zaprzeczeniem Bożego planu wobec człowieka. Jest obrazą świętego Boga i zniewagą dla ludzkiej godności. A gdy rozpętują ją ochrzczeni w swoim domu, w swojej ojczyźnie, w swoim sąsiedztwie jest antyświadectwem Kościoła Chrystusowego. KOŚCIÓŁ JEST ZACZYNEM POJEDNANIA! W Bożym zamyśle ma być tym, co ze swej natury jednoczy ludzki rodzaj, co zbiera w jeden naród Boże dzieci: „Nie ma już Żyda ani Greka...”.
Wojna upokarza i zawstydza wszystkich, a tych, którzy chcieliby uwierzyć w Jezusa Chrystusa, zniechęca czy wręcz odstrasza od wiary w Niego. Co to bowiem znaczy, gdy strzelają do siebie ludzie ochrzczeni w jednej krynicy, w jednym źródle chrztu św.? Czy nie wyrzekali się szatana, jego dzieł i wszystkiego, co prowadzi do grzechu i śmierci? Żyją tak, jakby nie byli ochrzczeni... Tak, jakby Jezus ich nie odrodził do nowego życia.
Chrześcijanie nie wszczynają wojny. Przeciwnie oni szukają drogi pojednania. Uczniowie i uczennice Chrystusa wyrzekają się kłamstwa, intryg, prowokacji, które prowadzą do nienawiści i przemocy.
Reklama
„Dzieci światłości” są ludźmi dialogu, przebaczają sobie 77 razy na dzień, zło zwyciężają dobrem, miłują swoich nieprzyjaciół... Są ludźmi błogosławieństw „czynią pokój”.
Od tysiąca lat z górą pokolenie za pokoleniem na Rusi Kijowskiej przychodziło do źródeł i strumieni, aby zanurzyć się w nich w imię Trójcy Przenajświętszej. To zaowocowało zastępami świętych, wyznawcow i męczenników. Jak więc możliwe, że przelewa się tam w dalszym ciągu bratnia krew? Czy nie dlatego, że w wielu ochrzczonych, niestety, uschło ziarno chrztu? Zapomniano o miłości, która wszystko zwycięża.
Jesteśmy świadkami czegoś, co nie zaczęło się dzisiaj. Bratobójcze walki, do jakich znów na naszych oczach dochodzi, to owoc długich, niecnych knowań nienawróconych serc. Na to, czego jesteśmy dziś świadkami, „pracował” czas ideologii, bezbożnej propagandy naukowego ateizmu, zimnej wojny... Kilka pokoleń wychowało się we wrogości wzajemnej, a przede wszystkim bezbożnie, a także we wrogości wobec chrześcijaństwa i innych religii. W ludziach uwiędły duchowe wartości. Nienawiść stała się tu i tam z czasem obyczajem.
Rewolucyjny i porewolucyjny zasiew do dzisiaj wydaje i niestety będzie jeszcze wydawał swe zatrute owoce. Czy dziwić się temu? Całe pokolenia wyrastały w duchu walki klas, więzi społeczne uległy rozbiciu, nie słyszano o tym, by przebaczać sobie 77 razy na dzień, a zło zwyciężać dobrem... Nie chciano, by Jezus wzywał do miłowania nieprzyjaciół... Przez dziesięciolecia miliony ludzi nie były ochrzczone, nie przystępowano do spowiedzi, nie słuchano Słowa Bożego, nie było poświęceń i błogosławieństw. Czemu się więc dziwić, że miniony wiek jeszcze dzisiaj rodzi gorzkie owoce?
Dzisiaj Chrystus wzywa nasze pokolenie w Rosji, na Ukrainie, w Polsce, w Europie i Azji, wzywa całą ludzką rodzinę: „Nawróćcie się!”. I obiecuje nam: „Szczęśliwi, którzy zabiegają o pokój... Szczęśliwi, którzy są prześladowani za sprawiedliwość, ponieważ do nich należy królestwo niebieskie”.