Reklama

Oko w oko

Oko w oko

Tajemnice życia i historii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wśród książek, które położyłam obok, jako konieczne do przeczytania, jest gruby tom autorstwa Marii Trzcińskiej pt. „Obóz zagłady w centrum Warszawy. KL Warschau”.

Życie zawodowe i prywatne sędzi Marii Trzcińskiej związane było przez dziesiątki lat z badaniem niemieckiej zbrodni w Warszawie. Postanowiła zrobić wszystko, by ujawnić prawdę o hańbiącej zbrodni narodu niemieckiego, obozie koncentracyjnym w środku Europy, w Warszawie! Sędzia Maria Trzcińska zgromadziła 40 tomów dokumentów na temat KL Warschau.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dokładnie pamiętam spotkanie z sędzią Marią Trzcińską. Zrobiła na mnie duże wrażenie. Precyzja, sposób rozmowy, wszystko świadczyło o profesjonalizmie, ogromnym znawstwie prezentowanego tematu.

Maria Trzcińska przez ponad 30 lat pracowała w Głównej Komisji Badania Zbrodni na Narodzie Polskim. Prowadziła badania dotyczące niemieckich obozów koncentracyjnych, przesłuchiwała ich ofiary. Gdy zajmowała się śledztwami w sprawie egzekucji ulicznych w Warszawie, natrafiła na ślad Konzentrationslager Warschau. Jak się okazało, egzekucje te były częścią mordów owego obozu.

Reklama

Kiedy Maria Trzcińska w 1973 r. wszczęła śledztwo w sprawie zbrodni ludobójstwa w KL Warschau, dotarła do dokumentów, z których wynikało, że postępowanie było już wstępnie prowadzone w 1945 r., lecz od razu zostało przerwane, ponieważ w obiektach pohitlerowskiego KL Warschau zorganizowano powojenny obóz NKWD – UB dla polskich patriotów. To wiedziałam z różnych opracowań, wywiadów prasowych, ale dopiero dłuższe spotkanie z sędzią Trzcińską, spowodowało moje zainteresowanie tematem.

Reklama

Wielokrotnie do mnie dzwoniła i ponaglała o jak najszybsze spotkanie. Cieszyła się bardzo, że pojawiła się szansa na zrobienie filmu dokumentalnego na temat tej bezprecedensowej zbrodni na narodzie polskim. Na nasze spotkanie przyniosła swoje książki, artykuły, opracowania i od razu zaczęła relacjonować temat. Byłam pod dużym wrażeniem wiedzy, precyzji wyrażania się i dokumentowania swoich wypowiedzi: „Już na początku 1940 r. przedłożono Hansowi Frankowi plan urbanistów z Würzburga, tzw. Plan Pabsta, przewidujący in fine zlikwidowanie Warszawy jako stolicy Polski i zbudowanie na jej miejscu: «Nowego niemieckiego miasta Warszawy (Die neue deutsche Stadt Warschau» dla niemieckiej elity”. Moja przyszła bohaterka filmu mówiła dalej z pasją: „Bazą, zarówno dla prawnych, jak i historycznych ustaleń na dany temat, są materiały źródłowe mające wartość dokumentalno-dowodową. W sprawie KL Warschau takie materiały są rozległe. Najogólniej klasyfikując, są to: niemieckie dokumenty władz okupacyjnych SS i policji, dotyczące założenia i funkcjonowania KL Warschau, raporty, meldunki i informacje polskich organizacji konspiracyjnych, dokumenty z akt procesu dowódcy SS i policji w Warszawie Otto Geibla, przeprowadzonego przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie, dokumenty ze śledztwa i procesu w Hamburgu szefa warszawskiego gestapo Ludwiga Hahna, dokumenty z akt Procesu Norymberskiego…”. Wyliczając kolejne źródła materiałów dowodowych, zaznaczyła: „Proszę pamiętać, że znaczna część dokumentów pochodzi od twórców KL Warschau bądź realizatorów jego funkcji z okresu «tempore criminis», co ma szczególne znaczenie dowodowe, zwłaszcza że znajdowały one potwierdzenie w raportach i meldunkach polskich organizacji konspiracyjnych z tego samego okresu”. Na koniec powiedziała ze smutkiem: „Jest rzeczą zdumiewającą, że tyle lat po zakończeniu II wojny światowej w podręcznikach historii nie ma śladu o tej wielkiej hekatombie mieszkańców Warszawy, o ofierze, jaką ponieśli mieszkańcy stolicy w sercu Europy! KL Warschau to przecież ponad 200 tys. zabitych, zamordowanych warszawiaków. Są na to dowody potwierdzone przez stronę niemiecką, ale my boimy się walczyć o prawdziwą naszą historię i boimy się na prawdzie budować przyszłość”.

Z tą końcową sentencją sędzi Trzcińskiej świetnie koresponduje wypowiedź amerykańskiego znawcy naszej historii prof. Richarda C. Lukasa, który wojenne dzieje Polski nazwał „zapomnianym holokaustem”.

Moje spotkanie z niezwykłą osobą zakończyło się uzgodnieniami merytorycznymi i wyznaczonym terminem kontaktu za tydzień. Niestety, telefon nie odpowiadał. Pełna złych przeczuć, dzwoniłam wielokrotnie, bo byłam pewna, że pani Maria nie zapomniała o umówionym terminie.

W swojej pracy dziennikarsko-filmowej miałam szczęście poznać takie właśnie kobiety, które budziły mój wielki podziw i dodawały siły do działania. Mądre, odważne, eleganckie, całe piękne. Ich nie dotykał czas, trwały uparcie i nagle znikały, nie skarżąc się przed sobą i światem. Tak też została mi w pamięci pani Maria Trzcińska. Siedziała przy stoliku kawiarnianym naprzeciw mnie, w pięknie skomponowanym, eleganckim ubraniu. Gdy ośmieliłam się to zauważyć, z lekkim uśmiechem dodała: „Zdejmę kapelusz, żeby pani nie myślała, że przykryłam nieufryzowane włosy”. Takie były „tamte” dziewczyny, gdy biegły z meldunkiem w powstańczą Warszawę – wracały na chwilę, by sprawdzić wygląd, poprawić włosy, podmalować usta, a dzielności niejeden chłopak im zazdrościł.

Reklama

Dzisiaj, po dwóch latach od pogrzebu sędzi Marii Trzcińskiej, zastanawiają okoliczności jej śmierci, niewiadome przetrzymywanie ciała przez kilka miesięcy w Instytucie Medycyny Sądowej, pogrzeb po kremacji na Cmentarzu Bródnowskim i ociąganie pochówku z powodu – jak to przeczytałam – „dyskusji, czy to ma być pogrzeb państwowy, czy też nie”.

Zostały książki sędzi Marii Trzcińskiej, można dyskutować z każdą stroną, z każdym dokumentem, ale zniszczyć tego dzieła już się nie uda.

Zastanowił mnie komentarz do książki Marii Trzcińskiej: „Nie chcą ujawnienia prawdy Niemcy, Rosja i Izrael. Niemcy nie chcą wracać do swej niechlubnej historii, Izrael chce mieć patent na holokaust, zaś Rosjanie w barakach obozu, po «wyzwoleniu» Warszawy, więzili przeciwników władzy komunistycznej, a więc jest to kolejna niewygodna dla nich prawda”.

Myślę, że nowe pokolenia w wolnej Polsce powrócą do książek i dokumentów sędzi Marii Trzcińskiej.

2014-01-14 13:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pytanie o Auschwitz

Niedziela Ogólnopolska 4/2015, str. 12-13

[ TEMATY ]

historia

rocznica

obozy

KAROLINA PĘKALA

Obóz zagłady Auschwitz-Birkenau

Obóz zagłady Auschwitz-Birkenau

70. rocznica wyzwolenia Auschwitz będzie z pewnością wyjątkowa. żyjących świadków tamtych strasznych wydarzeń jest bowiem coraz mniej, i wiemy, że kiedyś odejdą. Już teraz musimy zdawać sobie sprawę, że historia zostanie tak czy inaczej udokumentowana: muzealne eksponaty, baraki i ruiny krematoriów, filmy, fotografie, spisane świadectwa. I wybrzmiewające na nowo w każdym pokoleniu pytanie: Co doświadczenie Auschwitz mówi nam o nas samych? Czego nas uczy?

Organizatorzy tegorocznych obchodów wyzwolenia obozu wyraźnie podkreślają, że dziś trzeba w centrum postawić ostatnich ocalonych. Dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz dr Piotr Cywiński na oficjalnym portalu zaznacza, że byli więźniowie zrobili wszystko, co mogli, by uzmysłowić nam, że do największych tragedii dochodzi zaskakująco łatwo. – Dotychczas to oni uczyli nas patrzeć na tragedię ofiar niemieckiej III Rzeszy i na całkowite zburzenie świata europejskich Żydów. To ich głos stał się najpełniejszym ostrzeżeniem przed naszą, ludzką, zdolnością do skrajnego poniżenia, pogardy i ludobójstwa. Niedługo jednak to już nie świadkowie tamtych lat, ale my – powojenne pokolenia – będziemy nieśli dalej tę potworną naukę i wynikające z niej przytłaczające wnioski.
CZYTAJ DALEJ

Jakim światłem świecę wobec innych?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 3, 16-21.

Środa, 30 kwietnia. Dzień Powszedni albo wspomnienie św. Piusa V, papieża
CZYTAJ DALEJ

Czy męczeństwo ma sens?

2025-04-30 07:26

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W świecie, w którym słowo „poświęcenie” brzmi jak archaizm, a „heroizm” kojarzy się z naiwnym romantyzmem z lekcji historii, męczeństwo może wydawać się czymś wręcz niezrozumiałym. Czymś z innego porządku – może nawet obcym i niepokojącym. Żyjemy przecież w czasach, w których indywidualizm jest cnotą, a sukces mierzy się liczbą zer na koncie, lajków pod zdjęciem i umiejętnością „dbania o siebie”. Na tym tle ofiara z własnego życia – a więc męczeństwo – wydaje się gestem radykalnym, może wręcz szalonym. A jednak… nie daje spokoju.

Arcybiskup Tadeusz Wojda, podczas obchodów Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego, mówił, że „duszpasterze męczennicy są zaczynem cywilizacji miłości”. W świecie, który coraz bardziej pogrąża się w chaosie aksjologicznym, to zdanie brzmi jak manifest. Jakby ktoś rzucał kamień w szklany ekran nowoczesności i przypominał, że są jeszcze wartości, dla których warto żyć – a czasem nawet umrzeć. Tylko kto dziś w ogóle tak myśli?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję