Reklama

Boże Narodzenie

Wigilia z Papieżem Polakiem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANDRZEJ TARWID: – Przez osiem lat Ksiądz Arcybiskup spędzał święta Bożego Narodzenia u boku Jana Pawła II w Watykanie. Z jakim przesłaniem zwróciłby się do nas Papież dzisiaj, kiedy w naszym kraju widać tak duże przeobrażenia w sposobie przeżywania świąt?

ABP MIECZYSŁAW MOKRZYCKI: – Ojciec Święty chciał, abyśmy zrozumieli, że Bóg rodzi się po to, by dzielić z nami ziemskie życie, a w końcu umrzeć na krzyżu za nasze grzechy. Prosił, byśmy nie zostawili Nowonarodzonego samego, lecz umieli przyjąć Go do naszych serc i nauczyli się od Dzieciątka Jezus dobroci i miłości. Dlatego myślę, że dzisiaj Ojciec Święty jeszcze mocniej zwróciłby nam uwagę na to, abyśmy przeżywali Adwent i święta Bożego Narodzenia w duchu chrześcijańskim, a nie skupiali się na sprawach materialnych. Papież miał też ogromny szacunek dla polskich tradycji bożonarodzeniowych. Widział głębokie treści teologiczne np. w naszych kolędach czy też w przełamywaniu się opłatkiem. Nie da się podtrzymywać tych tradycji w pojedynkę, dlatego Ojciec Święty zawsze prosił, byśmy święta przeżywali w sposób rodzinny oraz byśmy nie zapominali o ludziach samotnych i biednych.

– Żeby w duchu chrześcijańskim przeżyć święta Bożego Narodzenia, trzeba się najpierw do nich przygotować. Jak czynił to Papież?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jan Paweł II bardzo czekał na Boże Narodzenie. Wyczekiwał świąt z radością. Jednocześnie starał się czynić maksymalnie dużo, a nawet więcej niż musiał, aby dobrze się do nich przygotować. Nie musiał np. pościć, a mimo to przez cały Adwent nie jadł wędlin do śniadania i w ogóle jadł mniej niż zazwyczaj. Uważam, że m.in. przez taką postawę chciał pokazać Panu Bogu, jak ważny jest dla niego. Oczywiście, mówiąc o przygotowaniu Papieża do świąt, trzeba z mocą podkreślić całą sferę przygotowań duchowych Jana Pawła II na przyjście Jezusa Zbawiciela.

– Co z tych duchowych przygotowań Papieża Polaka najbardziej utkwiło w pamięci Księdza Arcybiskupa?

– Przede wszystkim osobista modlitwa Ojca Świętego. A także Msze św. roratnie, sprawowane z Ojcem Świętym w każdą sobotę, śpiewanie pieśni adwentowych oraz głoszone przez o. Raniero Cantalamessę OFMCap rekolekcje. Ojciec Święty robił z nich notatki, które potem służyły mu do medytacji i rozmyślań. O. Raniero miał też konferencje ascetyczne wprowadzające nas w okres świąteczny, które były głoszone w każdy piątek lub wtorek Adwentu.

– W książce pt. „Miejsce dla każdego” Ksiądz Arcybiskup pisze, że Jan Paweł II na Boże Narodzenie cieszył się jak dziecko. Jak to rozumieć?

– Już po uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, na Placu św. Piotra zaczynano ustawiać szopkę. Ojciec Święty zawsze z taką ciekawością pytał, kiedy będzie ona stawiana. Podobnie było z choinką. Jan Paweł II przyglądał się, jak to drzewko jest ustawiane, a później patrzył z okien na kolejne etapy ubierania drzewka. Często o tym wspominał podczas posiłków. W tym m.in. wyrażała się dziecięca radość Ojca Świętego z tego, że zbliżają się święta. Ale w postawie Ojca Świętego było coś jeszcze głębszego – pełna i bezgraniczna wiara, że Bóg kierujący się miłością przysyła nam swojego Syna.

Reklama

– Święta Bożego Narodzenia to również niezwykła atmosfera: zapach wypiekanych ciast, ubieranej choinki itd. A co przypominało o świętach w papieskich apartamentach?

– Na początku Adwentu w papieskiej kaplicy, a także w niektórych pokojach były układane wieńce z czterema świecami. Główny wieniec adwentowy był zawsze w sali audiencyjnej, a przynosił go kard. Joseph Ratzinger. Mówił, że to niemiecka tradycja i zawsze się tym wieńcem dzielił z Ojcem Świętym. Podobnie było z choinkami i szopkami, których było kilka, m.in. w kaplicy, w apartamencie, w korytarzu.

– Dzielenie się opłatkiem – to stary polski zwyczaj, który Jan Paweł II przeniósł do Watykanu. Jak Włosi go przyjmowali?

– Najpierw interesowali się, jaką ma symbolikę. Później przejęli ten zwyczaj i stał się on udziałem wszystkich. Pamiętam, jak Ojciec Święty dzielił się opłatkiem w Watykanie. Dla ludzi była to naprawdę wielka radość, że mogą osobiście przełamać się opłatkiem z Papieżem i usłyszeć od niego życzenia radosnych świąt.

– Przed świętami wysyłamy sobie kartki z życzeniami. Czy Jan Paweł II miał na to czas?

– Własnoręcznie pisał kilkanaście kartek. Pozostałe, bardziej oficjalne życzenia, własnoręcznie podpisywał. Do każdego listu Ojciec Święty dołączał opłatek.

– Czy listów z życzeniami było dużo?

Reklama

– Bardzo dużo, dość powiedzieć, że były wśród nich m.in. życzenia do prezydentów państw. Natomiast życzenia pisane odręcznie były adresowane do najbliższych przyjaciół oraz księży, m.in. kard. Franciszka Macharskiego. Chciałbym jeszcze przypomnieć, że to Jan Paweł II wpadł na pomysł specjalnego papieskiego znaczka bożonarodzeniowego. Co roku pojawiał się na nim inny motyw, ale zawsze był on związany z Bożym Narodzeniem. Tak więc nawet w ten sposób Jan Paweł II chciał przypominać ludziom, do których życzenia były wysyłane, że zbliża się czas Bożego Narodzenia.

– Gdzie zasiadaliście do wigilijnej wieczerzy?

– W refektarzu. Pomieszczenie było niewielkie, a przy stole, na którym było siano przykryte obrusem, gromadziło się kilkanaście osób. Byli przyjaciele Ojca Świętego z Polski, najbliżsi współpracownicy, siostry zakonne, w sumie jakieś 16-17 osób. Zbieraliśmy się ok. godz. 17. Ojciec Święty przychodził do refektarza prosto z kaplicy, gdzie modlił się w intencji ubogich, chorych i samotnych. Spotkanie zaczynało się od odczytania fragmentu Pisma Świętego. Potem była modlitwa oraz śpiewaliśmy jedną kolędę. Następnie dzieliliśmy się opłatkiem i zasiadaliśmy do stołu.

– Czego swojemu sekretarzowi życzył Papież?

– Ojciec Święty wszystkim życzył radosnych świąt, a w życzeniach składanych indywidualnie mówił do mnie np.: Mieciu, życzę ci, żebyś ze mną wytrzymał (śmiech).

– Wiele osób, które były blisko Jana Pawła II, mówi o jego serdecznym poczuciu humoru...

– ...Ojciec Święty przeżywał wszystko w sposób naturalny. Wzruszał się, uśmiechał, rozśmieszały go pewne sytuacje. Był zawsze bardzo naturalny.

– Wspomniał już Ksiądz Arcybiskup o sianie pod obrusem. A co było na stole? Tradycyjnych 12 dań?

Reklama

– Nie, nigdy nie było 12 dań. Była ryba w galarecie – karp, ziemniaki, kapusta, kluski z makiem, smażona ryba, a więc typowo polskie potrawy. Ojciec Święty był niewybredny, wszystko mu smakowało. Potem były słodkości. Piło się też kawę, co jest włoskim zwyczajem.

– O czym rozmawiało się przy wigilijnym stole?

– Czasami był jakiś konkretny temat, ale najczęściej były to wspomnienia z młodości. Opowiadano, jak obchodziło się Wigilię i święta w różnych regionach. Raz w telewizji była transmisja Pasterki z katedry we Lwowie. Włączyliśmy więc telewizor, aby na chwilę połączyć się z wiernymi modlącymi się w katedrze.

– Wielu rodziców mających małe dzieci stara się, aby po wieczerzy do domu zapukał św. Mikołaj. A jak było z prezentami w Watykanie?

– Św. Mikołaj do Ojca Świętego przychodził 6 grudnia. Zawsze po kolacji jedna z sióstr przebierała się za św. Mikołaja, a dwie inne za towarzyszące mu anioły.

– Jakie prezenty przynosił św. Mikołaj Papieżowi i jego najbliższym współpracownikom?

– Bardzo praktyczne. Były to podkoszulki, skarpetki lub przybory toaletowe. Siostry zawsze wiedziały, co jest nam potrzebne.

– A Papież robił prezenty?

– Tak. Podczas grudniowego spotkania z Kurią Rzymską każdy pracownik dostawał od Papieża świąteczny prezent. Była to butelka wina, włoskie ciasto oraz bożonarodzeniowy obrazek.

– Wigilijna wieczerza się kończy…

Reklama

– … i Ojciec Święty idzie prosto do biblioteki. Tam zapala świecę i stawia ją w oknie. Pierwszy raz Jan Paweł II zrobił tak w 1981 r. – wówczas był to znak solidarności i łączności z Polakami. Z czasem znaczenie tego gestu się zmieniło. I teraz paląca się w Wigilię świeca w oknie papieskiej biblioteki nazywana jest świecą pokoju. Zwyczaj zapoczątkowany przez Jana Pawła II kontynuował papież Benedykt XVI. Wracając jednak do Wigilii z Janem Pawłem II, to kiedy już wrócił z biblioteki, zaczynało się kolędowanie. Śpiewaliśmy całe kolędy przez co najmniej półtorej godziny. Ojciec Święty nie potrzebował śpiewnika. I, co warte podkreślenia, śpiew kolęd rozbrzmiewał każdego wieczoru od Bożego Narodzenia aż do 7 stycznia.

– A o północy Papież sprawował Pasterkę...

– Była to szczególna Msza św., tysiące wiernych zjednoczonych na Świętej Ofierze. W centralnym miejscu bazyliki leżała figura Dzieciątka. Kiedy Pasterka się kończyła, Ojciec Święty przenosił figurę z bazyliki do szopki na Placu św. Piotra i tam kładł ją w żłobie. Gdy później przechodziliśmy obok tej szopki, Ojciec Święty zawsze przystawał i modlił się. Kiedy byliśmy w innych miejscach, np. w szpitalu, to Jan Paweł II również przystawał przy szopce i zawsze modlił się do Nowonarodzonego.

– Wielokrotnie w rozmowie podkreślał Ksiądz Arcybiskup, że Jan Paweł II bardzo często się modlił.

Reklama

– „Bardzo często” to nie jest najlepsze sformułowanie. Mogę zaświadczyć, że Jan Paweł II niemal cały czas się modlił. Dobrze wiedział o tym kard. Stanisław Dziwisz. Dlatego kiedy razem przychodziliśmy do Papieża, aby o coś zapytać, to kardynał zawsze wyczekiwał momentu, by móc mu przerwać. U Ojca Świętego nie było więc podziału na zajęcia i modlitwę. Jan Paweł II modlił się, kiedy jechał między sektorami i błogosławił wiernych. Ale modlił się też wtedy, gdy jechał windą. Pewnego razu właśnie, wysiadając z windy, powiedział, że wszystko mu się myli. Moim zdaniem, słowa te świadczą o tym, że Ojciec Święty miał pewien schemat, według którego się modlił.

– Za kilka miesięcy kanonizacja Jana Pawła II. Jak najlepiej przygotować się do tego wydarzenia?

– Czas, jaki pozostał do kanonizacji, powinniśmy wykorzystać na otwarcie naszych serc na działanie Bożej łaski i zawierzenie swojej osoby Bożej Opatrzności. To sprawi, że w dniu tak ważnego wydarzenia, jakim jest kanonizacja, w naszych sercach będzie radość i pokój. q

2013-12-17 14:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Maria Magdalena - zwiastunka Zmartwychwstania

Niedziela podlaska 15/2012

[ TEMATY ]

święta

ARKADIUSZ BEDNARCZYK

Obraz Marii Magdaleny z parafii Brzyska ukazuje świętą podczas medytacji

Obraz Marii Magdaleny z parafii Brzyska ukazuje
świętą podczas medytacji
Maria Magdalena była niezamężna, nie miała dzieci. Pozostawiła wszystko, co posiadała, całą swoją przeszłość i poszła za Jezusem. W tamtych czasach kobiety wspierały rabbich pieniędzmi, posiłkiem. Opuszczenie jednak przez kobietę domu i podróżowanie za rabbim było czymś niespotykanym, wręcz skandalicznym. Jeszcze bardziej skandaliczne było to, że wśród wędrujących z Jezusem znajdowały się kobiety niecieszące się dobrą reputacją, jak wówczas Maria Magdalena. W tradycji Kościoła katolickiego utożsamiano ją najczęściej z Marią jawnogrzesznicą, którą Chrystus ocalił od ukamienowania. Z wdzięczności za uratowanie życia służyła Jezusowi, stając się jedną z Jego najwierniejszych uczennic. Św. Łukasz wspomina też o wypędzeniu z niej siedmiu złych duchów, co może symbolizować wypędzenie skłonności do popełniania grzechu. Na długie stulecia Maria Magdalena stała się symbolem pokutnicy i grzesznicy. Ten „model” kobiety głęboko się zakorzenił w świadomości chrześcijan i ciągle jeszcze pokutuje w niejednych kazaniach, dziełach sztuki, wierszach. Mimo późniejszych prób wyniesienia i oczyszczenia imienia Marii Magdaleny taki obraz pozostał w świadomości wyznawców kultury Kościoła zachodniego. Dopiero w 1969 r. papież Paweł VI oficjalnie oczyścił imię Marii Magdaleny i jej niechlubną tradycję. Wśród kobiet towarzyszących Jezusowi Maria Magdalena jest wymieniana prawie zawsze na pierwszym miejscu, co może świadczyć o jej szczególnej pozycji w grupie wędrujących i usługujących Jezusowi kobiet. Dla Magdaleny spotkanie z Chrystusem stało się przełomem duchowym. Była ona obecna przy śmierci Jezusa i podczas złożenia Go do grobu: „Były tam również niewiasty, które przypatrywały się z daleka, między nimi Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba Mniejszego i Józefa, i Salome” (Mk 15, 40). To ona jako pierwsza spotkała Jezusa po zmartwychwstaniu: „Rzecze jej Jezus: «Mario!». Ona zaś, obróciwszy się, rzecze mu: «Rabbuni!» - co znaczy: Mistrzu” (J 20, 16). Było to szczególne wyróżnienie. Marię Magdalenę św. Hipolit, teolog z początków III wieku, nazwał później „apostołką Apostołów”. Kiedy Jezus wypowiedział jej imię, wszystko nagle się przemieniło. Magdalena odnalazła swego Mistrza. Zwróciła się do Niego, używając uroczystej formy aramejskiej, tłumaczonej jako: „Nauczycielu!” lub: „Mistrzu!”. Musiała być bardzo poruszona, może nawet chciała przypaść do nóg Jezusa, który powiedział: „Nie dotykaj mnie, bo jeszcze nie wstąpiłem do Ojca; ale idź do braci moich i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego»” (J 20, 17). Maria Magdalena być może pragnęła - co jest zrozumiałe - ziemskiej, codziennej i żywej obecności Jezusa i tego, by wszystko było jak przedtem. Tymczasem otrzymała od Mistrza ważną misję do spełnienia. To właśnie ona, a nie kto inny, ma iść i oznajmić uczniom o zmartwychwstaniu. Ona ma przekazać dalej prawdę i świadectwo tak bardzo ważne dla wiary Apostołów i całego Kościoła. Spełniła tę misję: „I przyszła Maria Magdalena, oznajmiając uczniom, że widziała Pana i że jej to powiedział” (J 20, 18). Jednak uczniowie Chrystusa nie uwierzyli w jej słowa - zeznanie kobiety było w tamtych czasach pozbawione legalnej wartości, a zatem zaniżało wiarygodność relacji o zmartwychwstaniu. Świadectwo przedstawione przez kobietę nie miało mocy prawnej. Apostołom nie mieściło się w głowie, że Jezus mógł powierzyć tak ważną misję kobiecie. Maria Magdalena pobiegła, żeby zanieść uczniom radosną nowinę i niepotrzebne jej były żadne „dowody” - w przeciwieństwie do Apostołów, którzy - by uwierzyć - musieli Go dotknąć, nawet kiedy Jezus przyszedł do nich. Magdalena, jako naoczny świadek ukrzyżowania Jezusa i Jego pogrzebu, czuła się w szczególny sposób związana z Jezusem. Była gorliwa w okazywaniu Mu czci, także po utracie wszelkiej nadziei. Łączność z Jezusem istniała dla niej w sposób oczywisty także po Jego śmierci. Ze względu na charakterystyczną dla kobiet zdolność empatii, brak niedowiarstwa, pełną akceptację dla czynów i słów swojego Nauczyciela Magdalenie przypisuje się istotną rolę: niezrozumiałą dla ludzi prawdę, że śmierć na krzyżu była odkupieniem ludzkich grzechów, początkiem nowego, lepszego życia, Jezus objawia kobiecie - nakazuje cieszyć się z cudu i dodać odwagi uczniom. Charakterystyczna jest różnica w przyjęciu tej nowiny przez Magdalenę i przez uczniów. Ona nie analizuje, nie sprawdza, nie docieka. Jej wiara jest tak wielka i tak szczera jak wiara dziecka. Ona kocha Jezusa. Może nie rozumie do końca, ale wierzy. Apostołowie nie wierzą - dla nich Jezus jest człowiekiem i jako taki nie jest w stanie zmartwychwstać. Są „ślepi” na pewne sprawy. Dlatego Chrystus wybiera na „zwiastuna nowiny” kobietę. To niezwykłe wyróżnienie. Stanowi dowód na to, że płeć nie jest dla Chrystusa istotna. Dla Niego istotna jest wiara. Odbieram to jako wywyższenie Marii Magdaleny, zwłaszcza biorąc pod uwagę panujące wówczas zwyczaje. Historia tej kobiety trwa do dziś: jest symbolem otwierania się każdego człowieka na dar wiary, będący darem miłości.
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV na archiwalnych fotografiach. Jak wyglądał przed laty?

2025-05-10 21:55

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/AUGUSTINIAN PROVINCE OF OUR MOTHER OF GOOD COUNSEL / HANDOUT

Zanim został następcą św. Piotra pełnił swoją posługę w USA, Peru i Watykanie. Na archiwalnych zdjęciach można zobaczyć go w towarzystwie poprzednich papieży: Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka.

PAP/EPA/AUGUSTINIAN PROVINCE OF OUR MOTHER OF GOOD COUNSEL / HANDOUT
CZYTAJ DALEJ

Konstytucja – nauki z historii. Obchody Święta Konstytucji 3 Maja w Kolbuszowej

2025-05-12 22:24

Alina Ziętek-Salwik

Wiwat po uchwaleniu Konstytycji w wykonaniu uczniów LO w Kolbuszowej

Wiwat po uchwaleniu Konstytycji w wykonaniu uczniów LO w Kolbuszowej

Głównym punktem obchodów była uroczysta Msza św. w intencji Ojczyzny odprawiona w kościele pw. Wszystkich Świętych. Po nabożeństwie przemaszerowano do Miejskiego Domu Kultury. Pod tablicą upamiętniającą uchwalenie Konstytucji 3 Maja przedstawiciele poszczególnych instytucji złożyli biało-czerwone kwiaty. Kolejnym punktem obchodów był wygłoszony przez Dariusza Fusa, dyrektora Liceum Ogólnokształcącego im Janka Bytnara, referat na temat okoliczności powstania i uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Jej znaczenie miało charakter zarówno polityczny jak i moralny - wynikało z szacunku do Prawa Bożego. Twórcy Konstytucji uważali, że ład w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym może być podstawą potęgi narodu pod warunkiem, że jest oparty na Bożych przykazaniach. Część artystyczną uroczystości pt. ”Konstytucja-nauki z historii” przygotowali uczniowie LO w Kolbuszowej.

Pierwsza część oparta była na scenkach ukazujących moment rozbiorów Polski przez trzy sąsiadujące mocarstwa: Rosję (carycę Katarzyną zagrała Zuzanna Stępień, Austrię (cesarza Franciszka Józefa zagrał Kacper Szwed) i Prusy (króla Fryderyka zagrał Krzysztof Wojtyczka). Rozcięcie mapy Polski szablą musiało wzbudzić w widzach dreszcz emocji, bo przypomniało wszystkim tamten tragiczny dla Polaków czas i zapewnienia władców, że król Stanisław August Poniatowski (Szymon Kozłowski) będzie nadal królem, ale mocarstwa pomogą mu w rządzeniu. Druga scenka pokazała, że sami Polacy zdobyli się na wypracowanie Konstytucji 3 Maja, która była drugim, również pod względem nowoczesności, dokumentem po konstytucji amerykańskiej. Świadczyła o mądrości Polaków. W tej scence wystąpili: poseł Ignacy Potocki (Kacper Szwed), reformator Hugo Kołłątaj (Krzysztof Wojtyczka) i marszałek Sejmu Stanisław Małachowki (Filip Albrycht). Król Stanisław August Poniatowski (Szymon Kozłowski) odczytał postanowienia tego dokumentu. Następnie, przy dźwiękach poloneza Wojciech Killara, aktorzy inscenizacji opuścili salę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję