Reklama

Polityka

Na to nie ma zgody

Niedziela Ogólnopolska 47/2013, str. 36-37

[ TEMATY ]

polityka

Dominik Różański

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – Chyba żaden polityk III RP nie skupił na sobie tak zaciekłej i nienawistnej krytyki, jak właśnie Pan. Jak Pan sam sobie odpowiada na pytanie, dlaczego tak się dzieje, jakie są tego źródła?

ANTONI MACIEREWICZ: – Nie do końca zgadzam się z taką opinią – proszę pamiętać o niezwykle ostrej kampanii przeciwko premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, a wcześniej przeciwko Prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu. Ale rzeczywiście, nie jestem politykiem III RP i dlatego establishment mnie nie znosi. Jestem politykiem polskim, a obecny układ medialny i polityczny toleruje tylko ludzi gotowych podporządkować się regułom III RP, zainaugurowanym przez tzw. okrągły stół. Reguły te, mimo że szybko straciły swoją „przydatność” dla Polski, nadal zdają się dominować w ich myśleniu o kraju i ograniczają horyzonty rozwojowe Polaków. Nigdy nie przyjąłem tych zasad: jak cały polski obóz patriotyczny uznaję je za głęboko szkodliwe dla Polski.

– Tymczasem to raczej Pana działania ogłaszano jako szkodliwe dla nowego ładu, dla Polski...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– To bezsilna wściekłość pogrobowców systemu sowieckiego. Obiektywna ocena – jeśli ktoś zechciałby się na nią zdobyć – wszystkich moich działań z ostatnich 20 lat pokaże, ile udało się dokonać dobrego. Owszem, byłem zwolennikiem radykalnych i głębokich zmian, co wcale nie oznaczało destrukcji, wręcz przeciwnie. Zresztą dziś już prawie wszyscy mają świadomość, iż godząc się na „grubą kreskę”, brak dekomunizacji i lustracji, rozgrabienie majątku narodowego, pozostawienie sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości w rękach aparatu komunistycznego – zapłaciliśmy i nadal płacimy wysoką cenę. Ale warto pamiętać choćby o ustawie o straży pożarnej, przyjętej w 1992 r. To przecież po dziś dzień najnowocześniejsza i najlepiej działająca służba specjalna! A tę ustawę ja właśnie przekazałem do Sejmu! Przygotowałem też głęboką reformę policji; to miała być nowa policja, a nie kontynuacja MO! W tamtym czasie nastąpiły też bardzo głębokie zmiany w służbach specjalnych podlegających mi wówczas, jako ministrowi spraw wewnętrznych. No i zaczęliśmy wreszcie eliminować szpiegów rosyjskich, UOP zidentyfikował i aresztował jednego z najbardziej zaufanych funkcjonariuszy Czesława Kiszczaka, który w oparciu o siatkę agencji ochrony szpiegował na rzecz Rosjan.

– Najwięcej niepokoju, a nawet strachu wzbudziła zaproponowana przez Pana tzw. lustracja. Nie szedł Pan za daleko?

– Nie sądzę, dziś mam nawet do siebie pretensje, że byłem zbyt wstrzemięźliwy. Moi najbliżsi wówczas współpracownicy uważali, że trzeba działać bardziej zdecydowanie. Oczywiste jest, że bez przyzwoitego rozliczenia się z przeszłością niczego nowego nie da się zbudować ani w służbach, ani w państwie. Idea rozliczenia się Polaków z przeszłością została skutecznie wypaczona. Propaganda komunistyczna i „okrągłostołowa” straszyła Polaków, a zwłaszcza polską inteligencję, że „wszyscy mogą być podejrzani”. To była i jest oczywista manipulacja, mająca chronić odpowiedzialnych za zbrodnie komunistyczne, donosicielstwo, kariery wspierane przez bezpiekę. Chodziło przede wszystkim o to, by postkomuniści mogli się umocnić i spokojnie, w nowych warunkach, budować swoją pozycję polityczną i gospodarczą.

Reklama

– Jednak tę Pana niezwykłą skłonność do rozmaitych śledztw, wykrywania afer i powoływania komisji zawsze uważano za działania destrukcyjne. Burzył Pan święty spokój tych, którzy chcieli się szybko dorabiać...

– Tak, bo oni tworzyli mafie i grupy przestępcze, niszcząc kraj i spychając uczciwych przedsiębiorców na margines. Dlatego za swój sukces uważam m.in. działania tzw. komisji orlenowskiej, która pokazała istnienie struktur mafijnych wyrastających z dawnego aparatu komunistycznego i Służby Bezpieczeństwa. Komisja zgromadziła wtedy gigantyczny materiał, który w istocie do dziś nie został wykorzystany do walki z przestępczością zorganizowaną. Ale zainicjowane wtedy – czyli prawie 10 lat temu – procesy karne są finalizowane; dopiero niedawno zapadły wyroki w jednym z licznych odgałęzień mafii paliwowej. Komisja orlenowska była dla mnie bardzo ważnym doświadczeniem osobistym, a jej główną i nieocenioną wartością było obnażenie prawdziwych mechanizmów destrukcji Polski jako wolnego kraju.

– Dzisiejszej krytyce Zespołu Parlamentarnego pod Pana kierownictwem zaczyna towarzyszyć „wyciąganie” nieomal wszystkich, jakoby bardzo nagannych, spraw z przeszłości, np. sprawy likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

– Jestem dumny, że miałem możliwość zlikwidowania tej szkodliwej dla Polski formacji. Mogę tylko żałować, że stało się to dopiero 17 lat po 1989 r.

– Dlaczego likwidację WSI uważa Pan za jedno ze swych ważniejszych dokonań?

– Dlatego, że były to służby zbudowane w oparciu o kilkuset funkcjonariuszy przeszkolonych starannie przez KGB i GRU – co sprawiało, że WSI stanowiły szczególnie groźne narzędzie w obcych rękach. Ta formacja musiała być zlikwidowana przede wszystkim po to, by wyeliminować wpływy obcego mocarstwa, zlikwidować nielegalny handel bronią z terrorystami, którzy działali także przeciwko Polsce, uniemożliwić obcą infiltrację naszego życia gospodarczego i politycznego oraz – przynajmniej częściowo – ukrócić rozwijającą się w „pookrągłostołowej” Polsce przestępczość gospodarczą. WSI zostały zlikwidowane skutecznie i nie ma do nich powrotu, choć oczywiście ludzie pozostali i dzisiaj próbują tworzyć różne mafijne struktury. A wielu z nich – choć już nie dysponują instytucjami państwa polskiego, jakimi były wywiad i kontrwywiad wojskowy – nadal odgrywa destrukcyjną rolę w różnych dziedzinach polskiego życia. Dzięki naszym działaniom ci ludzie zostali pozbawieni tych narzędzi i mają świadomość, że nigdy już ich nie odzyskają. Ani oni, ani ich zewnętrzni patroni. I nie mogą mi tego darować.

– Jak Pan sądzi, które z Pana działań przysporzyło Panu największych, najbardziej zapiekłych wrogów?

– Trudno mi to oceniać. A ponadto, co dla mnie najważniejsze, nie sądzę, abym miał wrogów wśród ludzi, których spotykam na ulicy, ani w „mrowiskowcu” na warszawskich Bielanach, gdzie mieszkam od 40 lat. Często spotykam się z wyrazami akceptacji i poparcia. Owszem, kiedy zdarzy mi się oglądać w telewizji inny kanał niż TV Trwam, to wtedy słyszę i obserwuję paroksyzmy wręcz nienawiści... Ale to nic nowego, bo przecież doskonale jeszcze pamiętam tytuły „Trybuny Ludu” z lat 1976-77: m.in. „Macierewicz uczy polską młodzież, że krew jest smarem historii”. Przypisano mi tę sentencję jakiegoś polityka, którą jakoby przekazywałem młodzieży zgromadzonej na obozie w Gorcach późną jesienią 1976 r... Nic takiego oczywiście nie miało miejsca, a kłamstwo to propagował agent SB, późniejszy redaktor „Gazety Wyborczej”!

– Dziś to na Pana i Zespół Parlamentarny zrzuca się winę za „postsmoleński”, bardzo głęboki podział polskiego społeczeństwa.

– Jest takie polskie przysłowie, które najlepiej pasuje do tej sytuacji: „Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni”. Podział w społeczeństwie pragną wykopać za wszelką cenę ci, którzy już po kilku dniach od tragedii zaczęli organizować kampanię nienawiści wobec Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, by uniemożliwić jego pochówek na Wawelu. Później było coraz gorzej: zarzuty, że Prezydent ma „krew na rękach”, że generał Błasik pijany wydawał rozkazy pod wpływem Prezydenta, a wreszcie straszliwy, bluźnierczy sabat nienawiści do Krzyża i Narodu zorganizowany w sierpniu 2010 r. Taka oto jest miara strachu i nienawiści. Ci ludzie z obawy przed odpowiedzialnością przekraczają wszystkie granice i gotowi są aprobować działania przestępcze. W tym kontekście propagandowe pokrzykiwania przeciwko mnie są sprawą drugorzędną.

– I raczej mobilizują Pana do działania, niż deprymują?

– Próbuje się utrudniać mi życie od blisko 50 lat i jak dotąd – z marnym skutkiem... W tej całej kampanii chodzi o to, żeby mnie izolować, ośmieszyć, ograniczyć możliwość współdziałania z innymi osobami. Skutek tych ataków jest wręcz odwrotny.

– Bo się Pan na nie uodpornił w czasach opozycji niepodległościowej, gdy w 1976 r. założył Pan Komitet Obrony Robotników?

– Wtedy atakom na łamach „Trybuny Ludu” sekundowali ludzie z opozycyjnego środowiska lewicy laickiej. Powtarzali, że Macierewicza należy wyeliminować. I nie dziwię się temu, bo przecież nigdy nie kryłem opinii, że lewica laicka jest szkodliwa dla Polski. Zawsze byłem zdania, że celem działań opozycji nie jest reforma socjalizmu i sojusz z liberalnym skrzydłem partii komunistycznej, tylko odzyskanie przez Polskę niepodległości i pełnej suwerenności. To, że im się nie podobała moja działalność – rozumiem. Gorzej, że używano niegodnych środków, paszkwili, kłamstwa i obmowy.

– To dlatego, że dość istotnie przeszkadzał Pan tym, którzy mieli jedynie słuszną wizję Polski...

– Nie przeceniam swojej roli, ale jestem dumny z tego, że razem z instruktorami „Czarnej Jedynki” zainicjowaliśmy w 1976 r. akcję pomocy robotnikom w Ursusie i Radomiu, a później założyliśmy Komitet Obrony Robotników. Zresztą już od końca lat 60. w gronie I Warszawskiej Drużyny Harcerskiej kształciłem kadry młodzieży ze świadomością, że przyjdzie moment, kiedy ci młodzi ludzie będą potrzebni jako liderzy ruchu niepodległościowego.

– W ostateczności jednak to skupiony wokół Adama Michnika lewicowy nurt opozycji szczyci się tym, że wywalczył wolną Polskę...

– To przejaw wyjątkowej pychy. Lewica laicka zawsze dystansowała się od ruchu niepodległościowego. Pamiętam, jak w 1976 r. zaatakowano mój tekst stawiający postulat walki o niepodległość! Pamiętam, jak przekonywano mnie, że szczytem naszych marzeń powinna być tzw. finlandyzacja i co najwyżej autonomia wewnętrzna. Ale przede wszystkim – warto by sobie wreszcie uświadomić, że wszystkie te wysiłki opozycyjne w porównaniu z wieloletnimi działaniami Kościoła katolickiego to była kropla w morzu... Takie są prawdziwe proporcje w naszych zasługach na rzecz niepodległości. Z tego powodu dla mnie osobiście tytułem do chwały jest to, że spadały i spadają na mnie ataki i potwarze, w jakiejś małej części podobne do tych, których w latach 50. doświadczał kard. Stefan Wyszyński... Oczywiście, przy zachowaniu wszelkich proporcji.

– Adam Michnik, analizując w jednym z programów telewizyjnych Pana zachowania polityczne, sugerował, że ta Pana dawna niepokorność oraz późniejsze nieprzejednanie w walce z postkomuną bierze się z rodzinnej traumy z czasów stalinizmu...

– Losy mojej rodziny są podobne do losów tysięcy polskich rodzin. Mój ojciec był profesorem chemii na Uniwersytecie Warszawskim, członkiem Stronnictwa Narodowego, a po wojnie członkiem podziemnego Stronnictwa Pracy, jednym z jego skarbników. 11 listopada 1949 r. został znaleziony martwy w swojej pracowni na Wydziale Chemii, po tym, jak wieczorem poprzedniego dnia złożyli mu tam wizytę funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Tyle wiadomo... Dumny jestem z tego, że w mojej rodzinie nie było zdrajców i kolaborantów. Nikt nie należał do partii komunistycznej, nie brał udziału w mordowaniu patriotów. Ale też nie mam w sobie potrzeby zemsty, także na ludziach ze środowisk komunistycznych. Każdą sprawę zawsze staram się widzieć osobno i do każdego człowieka podchodzić indywidualnie. Kategoryczny jest tylko mój stosunek do tych środowisk, które dzięki sowieckim czołgom otrzymały władzę z nieograniczonymi możliwościami dysponowania losem, życiem i majątkiem Polaków, a ich potomkowie chcą nadal pełnić tę funkcję, choć już w innych warunkach. Na to nie ma zgody.

– Demokracja im na to pozwala, Panie Pośle!

– Tak. A ja się im wcale nie dziwię, że chcą panować nad Polską, bo to piękny, duży, bogaty kraj. Dziwię się tylko nam, Polakom, że dajemy im na to przyzwolenie.

Druga część rozmowy w następnym numerze „Niedzieli”.

2013-11-19 15:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy są granice podłości?

Niedziela Ogólnopolska 17/2015, str. 45

[ TEMATY ]

polityka

Krzysztof Białoskórski

Władza zdesperowana perspektywą przegrania wyborów nie cofnie się przed żadną podłością.

Wielcy pisarze, znawcy natury ludzkiej zawsze twierdzili, że nie ma takich granic. Historia też zna wiele przypadków, że „człowiek” wcale nie brzmi dumnie. I dziś na naszych oczach odbywa się kolejny spektakl podłości. Władza, instytucje państwowe i dziennikarze mainstreamu zaczęli grać sprawą smoleńską, wypuszczać kolejne wersje rzekomych zapisów rozmów, także zdjęcia z pokładu samolotu Tu-154M podczas fatalnego lotu. To nie są działania, które mają cokolwiek wyjaśnić. Nie. One mają wzburzyć, sprowokować, wywołać niechęć do wszystkich, którzy upominają się o rzetelne zbadanie przyczyn katastrofy.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: „Perły od królów, złoto od rycerzy” - królewskie atrybuty Patronki Polski

2024-05-02 09:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Maryja Królowa Polski

Karol Porwich/Niedziela

„Perły od królów, złoto od rycerzy”, tysiące brylantów i innych kamieni szlachetnych, a nawet meteoryty znalezione w różnych częściach świata czy ślubne obrączki, w tym ta wyrzucona z transportu do Auschwitz, to od wieków darami wyrażany hołd, Tej, która w naszej Ojczyźnie sławiona jest jako Królowa Polski i Polaków. Już w XV w. Jan Długosz nazwał Matkę Chrystusa czczoną w jasnogórskim obrazie cudami słynącym „najdostojniejszą Królową świata i naszą”. Wizerunek Jasnogórskiej Bogurodzicy od początku powstania częstochowskiego klasztoru uznany za niezwykły, otoczony został powszechnym kultem przez wiernych, ale i przez polskich królów. Wyrazem tego były także korony i niezwykłe szaty nakładane na obraz.

Zapowiedź zabiegania w Stolicy Apostolskiej o ustanowienie święta Królowej Polski - 3 maja można odczytać w ślubach króla Jana Kazimierza (1656), ale dopiero w Polsce niepodległej kroki takie podjęto i na prośbę polskiego Episkopatu Pius XI zatwierdził tę uroczystość dla całej Polski (1923). Dla Polaków jest Jasnogórski Obraz to jeden z najcenniejszych „narodowych skarbów", obok godła Orła Białego, dla wielu znak naszej tożsamości. Właśnie ze względu na jego obecność, rocznie do jasnogórskiego Sanktuarium przybywają miliony pielgrzymów.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski - plan obchodów na Jasnej Górze

2024-05-03 09:01

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Matka Boża

Karol Porwich/Niedziela

Dziś na Jasnej Górze, 3-go maja, uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Suma odpustowa odprawiona zostanie na Szczycie o godz. 11.00, poprzedzi ją program słowno-muzyczny: „W oczekiwaniu na beatyfikację sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej” o godz. 10.00. W czasie Sumy ponowiony zostanie Milenijny Akt Oddania Polski w Macierzyńską Niewolę Maryi, Matce Kościoła za Wolność Kościoła Chrystusowego. O godz. 19.00 Mszę św. odprawi metropolita częstochowski, abp Wacław Depo. Uroczystości zakończy Apel Jasnogórski.

- Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski związana jest ze ślubami lwowskimi Jana Kazimierza - wyjaśnia o. Michał Bortnik, rzecznik prasowy Jasnej Góry. Śluby te były wyrazem wdzięczności za cudowną obronę Jasnej Góry i ocalenie Ojczyzny. Jan Kazimierz obrał wtedy Maryję Królową i Matką swoją i swoich poddanych, całego królestwa. - Ciekawą rzeczą jest to, że Maryja sama wybrała sobie ten tytuł, bo w 1608 r. objawiła się mieszkającemu w Neapolu włoskiemu misjonarzowi, o. Juliuszowi Manicinelli z zakonu jezuitów, który był czcicielem polskich świętych - dodał o. Bortnik. Włoski misjonarz podczas modlitwy zastanawiał się nad najpiękniejszym tytułem, jakim uhonorować można Matkę Bożą. Ukazała mu się wtedy sama Maryja pytając, dlaczego nie nazwie Jej Królową Polski. Maryja uzasadniła swoją prośbę tym, że jest to naród, który sobie wybrała, naród, który Ją czci. Kiedy w 1610 r. o. Manicinelli przyjechał do Polski i odprawiał Mszę św. w katedrze na Wawelu kolejny raz objawiła mu się Matka Boża ponawiając swoje życzenie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję