Niedawno natrafiłam w Internecie na wpis kogoś, kto dopominał się o pomnik dla ludności cywilnej Warszawy, która tak wiele wycierpiała, szczególnie w okresie Powstania Warszawskiego. Babcia autora wpisu zginęła w drodze do Pruszkowa.
Pod koniec lipca w jednym z tygodników ukazał się wywiad pt. „Przez ten obóz przeszła Warszawa”. Oczywiście, przez Pruszków. Opowiadała o tym pani Małgorzata Bojanowska, dyrektor Muzeum Dulag 121.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pewnie potraktowałabym ten tekst po prostu jako jeszcze jeden dokument z przeszłości, gdyby nie to, że dotyczy i mnie osobiście. Bo przez ten obóz przeszłam i ja - wtedy jako niespełna pięcioletnie dziecko, wraz z Mamą i trzyipółletnim Bratem.
Nie muszę mówić, że gdy weszłam na stronę internetową: www.dulag121.pl - ta przeszłość powróciła. Zdjęcia, wspomnienia ludzi - to wszystko ożyło w pamięci. Jednego z pierwszych wpisów dokonał sąsiad z mojej ulicy, obecnie przebywający za granicą… Jaki ten świat jest mały.
Dziś, po wielu dziesięcioleciach, niewiele już pamiętam z tamtych wydarzeń. Tylko jakieś pojedyńcze obrazki - podwórko kamienicy, w której piwnicach chowaliśmy się przed obstrzałem, płonące domy, tłumy przeganiane przez niemieckich oficerów, jakaś wielka wędrówka ludów, dziś już nie wiadomo, skąd i dokąd, ale z metą w Pruszkowie, wielka hala fabryczna pełna ludzi, pod której jednym ze słupów mieliśmy wyznaczone miejsce, potem bydlęce wagony i ten ciągły ścisk.
Napisałam zgłoszenie i natychmiast dostałam odpowiedź - ankietę pt. „Lista Pamięci” - do wypełnienia. Odesłałam ją 1 sierpnia - w ten sposób uczciłam rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego… A czy pięcioletnie dziecko może coś przeżywać? Widocznie widziało więcej, niż zapamiętało, bo odkąd sięgam pamięcią, jeśli śniła mi się wojna, to zawsze tylko z Niemcami.