Środa, 18 września. Święto św. Stanisława Kostki, zakonnika
• Mdr 4, 7-15 • Ps 148 • Łk 2, 41-52
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». Lecz On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Reklama
Postawienie sobie wymagań i realizowanie ich jest bardzo ważne, inaczej czas przepłynie nam jak woda przez palce. Jezus, jako młody mężczyzna na progu dojrzałości, przybywa na święto Paschy. Rodzice zabierali tam swoje dzieci, by stopniowo wprowadzać ich w praktykowanie wiary. Jezus pozostaje w gronie uczonych w Piśmie w Jerozolimie, dyskutując z nimi. Znajduje wśród nich ludzi, którzy jak On szukają woli Ojca, pragną poznawać Boże prawa. W tym Jego pozostaniu w gronie nauczycieli ujawnia się Jego powołanie, by być duchowym nauczycielem ludzi. Matka Jego i Józef oraz my, czytający tę Ewangelię, jesteśmy świadkami Jego niepowtarzalnej relacji z Bogiem, którego nazywa Ojcem i którego chce poznawać. W stawianiu sobie wymagań i wykorzystaniu czasu zgodnie ze swoim powołaniem może być wzorem dla każdego, a szczególnie młodzieży, patron dzisiejszego dnia, św. Stanisław Kostka. Przypomnę... Z Rostkowa, koło Płocka, do Wiednia Stanisław trafił, gdy miał czternaście lat. Tam, z woli swego ojca, razem ze swoim bratem Pawłem kształcił się w kolegium jezuickim, czymś w rodzaju średniej szkoły na dobrym poziomie. Młodzi chłopcy z dobrych domów niekoniecznie interesowali się tam tylko nauką czy religią. Wiedeń był dla nich wymarzonym miejscem, gdzie można się „wyszumieć”. Koledzy, a nawet brat, nie szczędzili drwin Stasiowi, który w wolnych chwilach modlił się. Przezywano go „jezuitą”, bo właściwie żył już jak zakonnik. Po roku nauki Stanisław ciężko zachorował. Przekonany, że uzdrowienie zawdzięcza Matce Bożej, złożył ślub, że wstąpi do jezuitów. Ojciec Stanisława, dumny i porywczy szlachcic, miał jednak zupełnie inną wizję kariery dla syna... Jezuici też nie przyjmowali bez zgody rodziców do zakonu nieletnich uczniów ze swoich szkół. Taką też odmowną odpowiedź Stanisław usłyszał w Wiedniu. Postanowił więc spróbować gdzie indziej. W sierpniu 1567 roku uciekł z Wiednia w przebraniu żebraka i pieszo dotarł do Dylingi w Bawarii. Kiedy i tam nic nie wskórał, nie przyjęto go, zawędrował przez Alpy do Rzymu, aby szukać pomocy u samego generała zakonu. Na władzach zakonnych wrażenie zrobiła determinacja młodego Polaka. Przyjęto go do nowicjatu. Szczęście trwało krótko. Po dziesięciu miesiącach życia, którego pragnął, umarł w święto Wniebowzięcia, 15 sierpnia 1568 roku. Miał niecałe osiemnaście lat. Rzymianie żegnali go jak świętego. Pochowany został w kościele św. Andrzeja na rzymskim Kwirynale. Jan Paweł II w tym kościele mówił: „Jego droga z Rostkowa na Mazowszu przez Wiedeń do Rzymu była jak gdyby wielkim biegiem na przełaj, do tego celu życia każdego chrześcijanina, jakim jest świętość” (13 listopada 1988 r.). Papież Franciszek napisał do młodych: „Miejcie odwagę! Świat potrzebuje Waszej wolności ducha, waszego ufnego patrzenia w przyszłość, Waszego pragnienia prawdy, dobra i piękna. Niech św. Stanisław uczy Was tej wolności, która nie jest biegiem na oślep, ale zdolnością rozeznawania celu i obierania najlepszych dróg postępowania i życia. Niech Was uczy szukać zawsze i nade wszystko przyjaźni z Jezusem, czytać i medytować Jego słowo, i przyjmować w Eucharystii Jego miłosierną i pełną mocy obecność, abyście potrafili oprzeć się presji światowej mentalności. Niech św. Stanisław uczy Was nie bać się ryzyka i marzeń o prawdziwym szczęściu, którego źródłem i gwarantem jest Jezus Chrystus. Jezus jest Panem ryzyka, jest Panem wychodzenia zawsze «poza». (...) Pragnie On waszych rąk, by nadal budować dzisiejszy świat. Chce go budować z wami. Niech z nieba wspiera Was św. Stanisław i niech inspiruje Was jego życiowe motto: Ad maiora natus sum – do wyższych rzeczy jestem zrodzony!”. Można spędzać godziny na oglądaniu telewizji, przewijać tiktoka czy spędzać wolny czas na innych rozrywkach... Można jednak też w każdym wieku powalczyć o siebie, o swój rozwój, o swoje powołanie. Mieć marzenia i wytrwale dążyć do ich realizacji. Tego nas uczy św. Stanisław Kostka. Każdy z nas ma szansę. Nie pozwólmy się zgasić. Stanisław przeciął pępowinę, chciał być sobą. Właściwie uciekł z domu. Ale nie był to ślepy bunt. Wiedział, czego chce, miał jasną wizję swojego miejsca na ziemi. Ideał umiał przełożyć na konkretną drogę, którą szedł, nie zrażając się trudnościami. Był sobą, wybrał Boga. To jest świętość. Dziś wielu młodych ludzi przychodzi do kościoła, by modlić się o dobry rok szkolny i swój rozwój. Czas jest nam dany nam przez Boga. Nie można go zmarnować. Liczy się nasze czynne zaangażowanie. Prośmy dziś, byśmy na wzór Chrystusa i ludzi jak św. Stanisław wypełnili nasze powołanie i pomagali w realizacji swojego powołania innym.
K.K.
ROZWAŻANIA NA ROK 2025 SĄ JUŻ DOSTĘPNE! DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!: "Żyć Ewangelią 2025".