Kiedy w pierwszą rocznicę ślubu zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym, wiedziałam, że Pan Bóg ma poczucie humoru. Modliliśmy się z mężem o dar potomstwa i nasze wołania zostały wysłuchane, ale nie spodziewaliśmy się, że radość z tej dobrej nowiny będziemy przeżywać w tak wyjątkowym dla nas dniu i że nastąpi to tak szybko. Dobry Ojciec zrobił nam najpiękniejszy prezent, jednocześnie stawiając przed nami zadanie, aby jeszcze pełniej realizować powołanie, nie tylko do małżeństwa, ale i do rodzicielstwa. Ze swojego duchowego doświadczenia wiedziałam, że będę chciała ten wyjątkowy dla kobiety czas dziewięciu miesięcy przeżyć z Bogiem i Maryją. O ile na początku ofiarowałam w intencji naszego nienarodzonego dziecka Msze Święte, odmawiałam różaniec czy też modliliśmy się z mężem spontanicznie każdego wieczoru przed snem o to, abyśmy umieli wychować naszą pociechę na Bożego człowieka, o tyle po kilku tygodniach przyszło do mnie światło Ducha Świętego, że przecież ciąża to dziewięć miesięcy, dlaczego więc nie modlić się w tym czasie nowenną, która duchowo przygotuje nas do porodu i do tego najpiękniejszego spotkania z naszym dzieckiem?
Reklama
Niewiele myśląc, wpisałam w wyszukiwarkę hasło “nowenna przed urodzeniem dziecka” i jakież było moje zdziwienie, kiedy wyświetliła mi się tylko jedna pozycja z Nowenną Matek Oczekujących. Oprócz tej nowenny pojawiały się też modlitwy o dobry poród przez wstawiennictwo Świętego Gerarda czy Ignacego Loyoli. Wśród tych propozycji nie znalazłam jednak niczego, co mogłoby być dobrą pomocą nie tylko dla mam noszących dziecko pod sercem, ale i dla ojców, którzy także doświadczają mocno stanu błogosławionego swoich żon. Przejrzałam oferty wielu wydawnictw, czy mają tego typu książki w swoich zasobach, ale również nie znalazłam interesującej mnie publikacji. Obiecałam więc sobie, że jeśli Pan Bóg mi tej myśli nie zabierze, to ja napiszę taką właśnie książkę, która stanie się dla wielu oczekujących rodziców nowenną na czas oczekiwania, na ten cud dziewięciu miesięcy ciąży. Po ludzku odrzuciłam tę myśl, bo przecież jak to ja, bez wykształcenia teologicznego, mogłabym popełnić taki tekst?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Owszem, z wykształcenia jestem filologiem polskim, z zawodu dziennikarką, ale gdzie miałoby się to przełożyć na książkę – bądź co bądź – religijną? Jednak Duch Święty ma swoje sposoby, żeby skutecznie przekonać człowieka do wypełnienia Bożego dzieła, a następnie uzdolnić go do jego realizacji. Przez cały okres naszego oczekiwania na córkę Pan stawiał na mojej drodze osoby, które pytały o to, jak przeżywam ciążę, czym jest dla mnie ten czas, zwłaszcza, że spodziewaliśmy się naszego pierwszego dziecka. Nierzadko były to rozmowy duchowe, w których mówiłam, że ciężko mi z tym, że w stanie błogosławionym trudno o obecność na każdej niedzielnej Eucharystii czy przestrzeganie postu w piątek. Swoimi wątpliwościami co do mojej pobożności podzieliłam się z moim bratem księdzem, ale też i dwoma kapłanami podczas korzystania z sakramentu pokuty. Każdy z nich przekonywał, że teraz moim pierwszym powołaniem jest być matką i troszczyć się o dobrobyt swój i dziecka, a Bóg zna pragnienia mojego serca i wie, że chciałabym uczestniczyć we Mszy Świętej czy zachowywać post, natomiast mój stan mi na to nie pozwala. Wówczas każde mdłości w czasie ciąży, najmniejsze nawet osłabienie, zawrót głowy staje się moją modlitwą, to ją mam ofiarować Bogu jako swój najcenniejszy dar. To każdy etap ciąży ma być moim przylgnięciem do Niego, przez ręce Maryi, której nie były obce trudy ciąży, porodu i połogu, a później tajemnice macierzyństwa skrywane i zachowywane na dnie serca. (por. Łk 2, 51). Właśnie to utwierdzenie kapłańskie spowodowało, że podjęłam decyzję: piszę nowennę dziewięciu miesięcy, która będzie moim dziękczynieniem Bogu za dar macierzyństwa, szczęśliwy przebieg porodu, trud połogu i obecny etap rozwoju maleństwa. Jeżeli odmawianie tej nowenny i praca nad sobą jako rodzicami w tym czasie przyniosą choć jednemu małżeństwu, jednej rodzinie błogosławione owoce, to dla mnie będzie to największa radość, że w taki sposób mogłam uwielbić Stwórcę za dar bycia matką.
Reklama
Jeśli jesteście w ciąży i zastanawiacie się, czy możecie rozpocząć nowennę, to nie ma potrzeby czekać na konkretny dzień, by ruszyć z modlitewnym szturmem. Najbardziej odpowiednim do tego momentem jest chwila, kiedy będziemy mieć taką potrzebę, pragnienie lub intencję.
Dlatego też bez względu na to, czy dowiecie się o stanie błogosławionym w 2 czy 6 tygodniu, nie stanowi to przeszkody w rozpoczęciu modlitwy oczekiwania, modlitwy dziewięciu miesięcy. Jej formuła pozwala sięgnąć po nią w dowolnym czasie danego miesiąca. Można wybrać sobie, że będzie to np. każda pierwsza niedziela miesiąca albo konkretny dzień, może ten, w którym dowiedzieliście się, że Wasza rodzina się powiększy. Jeśli samopoczucie czy obowiązki nie pozwolą Wam na regularność, nie stanowi kłopotu odmówienie modlitwy i refleksja nad rozważaniami w wybranym dla siebie innym dogodnym czasie. Ważne, żeby mieć pragnienie serca na spotkanie z Bogiem w nowennie, ale także na umocnienie się w relacji małżeńskiej, kiedy to razem – jako mąż i żona – stajemy do rozmowy z Dawcą Miłości i Dawcą Życia. Chrystus, który sam przeszedł drogę krzyżową i poniósł śmierć na krzyżu, wspiera nas w każdej naszej trudnej sytuacji, nieobce są Mu nasze bolączki. Pokrzepia nas słowami z Ewangelii według św. Mateusza: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28).
Zachęceni Jego zaproszeniem, dlaczego nie mielibyśmy skorzystać z dobrodziejstwa łaski, jaką możemy wyprosić sobie, naszej rodzinie i naszemu dziecku poprzez nowennę? Zachęcam, aby Wasza droga dziewięciu miesięcy stała się zawierzeniem powołania rodzicielskiego Bogu. Niech lęk o przyszłość i zdrowie dziecka zostaną przyniesione na modlitwie i ofiarowane Panu. On ma moc przemienić niepokój i troskę w obfite błogosławieństwo i łaskę. Oby ten czas przygotowania do porodu przyniósł duchowe owoce i pozwolił z radością przyjąć potomstwo, którym Pan Was obdarzył.
Reklama
Oprócz krótkich rozważań w każdym rozdziale, będącym odpowiednikiem danego miesiąca ciąży, oraz modlitwy dedykowanej dla mamy i taty, zachęcam w tej nowennie do odmówienia dziesiątki różańca świętego w konkretnej jego tajemnicy. W związku z tym, że przez większość mojego życia należałam do parafii Świętej Rodziny w Częstochowie, w czasie dzieciństwa i młodości patrzyłam na ich figury w ołtarzu głównym. Ich wzajemna miłość, troska, bliskość wskazywały mi kierunek, jak powinno wyglądać tworzenie rodziny i dbanie o dziecko przez rodziców. Dlatego też modlitwę w każdym miesiącu kończy wezwanie do Świętej Rodziny, które niejako scala sens nowenny – obyśmy jako rodzice umieli tworzyć dla naszego dziecka dom bezpieczny, szczęśliwy, przepełniony Bogiem, tak jak Maryja i Józef stworzyli taką przestrzeń dla Jezusa w Nazarecie. Już papież Benedykt XVI przypomina nam o tym, że na dzisiejsze czasy dla małżonków nie ma lepszego wzorca niż właśnie Święta Rodzina. Chciejmy zainspirować się tymi słowami i potraktować je jako zadanie na czas nadchodzących dziewięciu miesięcy.
„Święta Rodzina jest z pewnością wyjątkowa i niepowtarzalna, ale jest jednocześnie “wzorem życia” dla każdej rodziny, gdyż Jezus, prawdziwy człowiek, zechciał urodzić się w rodzinie ludzkiej i w ten sposób ją pobłogosławił i uświęcił. Zawierzmy zatem Matce Bożej i św. Józefowi wszystkie rodziny, aby się nie zniechęcały próbami i trudnościami, lecz by zawsze pielęgnowały miłość małżeńską i z ufnością poświęcały się służbie życiu i wychowywaniu”.
Fragment książki "Cud oczekiwania", która już wkrótce będzie do kupienia w naszej księgarni.
Już 19 sierpnia spotkanie z autorką książki pt. "Cud oczekiwania".
O książce postanowiła wypowiedzieć się Karolina Mysłek – żona, mama, redaktor w Tygodniku Katolickim NIEDZIELA:
Reklama
Nowa droga. Odtąd już nic nie będzie takie samo. Czasem prosta trasa, innym razem wyboisty górski szlak, z upływem miesięcy i lat – z całą masą skrzyżowań i rozwidleń. A z nimi – konieczność istotnych i mniej ważnych decyzji. Dokąd dojdziemy? Najważniejsze, żeby w drodze towarzyszyć człowiekowi, którego powierzył nam Bóg. Wspierać go niezależnie od wszystkiego, być obok. Dać bezwarunkową miłość, która pozwoli nie potknąć się o byle kamień. A kiedy zdarzy się upadek, doda sił, żeby się podnieść, i zmotywuje do pokonania przeszkód. Już od pierwszych dni. To najlepsze i najbardziej wartościowy ekwipunek na wędrówkę, którego nic i nikt nie odbierze. Ale jak na początek przebyć drogę dziewięciu miesięcy, jak już od pierwszych dni nasze rodzicielstwo przeżyć świadomie, jak okazywać miłość, jak wyposażyć nasze dziecko we wszystko, co potrzebne, na jego drogę życia?
Doskonałym przewodnikiem na tym szlaku może być ta właśnie książka. Z zachwytem nad nowym życiem prowadzi rodziców do narodzin dziecka. Z charakterystycznym dla siebie optymizmem i pogodą ducha Autorka, nie z pozycji wszystkowiedzącego eksperta, ale jako pełna empatii i miłości młoda mama, zaprasza w podróż-nowennę. Do wsłuchania się w siebie, we współmałżonka i… nienarodzone jeszcze dzieciątko. By przez powierzenie Bogu swojej rodziny zrzucić z siebie ciężar lęku i niepewności. Inspiruje jednocześnie, żeby ten czas nie był tym, który „ciąży” i przez samą nazwę kojarzy się z czymś trudnym i ciężkim, ale był oczekiwaniem pełnym pokoju i nadziei. Noszeniem nowego życia nie tylko pod sercem przez mamę, ale wspierającym trwaniem u jej boku męża i przejmowaniem przez niego nieraz trudnych, czasem niezrozumiałych emocji swojej żony.
Spośród wielu propozycji do wykonania w konkretnym miesiącu, które tu znajdziemy, uśmiecham się do tej dotyczącej napisania listu do nienarodzonego jeszcze maleństwa. Od kiedy tylko dowiedziałam się, że jestem mamą, zaczęłam pisać do mojej córki listy. Chciałam, żeby w przyszłości, jak już dorośnie, mogła z nich wyczytać to, jak bardzo na nią czekaliśmy, jak bardzo ją kochaliśmy, zanim się jeszcze pojawiła na świecie.
Reklama
Gdy po raz pierwszy usłyszałam o tej książce, niemal automatycznie wróciłam myślami do mojej, naszej drogi z córką pod sercem. Przez ręce Maryi w Różańcu powierzałam ją Bogu, najlepszemu Ojcu. Niemal automatycznie szłam z Maryją radosnymi tajemnicami. Najpierw – w spotkaniu z aniołem mówiłam „tak” woli Pana Boga, a potem razem z Nią czekałam na narodziny mojego dziecka. Z biegiem lat droga modlitwy płynęła i wciąż płynie przez ofiarowanie Panu Bogu każdego dnia mojej córki, jej życia, by w I Komunii św. mogła spotkać nie tylko w świątyni żywego Boga, doświadczyć Tego, który jest blisko, troszczy się i wspiera w każdej sytuacji. Dziś nie spacerujemy już, ale niemal biegniemy przez kolejne tajemnice, coraz bardziej przeplatające się ze sobą, coraz bardziej się uzupełniające. Od przytulenia się do krzyża, kiedy niełatwy dzień czy sytuacja, przez prośbę o cud przemiany jak na weselu w Kanie, po wołanie do Ducha Świętego, żeby oświecał, wydobywał to, co złożył w sercu naszej córki jeszcze przed jej poczęciem, wskazywał najlepszą z dróg. A nas – żeby uzdalniał każdego dnia wciąż od nowa do bycia najlepszymi rodzicami, jak tylko się da.
Autorka w swojej książce na drodze oczekiwania na narodziny dziecka stawia konkretne znaki, które jasno wytyczają kierunek. To biblijne słowa, spośród których wiele jest mi szczególnie bliskich. Nie tylko na etapie ciąży, ale w każdym czasie. „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3, 1) – jako rodzice w pierwszej kolejności staraliśmy uświadomić sobie, że najpierw my jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga, że dostaliśmy od Niego wielki zastrzyk miłości, by potem obdarzać nią nasze dziecko. Bóg, dając nam nasze dziecko, jest przekonany, że będziemy dla niego właściwymi rodzicami. A jeśli czasem zaczynamy mieć poczucie niewystarczalności, to On nas zapewnia: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9). Choć Autorka odnosi te wszystkie drogowskazy do etapu ciąży, to my na dalszych odcinkach dorastania naszego dziecka używamy ich jeszcze częściej.
Warto zaufać i pozwolić się poprowadzić drogą dziewięciu miesięcy przez pełen ciepła, dający poczucie bezpieczeństwa przewodnik. A on doprowadzi do spotkania twarzą w twarz z tak bardzo oczekiwanym dla nas nowym życiem.