Reklama

Książki

Modlitwa receptą na sukces

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

BARBARA GAJDA: - Była feministka, świecka dziennikarka, a obecnie głos katolickiego radia, katolickich audytoriów. Co wpłynęło na tak radykalną zmianę w Pani życiu?

TERESA TOMEO: - Pan Bóg. Miałam silną relację z moją wiarą i zrozumiałam, że to Bóg miał rację, a ja byłam w błędzie. Teraz staram się pomagać innym ludziom zrozumieć piękno wiary.

- Ma Pani wieloletnie doświadczenie pracy w mediach. Już od dzieciństwa występowała Pani publicznie, a teraz jest prezenterką największej na świecie katolickiej rozgłośni radiowej i telewizyjnej EWTN. Za co pokochała Pani ten zawód?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Myślę, że pozwala mi on być tym, kim jestem w Chrystusie. Będąc w katolickich mediach, katolickiej telewizji, mogę mówić o mojej wierze, pomagać innym ludziom i używać wszystkich darów, które dał mi Bóg.

- Poświęcając się karierze dziennikarskiej, doświadczyła Pani konfrontacji świata zawodowego ze światem prywatnym. Jak udało się Pani pogodzić to trudne wyzwanie? Czy praca w mediach, będąca często pracą 24 godziny na dobę, pozwala na zachowanie równowagi pomiędzy tymi dwiema sferami życia?

- Katolickie media nie mają tych samych wymagań, co świeckie. Świeckie media to praca właśnie 24 godziny na dobę, gdzie jesteś reporterem i wymaga się od ciebie, byś był dostępny przez cały czas. W katolickich mediach pracuję nad swoim programem, kończę pracę i jestem wolna, mogę robić wszystko. Dlatego struktura jest trochę inna, pomimo tego samego stopnia presji.

- Dziennikarstwo to szczególny zawód zaufania publicznego. To służba drugiemu człowiekowi. To praca, w której wiodącą rolę odgrywa szybkość przekazu. Czy w takim razie jest w nim miejsce na etykę?

- Zwykle, niestety, nie ma i jest to jeden z problemów. Bo bardziej liczy się, żeby być pierwszym, niż żeby być prawdomównym. Dlatego istnieje tutaj ogromne ryzyko. Media bardzo przez to cierpią - muszą nakręcać biznes, muszą „karmić potwora”, którym jest 24-godzinna stacja telewizyjna czy radiowa. W związku z tym coraz trudniej jest sprawdzić podawane przez nie fakty.

- W swojej książce wspomina Pani o stronniczości mediów, o nieuczciwym relacjonowaniu wszystkiego, co wiąże się z wiarą, o zacieraniu się granicy pomiędzy informacją a opinią. Czy możliwe jest wypracowanie nowego stylu funkcjonowania mediów, pozbawionego tych elementów?

- Należy powrócić do podstaw, czego dziennikarze już nie robią. Do sytuacji, w których powinni przynajmniej poznać wersje obu stron, dać przeciwnej stronie szansę na powiedzenie swojej wersji - niestety, nie dzieje się tak w ogóle albo sporadycznie. Nie jest to trudne, ale ludzie mediów nie chcą tego czynić.

- W książce „Twój nowy styl” podkreśla Pani, że obecnie w mediach panuje trend propagowania kłamliwych informacji o aborcji. Jak sprawić, by ludzie przejrzeli na oczy, by zrozumieli, czym tak naprawdę jest aborcja?

- Staram się przekonać ludzi do kontaktowania się z reporterami, przekazywania im informacji, zapraszania na wydarzenia i do powtarzania tego. Za każdym razem nie dadzą rady przyjść, ale warto ich przywoływać. Następnie muszą zmierzyć się z tym problemem w mediach ludzie ze środowiska medycznego, lekarze, katoliccy lekarze, pielęgniarki. Muszą się upewnić, że w mediach podają dokładne informacje. Ale najważniejsze jest ciągłe powtarzanie tego. Dalej trzeba ustawicznie poruszać ten temat w katolickich mediach, ponieważ nawet katolicy do końca nie zdają sobie z tego sprawy. Należy też pracować z mediami świeckimi, usuwać błędne informacje i upewniać się, że robimy dobrą robotę w katolickim świecie.

- W swej najnowszej publikacji zaznacza Pani, że „prawdziwe piękno rodzi się w duszy”. Niestety, obecnie wiele kobiet swoje poczucie piękna uzależnia od wyglądu zewnętrznego, na co niewątpliwie ogromny wpływ mają media, kreując m.in. poprzez reklamę wizerunek kobiety dobrze ubranej, stylowo uczesanej i umalowanej. W jaki sposób odkryć to prawdziwe, ukryte w nas samych piękno, ten nasz nowy styl?

Reklama

- Trzeba zacząć od relacji z Chrystusem. Kiedy starasz się poznać Jezusa, On pomoże ci to zorganizować dogłębnie i jeżeli masz prawdziwe piękno w środku, to ono będzie emanować na zewnątrz. Nie znaczy to, że nie możesz się dobrze ubierać albo nosić ładnych ubrań. Tu chodzi o to, że prawdziwe piękno to jest to, kim jesteś, pochodzi z twojej duszy, z tego, jak traktujesz innych ludzi. To emanuje z wnętrza.

- W książce „Twój nowy styl” obnaża Pani błędy mediów: ich kłamstwa, bazowanie na ludzkiej tragedii, epatowanie treściami programowymi, głównie poświęconymi przemocy i sensacji. Jak Pani uważa, winę za tego typu treści ponoszą nadawcy, czy też tego właśnie oczekują odbiorcy?

- Sądzę, że media robią to celowo. W mediach wiedzą, iż jest to łatwa, tania droga, żeby zdobyć słuchaczy i widzów. Producenci wiedzą, co działa, a co nie, próbują, i jeśli to się sprawdza na kilku osobach, wydają program. Myślę, że oni to robią, ponieważ sensacja, przemoc, seks i inne tego typu rzeczy są dużo łatwiejsze i tańsze do wyprodukowania.

- Jest Pani dziennikarką, prezenterką telewizyjną, umiejącą znaleźć równowagę pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym. Czy czytelnicy „Niedzieli” mogą prosić o przepis na sukces według Teresy Tomeo?

- Przede wszystkim sięgnę tu do Ewangelii wg św. Jana (15, 5): „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić”. Zaczyna się zatem od Jezusa, od silnej więzi z Nim, z Kościołem, i kontynuuje poprzez modlitwę. Dodałabym jeszcze, że trzeba się dużo modlić, dużo czytać, przyjmować sakramenty św. Bycie otwartym na Boga wypełni twoje życie, gdziekolwiek się znajdziesz.

* * *

SZCZĘŚCIE TO DLA MNIE... Jezus

ULUBIONY CYTAT, ZŁOTA MYŚL... Słowa św. Katarzyny ze Sieny są jednym z nich: „Jeśli jesteś tym, kim powinieneś być, możesz zostawić świat w ogniu rozświetlony”

MOGŁABYM GODZINAMI... Czytać, czytać Biblię

CHCIAŁABYM, BY MEDIA... Robiły prawdziwą swoją pracę, służyły ludziom...

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA: Rycerze Kolumba na rzecz chrześcijan na Bliskim Wschodzie

Rycerze Kolumba rozpoczęli w Stanach Zjednoczonych ogólnokrajową kampanię zbierania funduszy na rzecz chrześcijan na Bliskim Wschodzie i uświadamiania społeczeństwa amerykańskiego o dramatycznej sytuacji tamtejszych wyznawców Chrystusa. Głównie chodzi o udzielenie pomocy chrześcijanom atakowanych przez bojówki Państwa Islamskiego z takich krajów jak: Egipt, Jordania, Liban, czy Syria. Swą akcję Rycerze prowadzą przy pomocy zamieszczania spotów reklamowych w telewizji o zasięgu ogólnokrajowym i przy pomocy mediów elektronicznych.

„Musimy działać szybko, jeśli chrześcijaństwo ma przetrwać na Bliskim Wschodzie. Bez naszej pomocy po trzech latach ataków ISIS wspólnotom chrześcijan na Bliskim Wschodzie zagraża wyginiecie” - napisał zwierzchnik Rycerzy Kolumba Carl Anderson. Twierdzi on, że jeśli wspólnoty chrześcijańskie znikną z tamtego regionu, to stopniowo będzie znikał tam pluralizm i tolerancja względem różnego rodzaju mniejszości.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję