Reklama

Komentarze

Jaki rząd, taki egzamin

Jak można snuć wnioski nt. przyczyn katastrofy smoleńskiej, skoro okazuje się, że nie mamy nawet pewności, kogo pochowaliśmy w zalutowanych przez Rosjan trumnach?

Niedziela Ogólnopolska 40/2012, str. 27

[ TEMATY ]

polityka

ekshumacja

ARTUR STELMASIAK

Warszawa, kolumna żąłobna z trumnami ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r.

Warszawa, kolumna żąłobna z trumnami ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chcę stwierdzić, że nie tylko w mojej ocenie, państwo dobrze zdało swój egzamin” - mówił kilkanaście dni po katastrofie smoleńskiej premier Donald Tusk. Wtórowała mu ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz, zapewniając, że cała smoleńska ziemia została przesiana przez sitko, a każdy wydobyty z niej fragment ludzkiego ciała sprawdzono genetycznie. Co więcej, nadzór nad sekcjami zwłok prowadziła niemal osobiście.
Niestety, z perspektywy czasu coraz dobitniej wychodzą na jaw ich kłamstwa. Najpierw okazało się, że w smoleńskim błocie nadal można odleźć fragmenty ciał ofiar. Teraz zaś ekshumacyjna kwerenda na polskich cmentarzach pokazuje, że nie wiemy nawet, gdzie pogrzebane są ciała ofiar. Według Wojciecha Walentynowicza, osoba, która była pochowana w grobie jego matki, to nie Anna Walentynowicz. I choć - w chwili zamykania numeru „Niedzieli” - prokuratura nie potwierdziła oficjalnie tej informacji, to już zapowiedziała kolejne ekshumacje.

Trumny na rosyjskich prawach

Niestety, sprawdziło się to, o czym kilkakrotnie pisaliśmy na łamach „Niedzieli” w 2011 r. Według naszych informacji, dokumentacja z rosyjskiej sekcji zwłok była po prostu fałszowana. Jeżeli komuś wydawało się, że państwo polskie zdało egzamin przynajmniej na poziomie przyzwoitej firmy pogrzebowej, to dziś musi pozbyć się nawet tych złudzeń. Kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy?
Można by było całą winę zwalić na Rosjan. Jednak nie mogliby zrobić tego, gdyby polscy urzędnicy i przedstawiciele władz patrzyli im na ręce. Zamiast kontrolować oraz weryfikować wszystkie dowody i dokumenty, które przekazywano nam z Moskwy, rząd zachowywał się tak, jakby krył rosyjskie matactwa. Nie da się inaczej wytłumaczyć faktu, że szef Kancelarii Premiera minister Tomasz Arabski, który najpierw był odpowiedzialny za katastrofalny stan przygotowania całej wizyty, po katastrofie zrobił bardzo wiele, aby tuszować swoje zaniedbania. Jednym z najbardziej dających do myślenia zachowań Arabskiego jest jednak fakt, że to właśnie on powiedział rodzinom, iż zaspawanych trumien nie można otwierać. Dał do zrozumienia, że zabrania tego rosyjskie prawo. - Miałam wrażenie, że minister Arabski mówi nie do nas, ale właśnie do Rosjan. Odebrałam to tak, jakby powiedział im: Wkładajcie, co macie, a my nie dopuścimy do otwierania trumien - wspomina Ewa Kochanowska, wdowa po Rzeczniku Praw Obywatelskich.
Jeżeli nie było to celowe złamanie prawa przez ministra Arabskiego, to przynajmniej mocno nadużył on swoich kompetencji. Pozostaje również otwarte pytanie: Jaki był cel tej bezprawnej dyrektywy? Faktem jest jednak, że w większości przypadków nie przeprowadzono żadnych sekcji zwłok, ani w Rosji, ani w Polsce, co było kolejnym pogwałceniem prawa.
Dziwne decyzje polskich władz oraz zaniechania prokuratury wojskowej skutkują tym, że do tej pory nie wiemy, jaka była przyczyna śmierci naszych obywateli, jak również, gdzie zostali pochowani. Jedyne trumny, które zostały otworzone tuż po przylocie do Polski, należały do pary prezydenckiej. Po długich miesiącach batalii prawnych dokonano także ekshumacji Przemysława Gosiewskiego, Zbigniewa Wassermanna oraz Janusza Kurtyki. We wszystkich tych przypadkach odkryto mnóstwo rozbieżności między dokumentacją przesłaną z Rosji a stanem faktycznym ciał.

Przesłuchanie Kopacz i Tuska?

Na swoją kolej czeka również trumna z ciałem Stefana Melaka i ministra Tomasza Merty. Poważne luki są w dokumentacji fotograficznej i materiałach dotyczących badań próbek DNA. Opisano je w kilku dokumentach, za każdym razem tę samą próbkę inaczej. Raz jako badanie mięśnia, innym razem kości. Kolejny dokument stwierdza, że badania DNA w ogóle nie zostały przeprowadzone. - Bardzo żałuję, że nie otworzyłam trumny męża przed pogrzebem. Okazuje się, że ciała traktowane były z dużą nonszalancją i nie dopilnowano nawet tego, aby trafiły do właściwych grobów - z żalem mówi Magdalena Merta.
Warszawska Prokuratura Wojskowa zapowiada, że zostaną przeprowadzone przynajmniej jeszcze cztery ekshumacje. Okazuje się, że większość rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie może być pewna, nad czyją mogiłą się modli. - Przede wszystkim chciałbym ustalić, w którym z grobów leży moja mama. Wówczas będę mógł ją pochować tam, gdzie jest jej miejsce, czyli obok męża - mówił tuż po ekshumacji Janusz Walentynowicz.
Obawy mają również pozostałe rodziny ofiar. Ich prawnicy zwracają zaś uwagę, że w obecnej skandalicznej sytuacji powinno dojść do ekshumacji wszystkich ciał, bo oprócz wskazówek moralnych wymaga tego także dobro całego śledztwa. Pełnomocnik rodziny Walentynowiczów mec. Stefan Hambura zwrócił się nawet z wnioskiem do prokuratora generalnego, aby ten objął śledztwo swoim osobistym nadzorem. Zaapelował też do prokuratorów o przesłuchanie Donalda Tuska i Ewy Kopacz, bo to oni są odpowiedzialni za to, co dziś przeżywają rodziny ofiar.
- Za kilka tygodni, 1 listopada cała Polska ruszy na groby swoich najbliższych. Mam nadzieję, że rodzinom ofiar nie jest obojętne, czy w grobie będzie ich matka, czy inna osoba - mówiła Ewa Kochanowska podczas posiedzenia sejmowego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej. - Niestety, nikomu z nas taka pewność nie jest dana.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rządowy program „Dzieci rodzą dzieci”

Nowa minister edukacji, zamiast zająć się naprawą polskiej szkoły, zaczęła od lansowania edukacji seksualnej. Według Joanny Kluzik-Rostkowskiej, zamiast jednego przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” dla wszystkich uczniów, zostaną wprowadzone różne programy. I tak jednym uczniom szkoła zaproponuje „konserwatywne” zajęcia o życiu w rodzinie, natomiast inni będą mieli do wyboru „postępową” edukację seksualną promującą antykoncepcję albo dodatkowe rozmowy o homoseksualizmie i prawach kobiet.
Obecnie w Polsce mamy w szkołach edukację typu A, polegającą na połączeniu odpowiedzialności z wiedzą o seksualności człowieka i wychowującą do abstynencji seksualnej nastolatków, czystości przedmałżeńskiej oraz wierności małżeńskiej. Zajęcia z „Wychowania do życia w rodzinie” prowadzone są w szkołach podstawowych (w klasach V-VI), gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Zajęcia są prowadzone z podziałem na chłopców i dziewczęta, a o tym, czy uczniowie w nich uczestniczą, decydują rodzice. Joanna Kluzik-Rostkowska, najwyraźniej pod naciskiem środowisk lewicowo-liberalnych i „postępowych” oraz lobby seksedukatorów chce wprowadzić w Polsce edukację typu B, czyli czysto biologiczną edukację seksualną, pozbawioną wartości etycznych, prezentującą techniczne aspekty współżycia seksualnego w połączeniu z promocją antykoncepcji.
Jest to o tyle dziwne, że edukacja typu B, jak wskazuje przykład brytyjski, prowadzi do katastrofy. Na Wyspach wprowadzono obowiązkową edukację seksualną w szkołach oraz wyjątkowo liberalne prawo aborcyjne, co wywołało efekt odwrotny do zamierzonego. Obniżył się jeszcze bardziej wiek inicjacji seksualnej, aborcje są wykonywane na skalę przemysłową, odsetek nastoletnich mam drastycznie wzrósł, dzieci rodzą dzieci, zwiększa się zachorowalność na choroby weneryczne, narastają problemy społeczne, a państwo ponosi coraz większe nakłady na wydatki socjalne. W Polsce na razie na tak masową skalę takie problemy nie występują, ale obecny rząd najwyraźniej dąży do tego, aby je wprowadzić w Polsce.
Są one pochodną myślenia, że sens życia człowieka polega na „satysfakcjonującym seksie”. Życie ma być lekkie, łatwe i przyjemne, zawsze „na luzie”, bez pracy nad sobą, samokształcenia, wymagania od siebie, samodyscypliny. Człowiek ma bezwzględnie, „do bólu”, realizować swoją wolność, zwłaszcza w sferze płciowości. W tym celu lansowana jest edukacja seksualna, która instrumentalizuje wyłącznie do wymiaru obiektu seksualnego drugiego człowieka, jest oparta na ideologii „bezpiecznego seksu” i ma mieć charakter instruktażu korzystania z seksu w oderwaniu od małżeństwa i odpowiedzialności rodzicielskiej. Rzecz jasna w takiej perspektywie każda religia, a zwłaszcza religia katolicka, jest „obciążeniem”, „cieniem przeszłości” ograniczającym człowieka.
Ta permisywna kultura jest zakorzeniona w liberalnej demokracji. Charakterystyczne jest w Polsce to, że tak wielu wczorajszych zaciekłych marksistów jest dziś gorliwymi liberałami i zajmuje się konstruowaniem genderowej utopii „nowego lepszego świata”.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 19.): Strzelaj. Nie spudłujesz

2024-05-18 19:30

[ TEMATY ]

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co zrobić, żeby w ciągu dnia dusza nie zemdlała z głodu? Czy modlitwa może być jak proca? I co to właściwie ma wspólnego z przekąską i przystawką? Zapraszamy na dziewiętnasty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o maryjnej modlitwie aktami strzelistymi.

CZYTAJ DALEJ

Prezes PiS: kto usuwa krzyże i atakuje wolność religijną - ten atakuje naszą cywilizację

2024-05-19 19:38

[ TEMATY ]

krzyż

PAP/Marian Zubrzycki

Ktoś, kto chce usuwać krzyże, kto atakuje wolność religijną, atakuje także naszą cywilizację, która jest najbardziej życzliwa człowiekowi - mówił w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Kaczyński wziął w niedzielę udział w konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w Tomaszowie Mazowieckim. W swoim wystąpieniu prezes PiS odniósł się m.in. do zarządzenia prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, zgodnie z którym w podległym mu urzędzie zakazano wieszania krzyży, a urzędnikom eksponowania symboli religijnych na biurkach.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję